KARDYNAŁ GEORGE PELL - Australijski duchowny (ur. 1941), którego karierę zarówno w kościele australijskim, jak i w centrali rzymskiej można tu z powodzeniem pominąć, gdyż nie chcemy zajmować się tu jego biografią. Interesuje nas dzielo, które powstało w celi więziennej, gdzie duchowny spędził około półtora roku oskarżony o molestowanie seksualne nieletnich. Sąd w Melbourne uznał go winnym 11 XII 2018 r., a sąd stanu Wiktoria skazał go na 6 lat więzienia o zaostrzonym rygorze. Odrzucono następnie pierwszą apelację, dopiero Sąd Najwyższy 7 IV 2020 r. uniewinnił go i nakazał zwolnienie z więzienia. Poprzedziło to wycofanie oskarżenia przez oskarżyciela. Dopiero wtedy kardynał opuścił więzienie, gdzie przebywał cały czas w izolatce.
Wyrok skazujący zapadł po werdykcie: "winny" wydanym przez ławę przysięgłych. Był niespodziewany, gdyż postępowanie procesowe nie dowiodło winy kardynała. Jednak dura lex sed lex, dlatego w swoim dzienniku, duchowny wprawdzie potwierdza okoliczności tu przedstawione, ale nie okazuje czegoś, co można by nazwać oburzeniem z racji ewidentnej pomyłki sądowej. Jest traktowany jak każdy przestępca, choć utrzymuje wiele kontaktów z rodziną, prawnikami i osobami uprawnionymi do odwiedzania go, n. p. zakonnica s. Mary, przynosząca mu komunię św. Celebrowanie Mszy św. nie wchodziło w rachubę.
Dziennik ukazuje więzienie o zaostrzonym rygorze w sposób plastyczny. Ani razu nie napotyka czytelnik na skargi z powodu jakichś specjalnych niedogodności, wyjąwszy uwagi na temat posiłków, często letnich lub zgoła zimnych. Kontakt ze światem zapewniał w pewnym stopniu telewizor, radio i dostarczane niektóre periodyki. Kardynał budził zainteresowanie wielu środowisk na całym świecie. Pisano o nim artykuły w większości przychylne mu. Na ogół bowiem dawano wiarę jego niewinności i współczuto jego położeniu. Z notatek dziennika wynika, że nie doznawał szykan ze strony personelu więziennego, ale też nie starano się go w jakikolwiek sposób wyróżniać przywilejami.
Większość zapisów w Dzienniku, to rozważania głównie na tle Roku Kościelnego, co było możliwe głównie dzięki brewiarzowi a także innym książkom o charakterze ascetycznym. Kardynał mógł jednocześnie posiadać w celi 6 książek. Oczywiście większość z nich wymieniał, co mu zapewniało stały dostęp do interesujących go pozycji. Niezwykle rzadkie są jego komentarze odnoszące się życia politycznego, za to żywe zainteresowanie okazywał zawodom sportowym zwłaszcza footballowi, dyscyplinie, którą za młodu uprawiał. W wywiadzie dla włoskiej telewizji kard. po uwolnieniu z więzienia powiedział: „Zawsze wiedziałem, że papież mnie wspiera, że wierzy w moją niewinność i ma nadzieję na moje rychłe uwolnienie. Dla mnie było to wielkim pocieszeniem. Papież zawsze mnie wspierał podczas tych trudności”.
Kardynał walczył nie tylko o oczyszczenie siebie z niesłusznych zarzutów, ale przede wszystkim o dobre imię Kościoła. Dziwi to, że w swych zapiskach nigdy nie komentował mnożących się oskarżeń duchownych o nadużycia seksualne, chociaż niewątpliwie zdawał sobie sprawę, że niesłuszne oskarżenie jego samego nie było czymś wyjątkowym.
Z wypowiedzi Pella można wnosić, że nie sympatyzował on z radykalnym odłamem hierarchów krytykujących papieża Franciszka za jego niejednokrotnie mało precyzyjne, a nawet niejasne wypowiedzi i przenoszenie na płaszczyznę Kościoła powszechnego nawyków rodem z Ameryki Południowej. Jednakże w kontaktach jakie kardynał nawiązywał, dość często także z duchownymi innych wyznań chrześcijańskich, na których kazania często się powoływał, podobnie jego pełna aprobata dla posługiwania kobiet w głoszeniu Słowa Bożego, świadczyły o pewnym nowatorstwie, zawsze jednak w ramach oficjalnego nauczania i praktyki pastoralnej.
W ocenie zjawisk występujących we współczesnym świecie był wszakże zachowawczy. Jego diagnozy i przewidywania warto sobie bliżej przywołać, gdyż dają one obraz rzetelny, a zarazem zawierający groźne memento nie tylko dla katolików i Kościoła, ale przed wszystkim dla współczesnej kultury. Kardynał świadom jest zagrożeń nie tylko dla chrześcijaństwa, ale dla rodzaju ludzkiego w skali globalnej. Oto kilka fragmentów jego Dziennika.
„Co chcą zmienić niektóre siły dążące do reformy Kościoła? Nigdy nie wykładają wszystkich kart na stół. Chwilą autentycznego przebudzenia była dla mnie rozmowa z wysoko postawionym dostojnikiem Kościoła europejskiego. Kiedy stwierdziłem, że pierwszym kryterium definiującym dobrego biskupa jest jego gotowość do dawania świadectwa wiary katolickiej i apostolskiej, mój rozmówca aż zapienił się z oburzenia i dezaprobaty”. (s.76)
„Ludzie pewni swoich przekonań nie przejmują się zbytnio odmiennymi lub wręcz przeciwnymi poglądami, zwłaszcza jeśli uważają je za bezsensowne. Coraz bardziej brutalnym siłom poprawności politycznej nie wystarcza, że wszystkich ludzi traktuje się z szacunkiem i miłością, a w imię tolerancji domagają się nie tylko tego, by homoseksualizm i małżeństwa jednopłciowe były legalne, ale żeby wszyscy temu przyklaskiwali, przynajmniej publicznie. Uważają też, że opowiadanie się za nauczaniem Kościoła o małżeństwie i seksualności na jakimkolwiek forum publicznym powinno być zakazane. Zaiste, byłby to koniec wolności religijnej”. (434)
„Żona Folau zawodowa lekkoatletka i Gary Ablett, gracz Geelong AFL też spotkali się z presją publiczną i wrogością, ponieważ popierają naukę chrześcijańską. Warto zauważyć jak szybko i łatwo wiele dużych firm skapitulowało i teraz gotowe są wykorzystać swoją pozycję, przede wszystkim przeznaczając pieniądze na kampanie reklamowe, żeby narzucić nowy światopogląd w kwestii małżeństwa i seksualności. Z biegiem czasu żądania tamtej strony będą się zmieniać i rozrastać, o ile nie położy się im kresu. Uczelnie muszą pokazać, że będą bronić wolności słowa na kampusach, bo i tu znajdujemy wiele złowieszczych znaków, świadczących, że jest zgoła inaczej.
Wraz z upadkiem monoteizmu wchodzimy w nowy świat idei. Dotyczy to zwłaszcza klasy średniej i wyższej. […] człowiek nie ma już wrodzonej godności biorącej się z faktu, że został stworzony na obraz i podobieństwo Boga; mężczyźni i kobiety nie mają już poczucia, że przeznaczyła ich nawzajem dla siebie Opatrzność Boża, gdyż nie ma czegoś takiego jak ludzka natura, zatem nie ma również żadnych praw moralnych zapewniających rodzajowi ludzkiemu rozkwit, pomimo, że wielu niewierzących ściśle przestrzega praw i prawd, do których trzeba się stosować, by poprawić zdrowie fizyczne – zarówno osobiste jak i publiczne – oraz chronić środowisko”. (s.435) Nie nastąpi powrót pojęcia grzechu, Kościół nie ruszy z miejsca” (s.473).
Kościół nie może zmusić nikogo do zaakceptowania jego nauki, ale nie musi też zabiegać o prawo do nazywania rzeczy po imieniu. Tymczasem stanie po stronie małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny, wynikającego z natury człowieka i sposób przedłużanie rodzaju ludzkiego są nie tylko kwestionowane, ale uznane za karygodne, bo przeczą ideologii podważającej nie tylko zdrowy rozsądek i oczywisty porządek rzeczy, ale strukturę wszystkich istoto żywych, niezależną od jakiegokolwiek prawodawcy, czy ideologa.
Manipulowanie tymi sprawami musi się źle skończyć, ale promotorzy tego galimatiasu patrzą tylko na koniec swego nosa. Co ich obchodzą pokolenia, które w tym szambie się potopią?
źródło: niepoprawni.pl
Ks. Zygmunt Zieliński (ur.1931) profesor zwyczajny, dr hab. emeryt, były kierownik Katedry Historii Kościoła w XIX i XX wieku w Instytucie Historii na Wydziale Teologii KUL, wykładowca Akademii Polonijnej w Częstochowie i Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Chełmie (germanistyka), w Seton Hall University (USA), autor lub redaktor 48 książek, ogólnie ok. 760 publikacji, promotor 45 doktoratów. Obszar zainteresowań: historia Kościoła powszechnego i w Polsce w XIX i XX wieku, dzieje papiestwa (4 wydania: Papieże i papiestwo dwóch ostatnich wieków), dzieje Niemiec i stosunki polsko-niemieckie, czasopiśmiennictwo, filologia niemiecka. |