@
Być może to było wtedy.
Słysząc klekot nad kominem, wybiegł zobaczyć przylot bociani. Dzieci
zadzierają głowę, wiosna frunie. W kluczu ptaków widział co innego.
Dorośnie, opłynie glob i jak Kolumb odkryje nowe światy. Następne
pokolenia będą zadziwione, ileż można dokonać, odkryć, dwa razy
opłynąć glob, spenetrować nowe złoża minerałów – w jednym życiu.
Ptakom podobni, a mamy swoje szlaki.
@
Poderwały się bociany, w bezkres
pikują. Czy w bezkres? Mają swoją
trajektorię. Gdy fruną nad oceanem
może jakiś spadnie, nieodwracalnie
może Posejdon zamiesza trójzębem
zabulgocze. Ptaki fruną swą trajektorią
@
Może to było tak, a może nie.
Stał pod Kopcem Kościuszki. Znał historię bohatera. W monologu myśli
pewność, że ma jakieś zadanie zadane przez Boga. Odtąd będzie związany
z imieniem bohatera. Ale jak, ale gdzie? Wtedy nie wiedział, ile ma miejsc
do przebadania. Nie ma opcji, popłynie najpierw do Ameryki. Europejska
edukacja solidnie przygotowała go do tej wyprawy.
Wypłynął z Liverpoolu w nieznane.
@
Nad oceanem ptak nie ma szans
na odpoczynek. Morskie wiry
sięgają skrzydeł. Jednak musi
frunąć do miejsc lęgowych
w ten łańcuch zależności
@
Nie było zgody na ten ślub.
Być może nieszczęśliwa miłość zmusza do realizacji rzeczy niemożliwych.
Odpłynie od miłości Adyny na drugi koniec świata. W kajucie listy napisze,
wyśle z portu. Nie było zgody na ich ślub. Niemajętny. Jednak dziecięce
przeczucia przyćmiły żal. Będzie wielkim odkrywcą. Dlatego ta podróż
dookoła świata nie jest ucieczką, a poznawaniem, wyznaczoną misją.
Znad wodospadu Niagara poszybuje do Kanady.
@
Nie bój się lasu w dzień. Jest taka
gęstwina, która schronem. Jest takie
drzewo, które przytuli. Jest takie
zwierzę, które pilnuje. Żadna ulewa
wataha czy pajęczyna nie uszkodzą
przestrzeni, którą jesteś.
@
Wierność kobiecie, tej miłości a eksploracja ziemi, czym jest? Wie, że wszystko
ze sobą koegzystuje, nierozerwalnie połączone. Wiedział, że ta wyprawa jest po coś.
Czuł w nozdrzach ożywczy zapach lodowego powietrza znad Nowej Fundlandii,
a oderwane lodowce dryfowały jak małe stateczki. Niebieska woda przerażała.
Znalezisko. To było później nad jeziorem Ontario.
@
Idź o świcie, kapela ptasia ożywia dzień
sideł nie zastawia zwierz. Nie bój się lasu
nocą. Jest taka gama, która poza pięciolinią
jest taki mrok, który wyzwoleniem. Jest taki
zwierz, który przyjacielem. Nocą zwierzęta
wychodzą na łów i las ucisza dzienny szum
znikną strachy – świecące oczy wilka. One
ciebie chronią. Otwórz swe sypanie gwiazd
z kosmosu. Las idzie na łów, na życie.
@
Znużony usiadł na kamienistym brzegu Ontario. Kamień plątał się pod nogami.
Bierze go do ręki. Obraca, waży, dłubie. Eureka. Wstał i kręci się w koło.
Szuka podobnych kamiennych kawałków. Ten nie jest meteorytem. Jest pewny,
trzyma rudę miedzi. Gdzieś blisko… może złoże? Spenetruje jutro, wypocznie.
Ziemia skrywa wiele sekretów. Badacze patrzą w gwiazdy odległe o setki lat
świetlnych, jak geolog zainteresowany jest Ziemią, która skrywa wiele zagadek.
Myśli bombardują jak Perseidy latem. Kamień. Jest pewny, odkrył złoża rudy miedzi.
@
Czy jestem w dybach kamienia?
Dlaczego leży na mojej ścieżce?
Może spadł z nieba. W dłoń biorę
mroczną czasoprzestrzeń zawartą
w bryle. Stukam, w nim wiedza ukryta.
Przybył nie wiadomo skąd,
z jakiego świata mineralnego?
Skąd ten świadek życia na ziemi
ciężki a kruchy, czarny jak smoła
trzeba ustalić jego wielkość, skład
chemiczny. A może to kosmiczna
bryła? Być może kamień-milczek nie z tego świata.
@
Wędrówkę po obu Amerykach, a szczególnie wyjątkową z Brazylii przez Urugwaj –
odnotował w dzienniku. Spostrzeżenia kształtują i wyznaczają cel. Wędrówki przez
metropolie, przełęcze, niedostępne góry, wulkany były witalnym źródłem wszelkiej
energii. Spływ rzekami, które z kosmosu są gigantycznymi anakondami, czy duchowy
świat Indian w górskim masywie Andów, rdzenne plemiona Indian, które unikają
kontaktu z przybyszami a żyjące zgodnie ze swą tradycją – musiały być pieczęcią.
Zbiera, patrzy, notuje. Nic nie umknie wyostrzonej uwadze. Londyńska edukacja
ukierunkowała, co i czego ma szukać wszechstronny umysł, przed którym później
Darwin zdejmie czapkę.
@
Słońce patrzy prosto w twoje oczy
nie lirykę w sercu masz, a rumor, łomot
idź w przestrzeń, w miejsca odludne
gdzie nie człeka stopa, a zwierza trop
nie zatracaj się między słowami
ucisz złość, tupocze po głowie
wirtuoz wiatr wywieje wątpliwości
zrób miejsce dla miłości, póki kwitną bzy.
@
Krótkim relaksem na plażach Wysp Polinezyjskich naładował akumulatory. Wiedział,
że najstarsze cywilizacje traktowały kosmos jako wzór porządku, ale nie chciał zostać
Kopernikiem. W drugiej wyprawie dookoła świata, nie widoki dominowały a nieznane
góry Australii, ich zasoby. Zainteresowany anatomią gór, stożkami, stromymi zboczami
zieleni, rozmyślał co mogły skrywać, jakie nieznane skarby. Czytał, że są góry, którym
deszcz odsłania szklane minerały: zielone, niebieskie, szafirowe w kształcie łez.
Góry z daleka wszystkie wydają się takie same i burzą idealność widnokręgu, lecz są
najbardziej intrygujące. Mogą zalać lawą, wystrzelić erupcją silniejszą od wybuchu
bomb. Wspinając się na najwyższą górę Australii – znał jej i swoje przeznaczenie. Był
wojownikiem, jego pole bitwy nie zabijaniem a odkrywaniem. Stając u podnóża szczytu,
najwyższego, Australii i prowadząc badania geologiczne – zobaczył podobieństwo do
Kopca Kościuszki w Krakowie. Więc ma już nazwę szczytu.
@
Jak to jest, żurawie z odlotem sprowadzają jesień
wrzosy płoną w czerwień
nim deszcz zastuka o buki
Jak to jest, babie lato plecie koronki długie
i wtula się w nostalgię
a obraz nie jest kiczem
Zobacz jesień w perspektywie cudu
ale jak to jest
że niewielu to widzi
@
Oceany kryją niezidentyfikowane osobowości świata przyrody.
Nie szukał podwodnych. Góry mają swojego ducha i drzewa
i zwierzęta też mają. Nasz święty obowiązek strzec. Nie ogłosił
znaleziska złota, srebra, wielkich złóż Australii. Notuje w dzienniku.
Uszanował prawo Aborygenów, że eksploracja ma negatywne reperkusje
dla wody, ziemi, ognia, powietrza. Siła ducha pochodzi z właśnie tych
żywiołów. Tradycje kulturowe, religijne nie mogą być sprzeczne z ustalonym porządkiem Boga.
Są święte góry i święte miejsca.
GRAŻYNA TATARSKA