Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
20 marca 2024
Spotkania ze sztuką w Melbourne-część I
Andrzej Siedlecki

Autor przed galerią
Jak tu nie odwiedzić reprezentacyjnej stanowej, wiktoriańskiej galerii sztuki w Melbourne.Tym bardziej, że sztuka, oprócz wielu funkcji może wzbogacić duchowo i pogłębić doznania człowieka…Oczywiście wtedy, kiedy nie tylko „samym chlebem żyje”.


National Gallery of Victoria

Wydaje się, że idąc do galerii, powinniśmy w sposób możliwie najgłębszy odgadnąć z obiektów sztuki ich wielorakie i bardzo różnorodne relacje, czy to historyczne, społeczne, polityczne, a także i może przede wszystkim ich związki z potrzebą ludzką, która zrodziła i inspirowała dzieło sztuki. Należy odgadnąć, zrozumieć istotną zawartość dzieła! Co artysta chciał nam przekazać? Myśl, uczucia, emocje? I przychodzi też refleksja, w jakiej formie to zechciał uczynić? I warto zastanowić się czy forma obiektu sztuki pomaga w zrozumieniu jego treści?
W mieście odbywał się „Triennial” i poza ewentualnym „wzbogaceniem się” i odpowiedzią na powyższe pytania, mam też inny cel. Fotografuję i zbieram do mojej kolekcji zdjęcia obrazów, rzeźb i obiektów sztuki, które mnie zainteresują. Z różnego powodu. Także te obrazy czy obiekty, które odzwierciedlają współczesne myślenie o sztuce czy rzeczywistości, lub nawet takie, które oglądającemu wydałyby się, że ze sztuką nie mają nic wspólnego, a jednak zaistniały w jakiejś galerii z jakiegoś powodu.


W "piekle" doznań

Jestem więc w galerii - „piekle” doznań artystycznych i oglądam przylepionego plastrem do ściany banana. To obiekt „sztuki” zwany „Komediantem”, którego w bojowej postawie pilnie strzeże porządkowy, chyba dlatego, aby ktoś głodny, go nie zjadł! Ale na szczęście, miłośnicy bananów robią tylko zdjęcie!


Banan jako obiekt sztuki

Instrukcja powiada, że trzeba zmienić banana co 7 dni. I w ten sposób odpowiedzialny pracownik galerii ma zmienić banana stęchłego na świeżego. Czy widz to zauważy, czy zapach będzie inny?
Maurizio Cattelani powiada, „że banan, to tak jak jabłko u Cezanne’a, tylko zamiast pędzla użyłem samoprzylepnej taśmy”. Wytłumaczył? Obok, w specjalnym opisie na ścianie zatytułowanym „Dla dzieci” jest sugestia, by nastolatek odpowiedział na pytanie: - „Czy to jest sztuka? Jakie reguły obowiązują i czy banan może być sztuką”? Czyli artysta prowokator! Bo przecież sztuka może prowokować! Prawda?


"Nie ma gdzie iść"

Następnie podziwiamy z Riho, sięgającą do sufitu wieżę zbudowaną z utkanych, jakby fabrycznych odpadów kolorowej włóczki. Sheila Hicks, amerykańska artystka urodzona w 1934 roku, rezydująca w Paryżu podaje, że jest ostatnio zainteresowana wielką rzeźbą. „Włóczce” nadała egzystencjalną (sic) nazwę „Nie ma gdzie iść” i „to włóczkowe” dzieło „ma komunikować jej zainteresowanie abstrakcją, teorią koloru i malarskim gestem” - tak stoi w opisie.


Gadająca myszka

Przeszliśmy do wielkiego pokoju, w którym najpierw widzimy tylko porządkowego i puste ściany…ale kiedy zniżyliśmy wzrok zauważyliśmy w oddali mały otwór w ścianie i dojrzeliśmy mysz, ruszającą swoją główką! Do tego jeszcze coś opowiadała! Trzeba było prawie ucho do ściany przyłożyć! Artysta, profesor i Honorary Doctor of the Arts, Ryan Gander twierdzi w opisie, że nawet myszka może zmienić świat (troszeczkę)!!! Widać, że na brak optymizmu profesor nie narzeka. A na zmianę świata na lepsze, szczególnie tego barbarzyńskiego - już się cieszymy!

I za chwilę patrzymy na „piękne” ludzkie twarze! Autor, Farrokh Mahdavi, Irańczyk twierdzi, że „różowy” kolor uniwersalny przenika politykę, rasy, narodowości, terytoria i „gender”!


Twarze leżą też na podłodze i my po nich chodzimy – przyznam, że mimo, że paskudne, ale jakoś nieprzyjemnie się je deptało. Moja wrażliwość przesłania nie odbiera, a raczej uważa, że twarze są okropne.
Ale to nie koniec doznawania wrażeń z oglądania obiektów współczesnej sztuki, która posiada też funkcję rozbawiania patrzącego.


Właśnie, to co nas rozbawiło, to wystawione leżące w kącie „gacie” z majtkami w środku, a „obiekty sztuki” w postaci kilkunastu pokojowych wentylatorów firmy „Dyson” sprowokowały do niewesołej wcale refleksji, jaki to może być związek artysty z tą firmą.


Choć sponsorzy istnieli w każdej epoce. Powstaje też inne pytanie, czy zawsze, to co wystawiają galerie ma związek z prawdziwą sztuką. I to nie tylko w Melbourne.


"Uratowany z wypadku"

W Dijon we Francji w „Muzeum Sztuki Współczesnej” widzieliśmy dzieło „Uratowany z wypadku” gdzie „zatrudniono” postaci z komediowego „the Muppet Show”. Nie zrobiło to na nas żadnego wrażenia.
W wiktoriańskiej galerii natomiast zobaczyliśmy „Heterobota” czyli dwa roboty Agnieszki Pilat, urodzonej w Polsce i zafascynowanej technologią. Obecnie artystka/rezydent w „Agility Robotics” i „SpaceX”.


" Heterobota"

Roboty bardzo powoli, prawie niewidocznie dla oczu coś „tworzyły” na ścianie. Jeden z nich nawet narysował już jakieś linie…Czy piękne? Raczej z pięknem nie mają nic wspólnego. Ale już można powiedzieć, że wraz ze sztuczną inteligencją wyłania się nowy świat innej sztuki! My z Riho też czasami używamy AI do tworzenia obrazów. Więc tak naprawdę zadajemy sobie pytanie co jest prawdziwą sztuką, w epoce pomieszania pojęć i różnych trendów, których dawne epoki w takiej ilości nie doświadczały, bo przecież obowiązywały jakieś kanony i reguły…które oczywiście łamano, by dodawać nowe wartości do tradycji, na której budowano „nowe”. A teraz? Gdy odrzucamy tradycje? Ciekawe, jak to nasza współczesna sztuka, „to dzisiejsze” ma się do zasad, do kanonu piękna w kulturze łacińskiej, powiedzmy w rzeźbie czy malarstwie. Grecy wypracowali pewne zasady, które stosowano w kulturze antycznej przez wieki, a i do tej pory są respektowane. Mówiąc najogólniej, artyści greccy trzymali się zasady harmonii i ładu, proporcjonalności i prawdopodobieństwa. Co nie znaczyło, by wiernie odzwierciedlać naturę, ale też dawało pewną dowolność w kreacji. Istotą greckiego kanonu były trzy nierozerwalne wartości: piękno, prawda i dobro. Od Platona łączy się tu estetyka z etyką.
Brzydotą była deformacja, ostry kontrast czy dysharmonia.


"Płacząca kobieta"-Picasso

Zdeformowana „Płacząca kobieta” Picassa z wystawy w galerii byłaby nie do przyjęcia dla dawnego Greka. Ale my, dzisiaj wyzwoleni z kanonów mamy prawo lubić lub nie lubić dzieła sztuki. Zresztą „de gustibus non est disputandum”- o gustach się nie dyskutuje…są subiektywne, choć z drugiej strony jakieś kryteria sztuki istnieją i obowiązują…
W dzisiejszych czasach nie istnieje jeden kanon, wszystko można podważyć, słusznie czy niesłusznie i niby każdy ma do tego prawo, by przewartościować, wyśmiać, zanegować dawne wartości. Wszystko stało się względne! Czy to słuszne? Nie wiem… I każdy ma prawo do ekspresji…ale czy zawsze ona jest twórcza? Czy przynosi prawdę, piękno i dobro? W każdym razie, na naszych oczach stare wartości kruszeją…

Ale co z piękna, prawdy i dobra przetrwało do naszych czasów, to Państwo już sami mogą odpowiedzieć.
O innych przykładach działalności twórczej, prezentowanych na Triennial w Melbourne i nie tylko, napiszę w następnym reportażu.
CDN

Zdjęcia: Riho Okagami-Siedlecka, A. Siedlecki Odwiedź strony: https://andrzejsiedlecki.pl/
https://www.facebook.com/andrzej.siedlecki.5454/