Najpierw kilka słów wyjaśnienia. Poetralia, to klub sydnejskich poetów. Piszą i komponują swoje utwory nie od dzisiaj, ale jako zorganizowana grupa poetycka działają dopiero drugi rok. We własnym gronie spotykają się zwykle raz w miesiącu.
W niedzielne popołudnie 19 maja postanowili uchylić rąbka swojej działalności poetyckiej. Dzięki temu, publiczność zgromadzona w Klubie Polskim w Bankstown miała okazję przeżyć prawdziwą ucztę duchową. Zapowiadał to już nawet sam wystrój klubowej sali. Nastrojowe światła, kwiaty, aranżacje z kolorowych, jesiennych liści… Wygodne foteliki wokół nakrytych nieskazitelnymi obrusami stolików czekały na gości… Aż trudno uwierzyć, że tutaj, poprzedniego, wieczoru odbywała się zupełnie inna sobotnia impreza. Do bardzo późnych godzin bawiła się w tej sali grupa polskiej młodzieży, tańcząc do upadłego przy dźwiękach Kapeli Polskiej.
W niedzielę, na uczestników poetyckiego popołudnia czekała przy barze lampka białego lub czerwonego wina. Z głośników płynęła nastrojowa muzyka… Tak jak było zapowiedziane, o godz. 16.00 na udekorowanej i artystycznie oświetlonej scenie ukazali się artyści dzisiejszego popołudnia: Ela Chylewska, Eliza Anna Falkiewicz, Jolanta Hildebrandt i Bogumił Drozdowski.
. . . .
Trudno wyobrazić sobie celniejsze, ciekawsze, po prostu lepsze rozpoczęcie Koncertu Poetyckiego, niż uczyniła to Eliza, wierszem ‘Poeci’:
Między nocą a dniem Duszą i ciałem Niebem i ziemią Piekłem i rajem
Miedzy myślą a słowem Głową i sercem Kłamstwem i prawdą Życiem i śmiercią
Ukryci Między wierszami My Poeci
Rzęsiste brawa nagrodziły Elizę, mobilizując jednocześnie pozostałych Poetów, aby ukazali się widowni spoza swoich strof. Rozpoczęła Ela:
jestem wyspą wypełnioną po brzegi piaskiem wasze kroki zostawiają ślady nie zatrze ich żaden ocean spokojny niespokojny
* * * jestem wyspą w piaszczystej halce coraz częściej czuję jak życie przesypuje mi się przez palce * * * jestem wyspą po wielu odpływach ciągle czekam na przypływ
Kontynuując morską metaforę, przedstawiła się Jola:
Jestem jak pusta muszelka, spienioną bryzą na brzeg wyrzucona. Piaskiem smagana, wiatrem pędzona, jestem w swym smutku skupiona. Za horyzontem słońce się chowa, czas pędzi gdzieś, nieubłaganie. Co ze mną będzie, gdy smutna rozpocznę słów modlitewne rozpamiętywanie?
Bogumił poruszył zasłuchaną publiczność mocną recytacją wiersza Ile jeszcze?
Czarne kruki, wrony, gawrony Rozpostarły złowieszczo ogony I wydały wzbudzając dreszcze Chrapliwe tony Gardłowych trzeszczeń.
- Ile jeszcze Panie, Ile jeszcze Pełzał będę tunelem do światła Gdzie skrzy się nadzieją, gdzie przestrzeń - Który drogowskaz życie mi zagmatwał? Droga kręta, grząska, niełatwa.
* * * - Panie, Ile jeszcze mi ześlesz bad luck-ów? Ciągle trzymasz mnie wśród przedszkolaków Nawet w kącie postawisz na chwilę... i tyle? * * * - Panie, Czy nie masz dla mnie programu prostszego? Nie żądam Proszę Przecież nic w tym złego Choć droga kręta, grząska, niełatwa Uparcie pełzam tunelem do światła Gdzie skrzy się nadzieją, gdzie przestrzeń - Ile jeszcze Panie, Ile jeszcze?[]
Jeszcze echem powracało skierowane do niebios pytanie Bogumiła, kiedy nastąpiła zmiana nastroju… Kolejne wiersze to o poezji, także śpiewanej. Rozpoczęła Eliza:
Nawiedzona przez poezję Odkąd pamięć przypomina Zawsze w słownej gotowości Aby się poezji przydać Tak być musi - mam to w sobie Wiersze chodzą mi po głowie Chciwie patrzą mi na ręce Ustawiając się w kolejce […]
Potem Ela:
Chodzę po buszu, codziennie chodzę wsłuchana w zasuszonych liści szelest. Nagle pomiędzy liście myśl mi spadła nie podnoszę, czekam, kiedy wiatr zawieje, poniesie ją daleko, wysoko, przewietrzy. Myśl, gdy z daleka wszystkiemu się przypatrzy wróci do liści opadłych, niezdarnych, niepotrzebnych nikomu […]
Jola recytuje ‘Poetycką Nostalgię’ z podkładem cichutkiej muzyki…
Chciałabym wpisać w wiersze rzeczy niewielkie kamyk nogą kopnięty wiatrem liść muśnięty ziarnko piachu na moim palcu i mrówkę na puszystym dmuchawcu
Chciałabym zmieścić w mojej piosence, malutkie serce w muszelce parę chwil z kolorem różanym parę mew srebrzystym wiatrem owianych i tęsknotę za tobą w ciszy tykającej cykady rozgoszczona Chciałabym zatrzymać czas długo przed tym kiedy już nie będzie nas by pamiętać dziecięcy głos radosny spleciony z zapachem pulsującej życiem wiosny I moja dłoń w twojej dłoni twój pocałunek na mojej skroni A zatem wpiszę nas w proste wiersze Słowa tej poezji będą wieczne.
Nieczęsto się zdarza, aby poeci potrafili sami recytować swoje wiersze, a już na pewno do rzadkości należy, żeby je śpiewali. Solowa prezentacja najnowszego wiersza Elizy: ‘Narodziny piosenki’ sprawiła niepowtarzalną ucztę dla duszy i dla ucha.
Melodia do mnie wyciąga ręce Klawisze pianina mrugają W tomikach radośnie tasują się wiersze A nowe do głowy się pchają I znowu natchnienie sen słodki przerywa Uparte jak osłów tysiące Więc zrywam się z łóżka i chwytam za pióro Bo słowa piekielnie kuszące Melodia śpiewając pod pióro się wkrada I wersy do tańca zaprasza Piosenka się rodzi z uśmiechem na ustach O tytuł się będzie dopraszać I znowu natchnienie sen słodki przerywa Uparte jak osłów tysiące Wiec lecę na oślep w kierunku pianina Bo dźwięki piekielnie kuszące A ja… jak to ja w wianuszku z poezji Z nutami splecionym figlarnie Dziękuję swej Muzie za strofy i nuty Bo życie poety jest fajne!
I znowu, leciutki jak muśnięcie orzeźwiającej bryzy wierszyk Joli:
Któż ja jestem? Liść na drzewie, który zaraz spadnie, Wplącze się w wietrzne wirowanie, Piruetem zakończy wieczny taniec. Wspomnieniem zieloności pozostanie. Wyciszony jak muzyka Już nie zagra na wietrznych skrzypcach. O! Za liściem płoche światło umyka – Drżące zgasło. I ja zgasnę. Do widzenia moje zmartwienia - Mój gryzący koło serca sensie istnienia. Jutro, Może, Coś wymyślę dla ciebie. Bo dzisiaj nic nie wiem, Nic nie wiem.
Potem Ela i jej urzekający ‘Wschód słońca’
Gdy się wynurzasz z ciemności zacierasz granice między oceanem a niebem, bielą i czernią, jawą i snem. Poruszona wschodzę z tobą i wszystko jasne.
Wydawać by się mogło, że o miłości napisano już wszystko… ale strofy, jakie przedstawili sydnejscy Poeci, były niezwykłe…
Rozpoczęła Eliza, aby na końcu wypowiedzieć słowa, które jakże często cisną się na myśl każdemu: „…Jak dobrze byłoby móc zacząć świat od nowa we dwoje Inaczej”
Potem Ela i miłość dojrzała: [i]‘Płomienne drzewo’
„…Kobieta co czeka pod szkarłatnym drzewem, w zachwycie spłonęła dojrzałym rumieńcem […] zapomniała na co tu czeka. To błogostan chwili nie jakaś demencja.”
A dalej, Bogumił:
‘Jesteś ze mną’ Północ prawie, więc witaj poduszko Miękka, pulchna, puchowa, puszysta, Godzin kilka spędzimy znów razem,
[…] Anioł skrzydłem wnętrze wymościł Kluczem z puchu serduszko otwierał. Jesteś ze mną, jest Ciebie tu dużo Moja dusza jest w Twoją wpleciona Lustro dumnie maluje Twą aurę W sen odpływam... z Tobą w ramionach.
Ela z ‘Serenadą’, która potwierdza, że „… szept najlepiej słychać nocą…” I Eliza w niezwykle ekspresyjnym wierszu – piosence: ‘Gra w miłość’
Już tyle lat wiruje nasz świat z miłością za pan brat Tańczące serca splecione ręce rozstania gorzki smak Po co to było, źle się skończyło, przyniosło zazdrość gniew Po to to było, by dobrze było Zanim się skończył śmiech
Refren: Z toba ze sobą, razem bez siebie W piekle na ziemi, na ziemi w niebie W życie wkręceni, młodzi szaleni Z miłością gramy w grę
Z losem przy stole, życie gra w kości My czekamy na dar Za wszelką cenę chcemy miłości Nawet gdy łzy nam da Teraz i zawsze, na wieki wieków Miłość odmierza czas A ty się męcz z Amorem człowieku Albo ze szczęściem tańcz
Refren: Już tyle lat wiruje nasz świat z miłością za pan brat A my nie chcemy albo nie wiemy Jak sobie miłość dać Czasem nam przyjdzie pokochać siebie Żeby pokochać świat Kochając siebie wiemy jak dawać Wiemy jak miłość brać
Refren:
I znowu Ela w nastrojowym wierszu ‘Mgła’:
Mleczne poranki, gdy przez szyby nie widać nawet kształtu drzew. Białe papugi na gałęziach, słychać ich blady, mętny śmiech. Oczy szukają choćby cienia, wpatrują się w mydlaną bańkę. Kawa paruje białym szeptem gdy mi podajesz filiżankę.[]
19 maja, to niedziela pomiędzy dwoma świętami. Tydzień wcześniej 11. maja celebrowaliśmy w Australii Dzień Matki, a za równy tydzień, 26 pamiętać będziemy, że to polskie Święto Matki. I właśnie Matce poświęcona została kolejna porcja poezji. Rozpoczęła Eliza:
Nosiłaś mnie w sobie Nigdy nie oddałaś Nawet gdy odeszłam Po swój pierwszy oddech Nosiłaś mnie w sobie Na zawsze zostałam Choć kroczę po ziemi Tkając własne szczęście Nosiłaś mnie w sobie Nigdy nie przestaniesz Jak gwiazdy w kosmosie Będę w tobie wiecznie Bom w ciebie wpisana Boskim atramentem Wibracją atomów Duszą mą i sercem
Jola recytowała swój kolejny wiersz z podkładem muzycznym Sonaty Beethovena. Jakże przepięknie prawdziwe są te strofy, które prozę życia potrafią zamienić w poezję, kiedy każda, nawet najprostsza, codziennie powtarzana czynność nabiera innego wymiaru…
Jestem matką gdy tulę małe główki, całuję rączki i wybaczam wszystko owijam plasterkiem skaleczone paluszki jestem matką i jestem artystką Jestem artystką gdy maluję pastelowe obrazy piszę wiersze, śpiewam w wazonie po raz setny układam kwiaty Jestem rodzinna z serwetkami na stole a z modłami za zmarłych a z modłami za zmarłych jestem niewinna Jestem w szmerze poranka deszczowego sonata Beethovena zanim każdy wstanie ślady trosk naszych dotykam ręką i rozwieszam bezsilność gdzieś pomiędzy pranie Jestem piorę, sprzątam, gotuję czaruję na jutro, choć jutro choć jutro może będzie tak samo trudno A jednak kocham być matką W świecie dużym nasz taki mały wiec otulam maleńkie ciałka by spokojnie spały
Kolejny wiersz Eli: ’Mama’ to tęsknota duszy wielu, których koleje życia powiodły daleko… i kazały zostawić Matkę tam, w kraju dzieciństwa…
kołyska z listka lub rękawa w niej wybujałych uczuć lawa pomiędzy dwoma biegunami Ty tam ja tu a między nami ciche cmentarze, na pomniku Twe imię zimne i odległe jesienne liście z klonu obok zimową tkają Ci kołderkę jak mam odgarniać je złociste kiedy chłód ręce me odgania to nie są byle jakie liście drzewa ratują od zarania kołyszą mnie tak jak Ty kiedyś czule szeleszcząc między nami wędrowne nieugięte ptaki pomiędzy dwoma biegunami
Tę melodię do słów pięknego wiersza nuciliśmy wspólnie z Elizą - Poetką.
Mama ci wszystko wybaczy Od rana do końca dnia Nawet gdy nie ma już siły Pogłaszcze i buzi da Choćbyś ją znużył do bólu Siłę odnajdzie by znów Usmażyć Ci naleśniczki I ukołysać do snu Będzie cię kochać tak mocno jak chcesz Tak tkliwie żarliwie tak Do ostatka do szału do łez Oddana ci będzie jak pies A kiedy duży urośniesz Schronienie zawsze Ci da Obroni przed kolegami Gdy narozrabiasz jak klaun Choćbyś po ścianach rysował Królika za uszy rwał Mama ci wszystko wybaczy Bo mama mój skarbie to ja! Możesz jej skakać po głowie Latać po domu jak ćma Mama ci wszystko wybaczy Bo mama mój skarbie to ja!
Kolejne wiersze oscylowały wokół egzystencji - to poezja życia. Oto kilka wersetów z wiersza ‘Celebrowanie urodzin’ w wykonaniu Eli
Magnolia przed domem otworzyła pąki, […] Przy ognisku mężczyźni zajęci rozmową […] na ruszcie kiełbasa, pies się grzeje obok. […] W domu kobiety nareszcie ze sobą rozprawiają naraz o wszystkim i niczym. […] Goście żegnają się z zachodem słońca, na trampolinie ciągle skaczą dzieci.
I znowu wiersz Joli. Tym razem pląsający, wirujący z falami
‘Taniec w oceanie’ Tańczę w oceanie, jak na scenie, tańczę koła bo jak tu w wodnej głębi nie tańczyć, nie wirować Srebrzy się słońcem woda, fala falę pogania muszę się w niej zaczarować, entuzjazm mnie ogarnia Łapię w dłonie krople wody I znów złota fala mnie goni Z tysiącem maleńkich gwiazdeczek w trzeci wymiar mnie niesie
Ocean sinym chłodem na brzeg zabrał moje niepokoje Rozpienił, roztrzaskał o kamienie czy mnie tam nie było? Nic nie wiem Wiruję z falą W taneczne niewiadome morze kusi szumem zostaw wszystko wiruj do mnie Boże pytam za ten taniec jaką dasz mi nagrodę
Po raz kolejny, zaskakująca metafora Eli ‘pranie pamięci’
domowe porządki ścieranie kurzu z półek na których nazbierało się wspomnień przeglądanie starych listów notatek oglądanie zdjęć ze znajomym charakterem pisma na odwrocie nowa perspektywa pranie pamięci wiruje zdarzeniami wyciska każdą chwilę z poszarpanej życiem historii
‘Zdjęcia sprzed lat’ to także odświeżanie pamięci w wykonaniu Elizy:
Oglądam zdjęcia sprzed lat Takie prawdziwe, papierowe Które mogę rozłożyć na dywanie I trzymać w dłoniach Dotykać, głaskać, całować Zalewać łzami Albo odkładać na bok do podarcia Uwielbiam tak wspominać wszystkimi zmysłami Kontemplować w ciszy i zadumie Celebrować bez pośpiechu Życie którego już nie zmienię Uwielbiam oglądać Swoje przeznaczenie
A niezastąpiony Bogumił, znowu rozjaśnił i ubarwił codzienność wierszem ‘Tęcza’:
Na tle chmur ołowiowych Fascynuje barwami Gigant – wstęga – kokarda Tkana deszczu kroplami Kap, kap krople Kropelki Jak na morzu butelki Niosą prośby Życzenia Marzenia […] Milion marzeń i życzeń Tuż przed pańskim obliczem Cherubiny Amory Przetwarzają w kolory Płyną farby do góry Bo fenomen natury Wielkim pędzlem maluje Sam Pan Bozia zza chmury Nie żałuj farb Panie Nie żałuj W kolorach tęczy mnie maluj Pomóż mi Ciebie zrozumieć Pojąć co nie do pojęcia Spraw jeśli płakać mam kiedy To… tylko ze szczęścia
Nieuchronna jesień życia w wierszu Eli: ‘Akacje’ żółkną akacje mija czas na wróżby wiatr wyrywa liście przed trudnym rozstaniem pożegnały życie dwie złote obrączki połączone dawniej wiosennym kwitnieniem to palce jesieni pokrzywione wiatrem igrają z losem niepewne pogody kocha lubi szanuje… oderwane liście spadają na ziemię w niezręcznym milczeniu
Piękno, spokój i dojrzała radość w wierszu Elizy: Jesieni nadeszłaś - przyniosłaś zadumę Szelestem liści wabisz mnie do okien Obnażasz swe wdzięki - zapraszasz na ucztę Szepczesz: lato odeszło… a ja nie żałuję Bo twoja czerwień nie ma sobie równych Eksploduje girlandami - kusi swoim sokiem Jest jak usta kochanków nabrzmiałe tęsknotą Których dłonie splątane jak twe liście płoną
Bogumił także uraczył nas posmakiem jesieni. Najpierw wiersz: ‘List jesienny’
Dojrzał Mimo tego bardzo się zarumienił I wirując Miękko siadł na trawie Jest piękny w kształcie I w barwach Podniosłem Kroplami wieczornej rosy napisałem Kocham W miejsce znaczka złożyłem usta Dopisałem “EKSPRES” Uniosłem Wiatr dobrze znał adres Romantyczne są te klony
…a potem piosenka – wiersz: ‘Refleksje Jesienne’
Popatrz jesień nas otula z wolna już w złoto, w bursztyn przyodziewa się listowie Opadają w Twym wazonie płatki róż niosąc uśmiech ten przejęty z Twoich powiek Każdy płatek skrywa w sobie nasz sekrecik taką słodką tajemniczkę naszą tylko Więc szybują i wirują aż dolecą do kuferka mej pamięci gdzie nie milkną Ref. La, la, la. La, la, la. La, la, la, la. Aksamitny róży płatek ma też duszę tak jak my co przeżywa - w duszę wpisze Tuli szepty-wyznania do uszek w romantycznej symfonii kołysze […]
Delikatna, nostalgiczna muzyka… i zwiewne, jak puszek strofy wiersza Joli: ‘Tylko raz’
Dwa razy nic się nie zdarza czy w środku serca w kłębku myśli czy w duszy ołtarza taki właśnie uśmiech i oddechu drżenie tylko raz się zdarza Usta na mych powiekach wbrew prawom rozsądku czas zawieszony w nicości tam gdzie koniec wypiera się początku jak jakaś zaraza tylko raz się zdarza Zakończonego wątku nostalgiczna nuta pełna księżyców, słońc, lasów, pól dla tego kto marzy wiecznie trwająca minuta z wiarą szeptaniem powtarza że to wszystko tylko raz się zdarza
‘Dwie ojczyzny’, Elizy, to strofy wyjęte z każdej emigranckiej duszy…
… Z dwóch jedną stałyście się ojczystą przystanią. – kończy Poetka
O podobnej tematyce recytuje Ela ‘(Nie)porozumienie’:
Dogadujemy się mimo dzielących nas tysięcy kilometrów i różnicy czasu. Gdy ty zasypiasz, ja wschodzę ze słońcem. Dogadujemy się choć od lat śnię w innym języku i dlatego że obie nadal rozmawiamy w rodzimym. Dogadujemy się mimo tego że ty przytulasz brzozy, a ja próbuję objąć srebrno-zielone eukaliptusy. Nie dogadujemy się tylko wtedy gdy politycy kneblują nam usta, a my z miłości dławimy się, każda swoją słuszną prawdą.
Jola jest mistrzynią w dostrzeganiu poezji wszędzie. Przykład? – wiersz ‘Kałuża’
Uwielbiam po porannej burzy przeglądać się w morzu kałuży. I co widzę? Może siebie? Nie! Widzę rozwiane włosy na niebie. Plączą się rozwiewają, mieszają z kolorem złota. Mkną po kałuży chmury niebieskie, Wołają, gdzie jesteś? Gdzie jestem? Nie ma mnie tu. Powędrowałam tam, gdzie mieszka poetycka strofa. Gdzie jestem? Miałam z nimi pędzić ponad lasy zielone, zaraz po tym jak pozbieram szkło w kawałki stłuczone. W środku brunatnej kałuży słońce się rozprószyło, na tafli tańcząc iskrami kusiło, kusiło. Obejmę, pochłonę calusieńką sobą świat w tej kałuży, gdy już będzie z tobą. A gdy ciebie nie będzie, a gdy ciebie nie będzie, niech wiatr na kałuży wiatrem przędzie. Niechaj rozwieje ją jak marzenie i niech osuszy, niech nie istnieje. Zostanie tylko szary dzień po burzy i ślad po marzeniami wypełnionej, ale już suchej kałuży.
Eliza swoim wierszem – piosenką, przenosi nas w krainę wspomnień ‘Warszawskie jesienne wieczory’
Uwielbiam warszawskie jesienne wieczory I chłody więzione pod czerwienią liści Uwielbiam, kiedy mrok zamyka drzwi światłu I szal, w którym chowam swoje senne myśli Uwielbiam ten moment, gdy herbaty szklanka Opuszcza me dłonie z ciepła wysączona Uwielbiam, gdy mocniej tuli mnie kanapa Szepcząc, że jest latem potwornie zmęczona Uwielbiam udawać, że nie ma mnie w domu Gdy telefon drażni nagłym rozkrzyczeniem Wpatrzona w muśliny złotej mgły za oknem Pozwalam się pieścić przez jesienne cienie...
Każda strofa spod pióra Eli ma swoją głębię.
W wazonie więdnie stary rok czy podlewałeś go codziennie? Może za dużo lałeś wody, czarując tak samego siebie. […] W wazonie świeży nowy rok, młodziutki jeszcze pachnie pudrem Nie lej mu wody, czułość daj, żeby szczęśliwie dożył grudnia.
Wzruszający, nostalgiczny ‘List’ Joli,
Cały świat w dłoniach zmieszczę włożę go pomiędzy wiersze dam ci wszystko, jeśli tylko zechcesz Pamiętasz naszą porę dnia z pomarańczą nad falą Bałtyku gdy wyciszył się wiatr napuszył ptak by po chwili udawać maślany lot motyli Pamiętasz resztki dnia na piasku rozrzucone i bladoróżowe blaski na niebie rozbiegane na brzegu mewy wodną tęczą skąpane i na muszelce, odciśnięte przed chwilą, paluszki dziecięce Czas popędzał to widowisko a za czasem było chłodno było mglisto nas dwoje ciszą zmierzchu otulonych dłoń w dłoni, nas dwoje skupionych Pamiętasz? Cały ten świat w dłoni zmieszczę dam ci go raz jeszcze jeśli tylko zechcesz
Bogumił zaśpiewał swoją żartobliwą piosenkę: ‘Na Antypodzie’
Siedzę ja sobie na Antypodzie, w czaszkę mnie grzeje, nóżki mam w wodzie. […]
Ta piosenka, to właściwie wstęp do ostatniego segmentu. Popołudnie z poezją zakończyła seria wierszy humorystycznych.
Rozpoczęła Ela wyliczeniem tego co nas codziennie spotyka.
To wiersz ‘(nie)omijanie’
natrętna mucha pieg na cudzym nosie pszczoła zakręcona w kwiecistym ogrodzie komar co z daleka grupę krwi wyniucha […] wszystkie one (nie)omijają człowieka
Jola po prostu przedstawia siebie w wierszu ‘Jestem’
Nie boję się pracy i ścian odrapanych siebie się boję czasami […] A gdy mnie nie będzie? Truchleję bo nie wiem
Tę piosenkę Bogumiła warto przytoczyć w całości: Falstart sztafety (niektórym prezesom)
Fair play sportowiec, jak reguła każe, Pałeczkę innym chętnie przekaże. Na tym polega prawdziwa sztafeta By biec w kierunku tym gdzie jest meta. Panie prezesie Co pana niesie, Że pan jak orzeł nie fruwa? Jakaż to siła W fotelik wbiła I mimo burz …nie przesuwa? Panie prezesie Jajo pan zniesie W fotelu siedząc bez ruchu. W rączkach zdrętwienie Dzierżąc siedzenie, Tłuszczyk pączkuje na brzuchu. […] Panie prezesie Wiatr “nowe” niesie Pan żagle zwinął na starcie. Inni gdzie meta, Szampan i feta, A pan w fotelu na warcie. […]
Kto kogo tresuje - Pani swojego Burka, czy Burek swoją Panią? Ela przekazała w wierszu: ‘Moja Pani jest najlepsza’
Wiersz Bogumiła dla tych dbających o linię:‘Profile’
I Eliza ‘Zagram wszystko’ w melorecytacji z muzyką
Zagram wszystko zagram wszędzie Nawet kiedy was nie będzie I za sceną i na scenie Tak by spełnić swe marzenie
Zagram diabła zagram kota Astronautę i pilota Zagram ducha zagram zwierza Niewiniątko i żołnierza
Bo ja umiem chcę i muszę I za teatr oddam duszę Bez biletów z biletami Zagram rolę nad rolami!
Będę mówić, tańczyć, śpiewać I w kostiumy się odziewać Bez peruki i z peruką Będę was olśniewać sztuką !
Ja inaczej nie potrafię Życie inne mnie nie łapie Tylko granie inne panie Tylko innych udawanie
Aby tylko nie mieć czasu... Na spotkanie z samą sobą... Aby tylko nie zwariować Kręcąc własną pustą głową
Tak więc…Panie i Panowie, Madames et Messieus, Ladies and Gentlemen
Zagram węża zagram grzyba I wielkiego wieloryba Zagram książkę dwutomową I meduzę wielogłową
Zagram wszystko zagram wszędzie Nawet tam gdzie was nie będzie Zagram i pioruny w niebie Aby tylko nie grać siebie!
Kiedy przebrzmiały ostatnie strofy, a główna organizatorka spotkania poetyckiego, Ela Chylewska podziękowała za udział, publiczność brawami wywołała wszystkich czworo Poetów z powrotem na scenę. Z sali posypały się indywidualne podziękowania. Były uściski i kwiaty, a potem wspólna kolacja.
Serdeczne podziękowanie i słowa najwyższego uznania należą się tym czworgu artystom. Poświęcili swój czas, nie szczędząc wysiłku, aby podzielić się pięknem, które wypływa z ich umysłu, wrażliwości – z ich serca..
Kochani, poetyckie strofy przez Was tworzone będą z nami przez kolejne dni, kiedy przyjdzie nam się zmagać z prozą codzienności. Dziękujemy Wam za każde słowo.
Dziękujemy Klubowi Polskiemu w Bankstown za popieranie tak cennych inicjatyw.
Marianna Łacek OAM
|