Iga Świątek wygrywa na antypodach. Reprezentując Polskę wraz z Hubertem Hurkaczem w turnieju drużyn, który rozpoczęto w Perth, a wczoraj w Sydney Iga wygrała w półfinale z Caroline Garcia z Francji!
Ale pierwszy set był dramatyczny, choć początek meczu był obiecujący dla Igi, która w drugim gemie prowadziła 40:0 i brakowało jej jednej piłki do przełamania serwisu Francuzki...Niestety, nie przypilnowała tej wysokiej przewagi , Caroline wyrównała i zdobyła gema, co ośmieliło ja do odważnej gry z liderką światowego rankingu, a ostatecznie Caroline Garcia to numer czwarty w tej klasyfikacji, a zatem też w czołówce!
Powszechną tajemnicą jest to, że Iga rozkręca się powoli, a nawet posyła dużo piłek na auty.
Pierwszy set wygrała zatem Garcia w stosunku 6:4...I szybko uśmiech zniknął z jej twarzy! Ruszyło bowiem polskie tsunami, Iga zaczęłą grać z impetem i precyzją, pokazała klasę pierwszej tenisistki planety...Caroline Garcia , zepchnięta do rozpaczliwej defensywy, była nagle bez szans. I wkrótce było już 5:0 dla Igi, kiedy cudem Francuzka zdobyła gema, ale natychmiast Iga przygwoździła set – 6:1!
Podobnie było i w trzecim, decydującym, secie, gdyż polskie tsunami zmiotło Caroline z kortu.
I znowu 6:1! Tu trzeba wspomnieć moment, gdy Iga prowadząc już 4:1 i 30:15 mogła zdobyć piłkę przemyślnym skrótem, zamiast uderzając z całej siły i marnując okazję autem! Niestety, Iga dziwnie nie lubi dropszotów, co ogranicza repertuar jej uderzeń i eksploatuje swą energię prawie wylącznie na wymianę mocnych, długich piłek. Szkoda...Przez to ogranicza spectrum swych szans na zwycięstwa.
Po tym meczu ( a Hubert Hurkacz pokonał bez trudu Mannarino, w końcu w karierze ma też zwycięstwo z samym Federerem!) polska ekipa znalazła się w finale turnieju i zagra w nim z drużyną Niemiec, która po dramatycznej walce wygrała z Australią. Zdecydował dopiero debel! Nota bene w ekipie niemieckiej grają: Aleksander Zverev ( Rosjanin osiadły w Hamburgu ) i Angelika Kerber , Polka też żyjąca w Niemczech.
A Garcia pochodzi z hiszpańskiej rodziny, osiadłej we Francji po wojnie domowej, która zarazem była drugą próbą eksportu rewolucji sowieckiej do Europy ( pierwsza próba skończyła się w 1920 r. pod Warszawą), ale szczęśliwie generał Franco zapobiegł tej tragedii. Pisze o tym m.i. prof. Marek Jan Chodakiewcz w „Zagrabionej pamięci” ( W-wa, Fronda 2010), ukazując tragedię kościoła w Hiszpanii, zbrodnie komunistów z tego okresu, choć pominął hekatombę mordów dokonanych na hiszpańskich intelektualistach, pisarzach, profesorach podczas gdy stronę nacjonalistów obciąża tylko śmierć Lorki. Ale ostatecznie prof. Chodakiewicz nie żył w Hiszpanii jak ja i nie miał dostępu do wielu źródeł.
Obawiam się, że i Caroline Garcia jest tego nieświadoma. Propaganda lewicy jest bowiem wszechobecna w Hiszpanii i Europie, a prawica rzadko upomina się o swoich męczenników.
A final tenisa Polska-Niemcy w Sydney będzie z pewnością wyjątkowym wydarzeniem.
Marek Baterowicz
|