– Można powiedzieć, że ten wyrok to remis, który jest dla mnie zwycięski. Wystarczy popatrzeć na twarze naszych przeciwników, które są bardzo nieszczęśliwe. Nasz główny oskarżyciel napisał, że to „ciężki dzień dla ludzi z jego obozu”. Tak więc możemy się cieszyć takim zwycięstwem – powiedział w specjalnym wydaniu programu „Rozmowa PCh24” ks. prof. Dariusz Oko.Kapłan skomentował piątkowy wyrok sądu w Kolonii, który nakazał mu zapłacenie 3150 euro nawiązki na rzecz organizacji charytatywnych oraz przeproszenie osób, które poczuły się urażone jego artykułem naukowym poświęconym lawendowej mafii w Kościele.
– Okazuje się, że prokurator odstąpił od ścigania Księdza profesora Dariusza Oko. Ksiądz musi wprawdzie zapłacić nawiązkę na rzecz organizacji charytatywnych, ale nie ma mowy ani o grzywnie, ani o skazaniu. Ci, którzy chcieli doprowadzić do skazania Księdza profesora za rzekome podżeganie do nienawiści mogą być bardzo niezadowoleni – podkreślił obecny w Kolonii redaktor Paweł Chmielewski.
– Oczekiwano zmiażdżenia nas. Byliśmy niczym Dawid wobec Goliata i wszystkich jego wojsk. Media niemieckie potępiły mnie i tego samego oczekiwały od sądu. Sędzia prowadząca sprawę była w sytuacji Piłata, który jest naciskany, żeby wydać sprawiedliwy wyrok – podkreślił w odpowiedzi ks. prof. Dariusz Oko.
– Wydaje mi się, że można było czuć sympatię do naszej strony. Pani sędzia nie przytaczała wyrwanych z kontekstu zdań, tylko przeczytała cały artykuł, co trwało 3 godziny. Sędzia zaproponowała kompromis. Adwokaci powiedzieli, że to dla nas świetne rozwiązanie, że trzeba to przyjąć – tłumaczył polski kapłan. – W sumie jest to dla nas zwycięstwo, bowiem oczekiwano jakiegoś strasznego wyroku dla nas – dodał.
Paweł Chmielewski poprosił Księdza profesora o wyjaśnienie, dlaczego musi jednak zapłacić nawiązkę w wysokości 3150 euro, co oznacza, że nie został on „tak do końca uniewinniony”.
– Nie zdawałem sobie sprawy z problemów lingwistycznych. Pewne sformułowania, które są w języku polskim, które są w Polsce normalne i do przyjęcia. Natomiast niektóre słowa przetłumaczone na język niemiecki są 3 razy mocniejsze i to mówili nawet moi przyjaciele, którzy dobrze mi życzą, że dla nich są to za mocne sformułowania, co przyjmuję i za co mogę przeprosić. Ja chciałem, żeby w języku niemieckim te sformułowania brzmiały podobnie jak w polskim, nie chciałem, żeby brzmiały 3 razy mocniej. Jeśli jednak tak było, to mogę to odwołać i przeprosić za to. Przecież nie chciałem nikogo specjalnie obrażać. Jeśli tak to zabrzmiało po niemiecku, to mogę to odwołać i przeprosić za to – wyjaśnił ks. Oko.
– Adwokaci tłumaczyli mi, że gdybyśmy odrzucili tę propozycję kompromisu to możemy uzyskać stwierdzenie niewinności albo skazanie. Gdyby było skazanie, to moi przeciwnicy mogli zakazać publikowania tego artykułu, a ja byłbym aresztowany. Przez następne instancje moglibyśmy się procesować 5 lat i wówczas nie mógłbym publikować artykułów ani publikować książek, a teraz mogę to zrobić – mogę opublikować moją książkę po niemiecku po odpowiednich korektach. Ten proces stał się właściwie doskonałą reklamą, jeśli chodzi o prawdę o lawendowej mafii – zaznaczył gość specjalny PCh24 TV.
Wykładowca Uniwersytetu Papieskiego w Krakowie podkreślił, że pani sędzia powiedziała, że ona nie kwestionuje istnienia takich klik homoseksualnych w Kościele, tylko uznała, że pewne sformułowania są za mocne. – Sąd nie zakwestionował tego, co napisałem. Chodziło o kilka słów, które w języku niemieckim brzmią za mocno, ale to mogę zmienić, mogę skorygować, mogę za to przeprosić – mówił ks. Oko.
– Jedziemy dalej! Mogę głosić moje tezy swobodnie, a ten wyrok jest dla mnie reklamą. Moim zdaniem możemy ogłosić zwycięstwo. Chciałbym podziękować wszystkim Państwu, którzy mnie wspierali, całemu Stowarzyszeniu Księdza Piotra Skargi, Polonia Christiana. Bez Państwa modlitwy, bez Państwa wsparcia, bez Państwa stania po mojej stronie różnie mogło być – podsumował kapłan.
pch24.pl
Kolejna relacja:
pch24.pl/ks-dariusz-oko-skazany-na-grzywne-za-rzekome-podzeganie-do-nienawisci/ |