Witold Pilecki znał moc słowa, wypełniając zarówno szorstkie żołnierskie rozkazy, jak i zagłębiając się w świat literackich metafor czy gorliwych modlitw – mówi PAP pomysłodawca płyty „Kwiat biały olbrzyma. Witold Pilecki. Wiersze i piosenki” oraz jej producent Jacek Pechman z Katolickiej Inicjatywy Kulturalnej.
"Rtm. Witold Pilecki to nie tylko bohaterski ochotnik do Auschwitz, urodzony żołnierz i wytrawny konspirator. To nie tylko symbol posuniętej do granic możliwości odwagi i ofiary w katowni UB, ale i przykład romantycznej kresowej duszy. Mało osób kojarzy niezłomnego rotmistrza z pisaniem poezji" – mówi PAP pomysłodawca płyty i jej producent Jacek Pechman z Katolickiej Inicjatywy Kulturalnej. "Chcieliśmy pochylić się nad jego literackim talentem, choć do naszych czasów ocalało niewiele z jego twórczości. Dzięki piosenkom z naszej płyty każdy będzie miał szansę spojrzeć na wielkiego bohatera przez pryzmat jego wrażliwego serca" – podkreślił.
Zaznaczył także, że przy wydaniu płyty jej twórcom zależało na tym, aby pokazać tę drugą twarz rotmistrza. "Witold Pilecki - wychowany niewątpliwie na poezji Adama Mickiewicza czy Juliusza Słowackiego - w swoich wierszach pokazywał piękno przyrody, jej zapach, klimat, kolor pór roku. Chłonął ją, jak chłonie się wolność – wszystkimi zmysłami. W jego twórczości widzimy więc nie tylko zachwyt przyrodą, ale i uczucie gorącej młodzieńczej miłości, niemal kronikarski opis rodzinnych dziejów i ojcowskie porady dla dzieci, jak w piosenkach +List do syna+ czy +List do córki+ oraz sentencje wpisane do pamiętnika podczas wojny (piosenka +Miej serce+) i rymowane przesłanie z mokotowskiej stalinowskiej katowni (piosenka +A w sercu mieć ranę+)" – wskazał Pechman, dodając, że "Witold Pilecki znał moc słowa, wypełniając zarówno szorstkie żołnierskie rozkazy, zagłębiając się w świat literackich metafor czy gorliwych modlitw".
Cały, obszerny artykuł na portalu dzieje.pl
Rękopis z archiwum IPN |
Kiedy po latach przegląda się archiwalne dokumenty i odręczne zapiski Witolda Pileckiego, zastanowienie budzić może zwłaszcza list rotmistrza do pułkownika Jacka Różańskiego, dyrektora Departamentu Śledczego Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. Różański w pełni zasługiwał na miano kata. Zdarzało się, że osobiście torturował osadzonych w mokotowskim więzieniu. Niewykluczone, że przesłuchiwał również aresztowanego na początku maja 1947 roku Witolda Pileckiego. Tymczasem rotmistrz napisał do pułkownika piękny poemat.
Na skórze wciąż gładki – wewnętrzny trąd miałem, Co wżarł mi się w duszę – nie żywiąc się ciałem. Z nim chodząc po mieście – w ślad wlokłem zarazę... Przeciętny znajomy nic o tym nie wiedział Że prosząc: „Wstąp do nas, bo będę urazę Miał do Cię" – narażał się sam, bo gdym siedział Z nim pijąc, lub z jego małżonką herbatę – (a na zapytanie: gdzie teraz pracuję? Starając się wzrok gdzieś wlepić w makatę mówiłem, że piszę lub rzeźbię, maluję) – A samą bytnością już bakcyl wnosiłem, Co skrycie się czając w pozornym niebycie, Złem płacąc – za serce – (żem jadł tam i piłem) – Mógł wtrącić do lochu i złamać im życie. Mój jeden przyjaciel, co tyle wciąż serca Miał dla mnie – gdyż w piekle z nim razem siedziałem I tam gdzie „vernichtungs" – w krąg wszystkich uśmiercał Uchronić od śmierci go jakoś zdołałem. Więc teraz tak bardzo serdecznie podchodził On do mnie – z ufnością. Lecz sprawką szatana – Człowieka zacnego – jam w serce ugodził, by dać coś dla tamtej, co stamtąd przysłana. Dlatego więc piszę niniejszą petycję, By sumą kar wszystkich – mnie tylko karano, Bo choćby mi przyszło postradać me życie – Tak wolę – niż żyć wciąż, a w sercu mieć ranę.
źródło - atocihistoria.pl |