P.P.Zwolanski | W.P Strzelecki ja piszę do pana bo leży mi na sercu Polska ukochana. Cała z pól śnieżnych utkana promieni, cała z sosnowych lasów soczystej zieleni. Ja lubiłem siadywać na strumyku brzegu, czas wojenny nastał, stanąłem w szeregu. Widziałem Kościuszkę, czapkę na głowę nasadził i oddział kosynierów do boju prowadził. Oni w sukmanach z modlitwą do Boga wbili się kosami w żywe ciało wroga.
Na nic się zdało, bitwa jest przegrana z potężną armią samego szatana. Smutek i duma w jednym rzędzie stoi, czas rany zabliźnia, ale ich nie goi. Obrazy z przeszłości są to obok z nami, widzisz je przecież rodzica oczami. I tak za wolną Polską karmiony tęsknotą stałeś się żołnierzem, wielkim patriotą.
Idąc pana śladem podziw mnie ogarnia, jesteś panie hrabio, jeden człowiek armia. A chcąc poznać wszystkie tajemnice świata spędziłeś w podróży całe długie lata. Tak wytrwały piechur zrośnięty z przyrodą potrafiłeś się zmierzyć nie z jedną przeszkodą. Na drodze do poznania staje Ameryka kraj rozległych prerii, młoda republika. Historie Kościuszki na salonach znali, ciebie natomiast szczerze pokochali.
Twoje anegdoty zabawiały gości, wniosłeś na salony drobinę radości. Własnej popularności znalazłeś się w potrzasku, znajomość języków wielu dodała ci blasku. I jak prawdziwy lew salonowy w wielu językach prowadzisz rozmowy. Czasem na salonach grasz amanta role, potem z książką w ręku zasypiasz przy stole.
Nie tylko na salonach ale i w podróży szeroka pana wiedza dobrze tobie służy. Tyś to doradcą polityków ekspert bankowy do pomocy zawsze pan jesteś gotowy. Pora pożegnać indiańskich przyjaciół plemię, ciepły oddech ogniska, amerykańską ziemię.
I po tygodniach globtrotera biegu wysiadłeś bezpiecznie na Australii brzegu. Kraj szarej zieleni, jedynej na świecie takich zwierząt jak tutaj nigdzie nie znajdziecie. Dla podróżnika i naukowca twojego pokroju nieznane jest wyzwaniem, ruszyłes do boju.[]
Poznałeś dobrze ludów tubylczych naturę, nieznaną Aborygenów bogatą kulturę. Stałeś się pierwszym ich nauczycielem, opiekunem a także oddanym przyjacielem. Badasz w oczach ludzi bez wartości skały, a ty ukryte w ziemi złoto, cenne minerały. Wyciągasz jak rybę z zastawionej sieci, innym razem karmisz głodujące dzieci.
Zamiast smutnej nieludzkiej koloni karnej widzisz niezmierzone połacie ziemi urodzainej. I tak nadzieja w twym sercu się budzi Australia ojczyzną wolnych i szczęśliwych ludzi. Kończąc, podziękuję, moja wdzięczność szczera, nazwałeś górę Kościuszko imieniem bohatera. Za pana wielkie dzieło i szlachetną duszę podniosę kielich i zdrowie wypić muszę.
P.S Trzeba nadsłuchiwać, termin jest nieznany czas nadejdzie, miłe sercu zabrzmią tarabany. Wrócimy w granice z tej tylko przyczyny że z jednej jesteśmy ulepieni gliny.
Pawel P. Zwolanski
Od Redakcji: miło nam dodać, że Pan Paweł Zwolański okazał się naszym sąsiadem, mieszka bowiem niedaleko nas, w pięknej dzielnicy Turramurra.
Krótka biografia Pawła Piotra Zwolańskiego. Urodziłem się w 1948 roku w Koninie. Wczesne dzieciństwo spędziłem w rodzinnym dworku mojej mamy. Dworek był pełen niesamowitych, rozlicznych zakamarków, miał dużą oszkloną werandę. W ogrodzie rosły drzewa z gałęziami do dołu, tworzyły jakby namioty; opodal rzeka, jezioro i młyn . W wieku ośmiu lat zamieszkałem z rodzicami w Warszawie. W wieku 32 lat przyleciałem z żoną i córką do Australii. Po latach wybudowałem rodzinny dom w zielonej, spokojnej dzielnicy Turramurra. Paweł Piotr Zwolański
|