Otóż mój Tata, śpiewak, sam zainteresowany poezją i teatrem zabrał mnie na przedstawienie „Balladyny” Słowackiego. I stało się! Uległem pierwszej fascynacji. Do dziś pamiętam, że nie mogłem się nadziwić, jak to na scenie, w jakiejś dziwnej poświacie niebiesko-zielonkawych świateł, Grabiec przemienił się w wierzbę. Nagle zniknął… i została wierzba!
To graniczyło z cudem i zostawiło we mnie groźne, jak dla dziecka, ale jednocześnie niesamowicie czarujące i pociągające wrażenie.
PDF.Jak zostałem aktorem.
Będą z tej serii jeszcze cztery odcinki - równie zabawne, co atrakcyjne. Zapraszamy. |