Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
25 lipca 2022
Wojna w Hiszpanii - czego o niej nie wiemy...
Marek Baterowicz

WOJNA W HISZPANII - przyjęło się datę 17 lipca 1936 uważać za początek wojny domowej w Hiszpanii, jednakże jest to wielkie łgarstwo. Istotnie, tego dnia generał Franco z Wysp Kanaryjskich proklamował powstanie, gdyż komuniści zamordowali przywódcę parlamentarnej opozycji. I hiszpańskie garnizony w Maroku wystąpiły przeciwko rządowi, bunt przeniósł się na kontynent i objął całą Hiszpanię. Czy mogło być inaczej? Naprawdę wojna domowa trwała od lutego 1936, kiedy po wyborach rewolucjoniści zaczęli rozbijać więzienia i uwalniać swych towarzyszy.

Zapłonęły znowu kościoły, domy zakonne i szkoły jak w r.1931. Nastroje jeszcze przed wyborami podgrzewano w gazecie „El Socialista”: „ ...zrobimy w Hiszpanii, to co zrobiono w Rosji”. Tworzono komisje ...czeka od sowieckiej Czeki! Radykałowie atakowali posiadłości ziemskie, własność prywatną, przejmowali fabryki. Fale strajków ogarnęły Hiszpanię, nieraz maszerowano – jak 1 Maja w Madrycie – z portretami Lenina i Stalina.

Od lutego do lipca spalono 170 kościołów, zamordowano 330 osób ( w tym wielu księży, zakonnic i działaczy katolickich). Urządzano zamachy na urzędników państwowych i polityków nie popierających Republiki. Nie była ona zatem gwarantem demokracji, wprost przeciwnie. Gdy 13 lipca lewica zamordowała przywódcę opozycji parlamentarnej José Calvo Sotelo, a rząd rozdał broń ekstremistom, do grupy generałów od jakiegoś czasu debatujących nad puczem przystąpił Franco.

Spadnie na niego potem całe odium lewicy, a przecież najdłużej wahał się, co skłoniło generała Sanjurjo ( głowę spisku wojskowych) do ironicznej wypowiedzi: „...i tak wystąpimy, bez czy też z Franquito!”. Los zrządził, że 20 lipca Sanjurjo zginął w wypadku samolotowym, a generałowie Goded i Fanjul, pojmani przed republikanów, zostali rozstrzelani. Pozostało jeszcze sześciu generałów ( jak np. Mola, Queipo de Llano ), ale nagle to właśnie Franco wysunął się na wodza wojskowej rebelii, która w istocie była obroną konieczną Hiszpanii przed ślepą i krwawą rewolucją w stylu bolszewickim, a także przed sowietyzacją. Stalin dążył do ideologicznego opanowania Europy, a posłusznym satelitą miała się stać Hiszpania. Stalin wywierał coraz mocniejsze naciski na rząd w Madrycie, obiecując mu dostawy broni.


Gdy ambasadorem ZSRR w Madrycie został Marceli Rosenberg ( 27 sierpnia), republikanie zapraszali go na posiedzenia rady ministrów(!), miał duży wpływ na decyzje rządu i przyznano mu nawet funkcję wicepremiera. Front Ludowy stał się satelitą Sowietów, a złoto hiszpańskie wywieziono do Moskwy (Pio Moa, „Mity wojny domowej”, Fronda 2007, str.324). A zatem rozpoczynająca się wojna domowa miała charakter sowieckiej ingerencji, co potwierdzają inne fakty. Oto Stalin wysłał do Hiszpanii silny kontyngent kadr reprezentujących rozmaite służby, na czele z doradcami wojskowymi w liczbie 700-800 osób ( w ciągu całej wojny – 2044). Byli wśród nich przyszli marszałkowie Rodion Malinowski i Nikołaj Woronow oraz Włodzimierz Goriew, attaché wojskowy w Madrycie. Moskwa mobilizowała też swych kominternowców, jawnych i tajnych „emisariuszy”. Był i Artur Staszewski, były oficer Armii Czerwonej, potem attaché handlowy. Znalazł się i szef wywiadu Armii Czerwonej, Jan Barzin albo Michaił Kolcow, korespondent „Prawdy” i tajny rzecznik Stalina, który dostał przydział w hiszpańskim Ministerstwie Wojny.

W 1936 do Barcelony trafił i Leonid Eitingon z NKWD, specjalista od akcji terrorystycznych ( później dołączył do niego P.Sudopłatow). W szeregach sowieckiej agentury byli także np. Władimir Antonow-Owsiejenko ( dowódca szturmu na Pałac Zimowy), Aleksander Orłow (Lew Feldbin) – szef misji NKWD w Hiszpanii, która zakładała swoje więzienia i sale tortur nawet w klasztorach Atocha w Madrycie, Santa Ursula w Walencji czy w Alcala de Henares jak czytamy w „Czarnej Księdze Komunizmu” (Paryż 1997-W-wa 1999, str.322). Dalekosiężne były plany Stalina, gdyż 14 września nocą szef NKWD zwołał w Moskwie zebranie służb, których miano użyć w Hiszpanii w wielu dziedzinach, nie wyłączając represji jeżeli w klasztorach czy też w barcelońskich Avenida Puerta del Angel 24 i w hotelu „Colon” tworzono nielegalne więzienia typu „Czekas”. Dla przykładu, oto z początkiem 1938 około 200 antyfaszystów i antystalinistów przetrzymywano w Santa Ursula, które nazywano hiszpańskim Dachau. Dochodziło do masowych egzekucji. Nie zmieszczą się tu już opisy straszliwych tortur, odsyłam czytelników do „ Czarnej Księgi Komunizmu” ( str.322-326).

Lektura rozdziału Czarnej Księgi”, poświęconego hiszpańskiej wojnie domowej, nosi tytuł „Cień NKWD nad Hiszpanią”, a ukazuje nam jak ogromną mistyfikacją była lewicowa propaganda przedstawiająca tę wojnę jako starcie republikanów z...faszystami. Zarazem przemilcza się, że to komuniści z pomocą sowieckich służb likwidowali fizycznie socjalistów, anarchistów, robotników i chłopów, także członków Partii Robotników Zjednoczenia Marksistowskiego ( POUM) w Katalonii, do której dołączyl George Orwell – przyszły autor „1984” - i cudem uszedł z życiem ( op.cit., str.320-324). Trzeba i wspomnieć o 218 hiszpańskich lotnikach, którzy przyjechali do ZSRR na kurs w 1938, lecz skończyli w fabrykach, na Łubiance i w łagrach. Przeżyło tylko sześciu. A tragiczny los 5 tys. dzieci wysłanych do Kraju Rad podczas wojny przybliża nam też „Czarna Księga Komunizmu” ( str.330).

Ukrywanie wielu zbrodni komunistycznych ułatwiło potem europejskiej lewicy zdobycie politycznych wpływów. Powstaniem w Hiszpanii kierowało wojsko i nacjonaliści, antykomuniści, ale nigdy faszyści. Zbuntowani generałowie nie rozpoczęli wojny domowej, ona trwała już od lutego w stylu bolszewickiej rewolucji, silnie wspieranej przez Stalina. A potem faszerowano nas propagandą o okrucieństwach „faszystów” i rozstrzelaniem Lorki, zarazem ukrywając to, że republikanie ( de facto komuniści) zamordowali kilkudziesięciu intelektualistów, profesorów i pisarzy o czym mówi publikacja „Escritores asesinados por los rojos” ( Madryt, 1953) pióra J.Sanz y Diaz, cytowana w pracy habilitacyjnej prof. Piotra Sawickiego pt. „Wojna domowa w hiszpańskiej prozie literackiej” ( W-wa, PWN, 1985).


Po raz pierwszy pisałem o tej masakrze w artykule „W cieniu Lorki” ( Przegląd Polski, Nowy Jork, 29.X.1987). A zatem dziwi to, że prof. Marek J.Chodakiewicz w znakomitej książce „Zagrabiona pamięć” (W-wa, Fronda 2010) nie wspomniał o tych ofiarach czerwonego terroru, choć pisze o tak drastycznych zbrodniach jak pobicie cepami i zepchnięciu w przepaść 512 osób w miasteczku Ronda, o śmierci 800 nieszczęśników wrzuconych do szybu kopalni w rejonie Ciudad Real czy o masakrze więźniów w Madrycie. Podaje też straty księży – circa 7 tysięcy zamordowanych duchownych i 283 zakonnic – zabitych w bestialski sposób. Kilkaset z tych ofiar beatyfikował Jan Paweł II. Komuniści zniszczyli też 20 tys. świątyń, profanowali trumny.

Cenna książka prof. Chodakiewicza odkłamuje więc propagandę lewicy odsłaniając makabryczne żniwo ich poczynań. Znajdziemy tam też rozdział o ochotnikach z Polski, walczących dla frankistów jak i po stronie czerwonych, ci ostatni jako „dąbrowszczacy” robili potem kariery w PRL-u. Nie zmieścimy tu już więcej plusów jego książki, natomiast wypada podkreślić drugi jej minus czyli pominięcie obrazu wojny domowej w Hiszpanii z „Czarnej księgi komunizmu” , a przecież ukazała się ona kilkanaście lat przed „Zagrabioną pamięcią”. Zaskakuje to i smuci, bo była okazja wygarnąć komunistom i lewicy jeszcze więcej zbrodni jak np. fosę pod Madrytem w Paracuellos de Jarama, gdzie komuniści unicestwiali tysiącami inteligencję.

Zbrodnie te skrzętnie ukrywają, wspierając za to mit Międzynarodowych Brygad, narzędzia sowieckiej interwencji, która skłoniła generała Franco do przyjęcia pomocy włoskiej i niemieckiej. Nie znaczy to jednak, że stał on po stronie faszystów. W czasie drugiej wojny światowej odmówił Hitlerowi przejścia Wehrmachtu przez Hiszpanię w celu ataku na Gibraltar, nie zgodził się też na niemiecką bazę na Wyspach Kanaryjskich. Przyczynił się więc do zwycięstwa Aliantów, a państwom Osi dał tylko dywizję ochotników na antykomunistyczną krucjatę przeciwko ZSRR. Tym samym pozbył się z kraju falangistów, którzy przeszkadzali mu w urządzaniu Hiszpanii, którą stopniowo prowadził do monarchii i demokracji. Był Franco politykiem dalekowzrocznym, w r.1944 daremnie ostrzegał Churchilla przed sowieckim zagrożeniem i wrogością Stalina wobec demokracji.

Rozmiary tego tekstu nie pozwolą na szersze ujęcie sylwetki Franco, który uratował Hiszpanię przed Stalinem, za co dziś niewdzięczni socjaliści usunęli Jego trumnę z Doliny Poległych. I raz jeszcze przypomnijmy, że to nie generał Franco rozpoczął wojnę domową, ale komuniści, wspierani przez Stalina. Wojsko wystąpiło w obronie demokracji, choć w starciach z agresywnym wrogiem – stosującym terror – musiało także sięgnąć do krwawych represji. W odbitych miastach powstańcy czyścili sprofanowane kościoły, znowu odprawiano msze. Wobec ogromu zbrodni i eksterminacji ludzi nie popierających metod komunistów, niektórzy założyciele Ugrupowania na Rzecz Republiki wycofali szybko wymuszone poparcie dla rządu w Madrycie i wybrali emigrację. Byli to lekarz i pisarz Gregorio Maranon, wybitny powieściopisarz Perez de Ayala i znany filozof Ortega y Gasset. Nie akceptowali rewolucyjnego terroru, który bez sądów rozlał się po Hiszpanii. Ayala opublikował list w londyńskim „The Times” definiując komunistów jako winnych „matkobójstwa”, więc rząd Frontu Ludowego odwołał go ze stanowiska ambasadora. A inny słynny filozof Unamuno, początkowo przychylny Republice ( uważał się nawet za jednego z jej ojców duchowych!) uznał generałów za obrońców cywilizacji chrześcijańskiej zagrożonej przez bolszewizm, epidemię szaleństwa, anarchię i barbarzyństwa przestępczego rządu w Madrycie.

Marek Baterowicz