Boże nasz wszechmogący, światło jedyne w pomroce, do piękna i prawdy wiodący korzenie mej pracy i owoce – wyczaruj dla mnie, proszę, plennych liter wór pękaty, które jak ziarna w sobie noszą jasne kwiaty.
Daj mi Boże siły niezużyte, abym mógł twardym żelazem wyorać bruzdy w glebie, w pożytki syte słowa w nich zasiać, a innym razem zebrać je – dla Ciebie.
Podaruj mi, Boże, jeszcze, w drodze wyjątku, snów repertuar bogaty, w którym może zmieszczę wspomnienia odległych wątków, gdzie na małej wioski skraju skromnie się pochylają drewniane chaty.
Mą prośbę, Boże, spełnij, widząc mnie na kolanach, bym zrozumiał pełniej rzekę, kiedy szeroko rozlana, burzę, gdy grozi błyskawicą, losu nierówną przędzę, naiwną radość życia i ludzką nędzę.
1991 |