Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
12 marca 2022
Rzeka ludzi, rzeka kobiet
Marek Makowski
Wróciłem i muszę się z Wami podzielić refleksjami. Napisałem wcześniej, że tam się milczy. Muszę wyjaśnić dlaczego.Ilość przesuwających się ludzi sprawia, że wyglądają jak rzeka. Kobiety i dzieci. Prawie żadnych mężczyzn. Idą powoli, w ciszy, bardzo zmęczone. Nie ma uśmiechów, rozmów, po prostu wolno się przesuwają, wsiadają do busów i gdzieś jadą - większość nie wie dokąd. Jeśli popatrzysz przez chwilę, widzisz wielki smutek, żal do świata, strach o jutro. Jeśli popatrzysz dłużej zobaczysz coś jeszcze.

Ponieważ podjechać tam mogą tylko busy, samochód zaparkowałem dosyć daleko. Rodzina, którą miałem zabrać nie umiała mi wytłumaczyć gdzie są. Pierwszy raz w życiu przekraczali granicę. Po prostu gdzieś tam powoli szli w tłumie, a ja czekałem, bo mogli wyjść w każdej chwili. W sumie zajęło to ok 7 godz. Na kilku (bo jest tego dużo) przykładach postaram się opisać, jak docierało do mnie, z jakim okrucieństwem i ludzkimi dramatami mamy do czynienia. Czekając mogłem dokładniej przyjrzeć się tej "rzece" ludzi. Stoję, przyglądam się i czuję, że coś tu jest nie tak. Coś zaczyna mi nie pasować. Psy, całe mnóstwo. Żaden nie szczeka na drugiego. Żadnego warczenia czy biegania. Ogony podkulone, ciała przykurczone, ciche. Tu ich nikt nie krzywdzi, a zachowują się jakby były bardzo wystraszone.

Patrzę na kobietę z plecakiem i torbami. Jest dosłownie obładowana. No tak, przecież musiała zabrać wszystko, być może jej domu już nie ma. Obok stoi malutkie dziecko z plecakiem. Mogło mieć 4 lata. W plecaku tylko butla z wodą. Chyba litrowa. Przyglądam się, bo coś mi nie daje spokoju. Coś tu nie pasuje. I nagle do mnie dociera. Przecież dzieci noszą w plecakach zabawki. Ale nie to dziecko. Ono nagle musiało dorosnąć. Musi wspierać matkę i nieść dla nich wodę. Ktoś odebrał mu jego dziecięcy świat.

Babcie, matki, dzieci. Jedne grupy czekają, inne idą. Wszyscy smutni, "szarzy". Jedna kobieta z dzieckiem idzie jak inne matki. Niby tak samo, ale jednak inaczej. Jej chód jest sztywny. Jakby miała skurczone mięśnie, ale ręce są dziwnie bezwładne. Za rękę trzyma ją dziecko. Dokładnie tak -nie ona, to dziecko ją trzyma. Jej ręce są jakby bezwładne, a palce luźnie. Nie ściskają malutkiej rączki, jak to robi "normalna" matka. To dziecko próbuje paluszkami utrzymać dłoń matki aby nie zerwać kontaktu. Wygląda to jakby matka nie zdawała sobie sprawy, że obok idzie dziecko. I wtedy spojrzałem w oczy tej kobiety. Ona patrzyła, ale jakby nie widziała. Jej wzrok był martwy. Nie wiem, co przeżyła, nie wiem, o czym w tej chwili myślała. Może właśnie się o czymś dowiedziała. Jej ciało mówiło, że to musiało być coś strasznego.

Przy punkcie medycznym, na ziemi siedzi owinięta w koce kobieta. Ludzie ją mijają, nikt nie zwraca uwagi. Przechodzą obok niej powoli, w ciszy, zmęczeni. Ona też na nikogo nie zwraca uwagi. Siedzi i buja się delikatnie na boki, jak matka tuląca dziecko. Twarz nie ma żadnego wyrazu. I nagle czuję ścisk w gardle, ciało drętwieje. W tym momencie nie byłbym w stanie nic powiedzieć, bo bym chyba zaczął krzyczeć. Obym się mylił w tym, co sobie uświadomiłem. Jeśli nie, to znaczy, że jesteśmy gatunkiem, który nie zasługuje aby żyć na tej planecie. Ta kobieta bujała się delikatnie na boki, jak matka tuląca dziecko i trzymała też tak ręce, ale nie było w nich dziecka.

Ludzie, których nazwałem rzeką, faktycznie w tym tłumie tak wyglądają. Jeśli jednak przyjrzysz się każdemu z osobna zauważysz, że to setki pojedynczych tragedii i nikt nie przybył tu dla przyjemności. Każdy człowiek, to zostawiony dom i rodzina. Każdy, to jakiś dramat i strata. Czując ogrom tej tragedii, zachowania czy wygląd poszczególnych osób sprawiają, że wyobraźnia szaleje i nie możesz pozbyć się myśli, że to przecież mogło spotkać i nas. Nie robiłem fotek wymienionych osób. Chyba każdy wie dlaczego.

Znalezione na FB


Ukraińskie dzieci modlą się o pokój