‘Serdeczna Matko, opiekunko ludzi, niech Cię płacz sierot do litości wzbudzi...’ Niosły się pod słonecznym australijskim niebem słowa polskiej pieśni Maryjnej, wtórując delikatnemu szelestowi piasku. Sypany dziesiątkami polskich palców tutejszy, australijski piasek spadał na aranżację białych kwiatów, wśród których jak gwiazdy złociły się jaskrawe różyczki, zdobiąc złożoną w grobie trumnę z doczesnym ciałem śp. ks. Tomasza Zaremby.
Ceremonia pogrzebowa zbliżała się ku końcowi. Wokół grobu stał jeszcze tłum wiernych z kilku sydnejskich ośrodków, stali dawni parafianie ks. Tomasza z Wollongong oraz ci, którym do ostatnich dni służył w Newcastle. W pełnej szacunku zadumie stała rodzina z Melbourne. Postanowili przyjechać z dziećmi do Sydney na prośbę najstarszego syna – Chciałbym pożegnać tego Księdza, który mnie chrzcił, prosił nastolatek... Przyjechała także z Melbourne bratanica ks. Tomasza, która w serdecznych słowach w imieniu całej rodziny pożegnała swojego Stryja.
Widniały wśród wiernych szare habity Sióstr Misjionarek Chrystusa Króla oraz czarne habity Sióstr Świętej Rodziny. Stali Kapłani – dwudziestu kilku! Wśród nich Fr Greg Backer - Apostolic Administrator of the Diocese Newcastle-Maitland, któremu podlega Polski Ośrodek Duszpasterski w Newcastle. Fr Greg po raz kolejny na cmentarzu pożegnał ks Tomasza. Poprzednio, uczynił to w kościele, po zakończeniu Mszy św., wspominając pogodnie i serdecznie swoje osobiste kontakty z polskim Kapłanem.
Pożegnał także kolejnego ze swoich współbraci Prowincjał Zgromadzenia Chrystusowców, ks Tadeusz Przybylak. Natomiast ks Tadeusz Ziółkowski (obecnie z Melbourne) bliski przyjaciel i kolega kursowy ks. Tomasza wygłosił w kościele pożegnalną homilę, nawiązując do Ewangelii św Mateusza o Ośmiu Błogosławieństwach. Tak. W każdym z ewangelicznych błogosławieństw możemy odnaleźć postać naszego zmarłego Kapłana.
Mimo woli w myśli jak na ekranie komputera przesuwają się obrazki z przeszłości: Ks Tomasz objął Ośrodek Duszpasterski w Ashfield w roku 1995, po rozśpiewanym ks. Zenonie. – Ja tylko troszkę mam chrypkę, mówił pokasłując, – ale jak mi przejdzie, to też potrafię zaśpiewać. Nie, nie tylko dobry głos, choć bezsprzecznie bardzo ważny, czyni polonijnego kapłana niezwykłym.
Ks. Tomasz posiadał dar zjednywania sobie ludzi swoją serdecznością i bezpośredniością. Zwracano się do niego z wieloma sprawami.
W rok po objęciu ośrodka w Ashfield, wyjechał do Polski na urlop. Na wszelki wypadek zostawił nam kontakt ze swoją siostrą w Ełku. Akurat w tym czasie jedną z polskich rodzin dotknęła tragedia. W Polsce, wizytując swoich Dziadków zmarł tragicznie 16 letni Marcin – jeden z ministrantów ks Tomasza. Postanowiliśmy odszukać w Polsce naszego Księdza. Bez wahania przerwał urlop ,aby służyć pomocą i wsparciem rodzinie, która poleciała do Polski pochować swoje dziecko. Pogrzeb Marcina także poprowadził ks Tomasz.
W kościele św Wincentego w Ashfield sprawowane były wówczas dwie Msze św w języku polskim – o godz. 12 oraz o 7.30 wieczorem.
Zdarzało się niejednokrotnie, że czas pomiędzy zakończeniem południowej Mszy św, a rozpoczęciem wieczornej, ks. Tomasz spędzał u nas w domu. Lubił oglądać poważne programy telewizyjne. Z zainteresowaniem śledził wiele nowości i odkryć naukowych. Wywiązywały się ciekawe dyskusje, w których brały udział nasze dzieci – wówczas studenci.
Chętnie przystał na ich propozycję wspólnego wybrania się na koncert Orkiestry Symfonicznej w Sydney Opera House oraz na zwiedzanie budynku Opery, które zorganizowała nasza córka. Ks Tomasz był zachwycony. On umiał się cieszyć. Wspominał, że sam mógł potem służyć za przewodnika gościom z Polski.
Bardzo lubiliśmy poczucie humoru naszego Księdza. Potrafił na poczekaniu, jednym niewinnym komentarzem wywołać salwę śmiechu. Kiedy namawiałam go do zjedzenia jeszcze jednego kawałka ciasta – dziękował serdecznie, tłumacząc – Wierzymy, że nasze ciało powinno być świątynią Ducha Świętego. Ja bym wolał, żeby moje pozostało w stylu gotyckim, nie rokoko. Ten argument był nie do podważenia.
Ks Tomasz był człowiekiem wrażliwym, pełnym empatii. Pamiętam z jakim napięcieł śledził tragedię rosyjskich marynarzy uwięzionych w okręcie podwodnym ‘Kursk’. Ofiarował jedną z niedzielnych Mszy św w tej intencji. Modliliśmy się najpierw o ich wytrwanie, a potem, kiedy tragedia już się dopełniła, za dusze tych niewinnych, młodych ludzi.
Ks Tomasz zawsze potrafił docenić, a także okazać wdzięczność osobom, które wykazywały zaangażowanie i pomoc w kościele. Do niego ludzie po prostu lgnęli. Był mocno zaangażowany w przygotowaniu Olimpiady, która odbyła się w Sydney w r. 2000.
Upłynęło sześć lat i na początku roku 2001 pożegnaliśmy ks Tomasza, który został posłany do pobliskiego Wollongong. Widywaliśmy się przelotnie kilka razy podczas różnych uroczystości. Nigdy nie narzucaliśmy się Księdzu swoją obecnością, zdając sobie sprawę, że ma grono nowych znajomych i nowych przyjaciół.
Nasze ostatnie spotkanie miało miejsce w tym roku, w połowie maja. Celebrując rodzinną uroczystość wybraliśmy się wraz z kuzynami w okolice Hunter Valley. Na niedzielną Mszę św postanowiliśmy pojechać do Newcastle. Ks. Tomasz poznał nas pomimo tylu lat przerwy i serdecznie przywitał. Akurat wyjeżdżał do Polski na urlop. Planowaliśmy wspólne spotkanie po jego powrocie...
Nie przypuszczaliśmy, że to spotkanie odbędzie się 8 grudnia, w święto Niepokalanego Poczęcia NMP, w kościele w Marayong. Spotkanie przy ustawionej na katafalku trumnie, przepasanej stułą, z kielichem na tle pięknej aranżacji białych kwiatów, utkanych złotymi różyczkami ... które teraz na cmentarzu Pinegrove błyszczą jak gwiazdy w cieniu wykopanego w australijskiej ziemi grobu.Nasz Duszpasterz, bliski nam Kapłan, przyjaciel rodziny spoczął obok swoich braci Kapłanów, bo tak jak każdy z nich, do ostatnich dni swojego ziemskiego życia służył Bogu i Polonii na australijskiej ziemi.
Drogi Księże Tomaszu, w naszych sercach, w naszej modlitwie będziesz zawsze żywy. Dziękujemy Ci, że umacniałeś nas w wierze. Dziękujemy, że dopomagałeś pielęgnować w sercach naszych dzieci wartości chrześcijańskie oraz polskość. To owocuje i będzie owocować! Niech Jezus Chrystus, któremu wiernie przez całe życie służyłeś obdarzy Cię wiecznym pokojem.
Marianna Łacek, OAM
|