Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
10 czerwca 2024
SŁOWEM I NUTĄ MALOWANE czyli Koncert Sydnejskiej Poetralii w Klubie Polskim w Bankstown
Marianna Łacek, OAM

Najpierw kilka słów wyjaśnienia. Poetralia, to klub sydnejskich poetów. Piszą i komponują swoje utwory nie od dzisiaj, ale jako zorganizowana grupa poetycka działają dopiero drugi rok. We własnym gronie spotykają się zwykle raz w miesiącu. W niedzielne popołudnie 19 maja postanowili uchylić rąbka swojej działalności poetyckiej. Dzięki temu, publiczność zgromadzona w Klubie Polskim w Bankstown miała okazję przeżyć prawdziwą ucztę duchową. Zapowiadał to już nawet sam wystrój klubowej sali. Nastrojowe światła, kwiaty, aranżacje z kolorowych, jesiennych liści… Wygodne foteliki wokół nakrytych nieskazitelnymi obrusami stolików czekały na gości… Aż trudno uwierzyć, że tutaj, poprzedniego, wieczoru odbywała się zupełnie inna sobotnia impreza. Do bardzo późnych godzin bawiła się w tej sali grupa polskiej młodzieży, tańcząc do upadłego przy dźwiękach Kapeli Polskiej.

W niedzielę, na uczestników poetyckiego popołudnia czekała przy barze lampka białego lub czerwonego wina. Z głośników płynęła nastrojowa muzyka… Tak jak było zapowiedziane, o godz. 16.00 na udekorowanej i artystycznie oświetlonej scenie ukazali się artyści dzisiejszego popołudnia: Ela Chylewska, Eliza Anna Falkiewicz, Jolanta Hildebrandt i Bogumił Drozdowski. .
.
.
.


Trudno wyobrazić sobie celniejsze, ciekawsze, po prostu lepsze rozpoczęcie Koncertu Poetyckiego, niż uczyniła to Eliza, wierszem ‘Poeci’:

Między nocą a dniem
Duszą i ciałem
Niebem i ziemią
Piekłem i rajem

Miedzy myślą a słowem
Głową i sercem
Kłamstwem i prawdą
Życiem i śmiercią

Ukryci
Między wierszami
My
Poeci

Rzęsiste brawa nagrodziły Elizę, mobilizując jednocześnie pozostałych Poetów, aby ukazali się widowni spoza swoich strof. Rozpoczęła Ela:

jestem wyspą
wypełnioną po brzegi piaskiem
wasze kroki zostawiają ślady
nie zatrze ich żaden ocean
spokojny
niespokojny

* * *

jestem wyspą
w piaszczystej halce
coraz częściej czuję
jak życie
przesypuje mi się
przez palce
* * *

jestem wyspą
po wielu odpływach
ciągle czekam
na przypływ

Kontynuując morską metaforę, przedstawiła się Jola:

Jestem jak pusta muszelka,
spienioną bryzą na brzeg wyrzucona.
Piaskiem smagana, wiatrem pędzona,
jestem w swym smutku skupiona.
Za horyzontem słońce się chowa,
czas pędzi gdzieś, nieubłaganie.
Co ze mną będzie, gdy smutna rozpocznę
słów modlitewne rozpamiętywanie?

Bogumił poruszył zasłuchaną publiczność mocną recytacją wiersza Ile jeszcze?

Czarne kruki, wrony, gawrony
Rozpostarły złowieszczo ogony
I wydały wzbudzając dreszcze
Chrapliwe tony
Gardłowych trzeszczeń.

- Ile jeszcze
Panie,
Ile jeszcze
Pełzał będę tunelem do światła
Gdzie skrzy się nadzieją, gdzie przestrzeń -
Który drogowskaz życie mi zagmatwał?
Droga kręta, grząska, niełatwa.

* * *

- Panie,
Ile jeszcze mi ześlesz bad luck-ów?
Ciągle trzymasz mnie wśród przedszkolaków
Nawet w kącie postawisz na chwilę...
i tyle?
* * *

- Panie,
Czy nie masz dla mnie programu prostszego?
Nie żądam
Proszę
Przecież nic w tym złego
Choć droga kręta, grząska, niełatwa
Uparcie pełzam tunelem do światła
Gdzie skrzy się nadzieją, gdzie przestrzeń
- Ile jeszcze Panie,
Ile jeszcze?[]

Jeszcze echem powracało skierowane do niebios pytanie Bogumiła, kiedy nastąpiła zmiana nastroju… Kolejne wiersze to o poezji, także śpiewanej. Rozpoczęła Eliza:

Nawiedzona przez poezję
Odkąd pamięć przypomina
Zawsze w słownej gotowości
Aby się poezji przydać
Tak być musi - mam to w sobie
Wiersze chodzą mi po głowie
Chciwie patrzą mi na ręce
Ustawiając się w kolejce
[…]

Potem Ela:

Chodzę po buszu, codziennie chodzę
wsłuchana w zasuszonych liści szelest.
Nagle pomiędzy liście myśl mi spadła
nie podnoszę, czekam, kiedy wiatr zawieje,
poniesie ją daleko, wysoko, przewietrzy.
Myśl, gdy z daleka wszystkiemu się przypatrzy
wróci do liści opadłych, niezdarnych,
niepotrzebnych nikomu […]

Jola recytuje ‘Poetycką Nostalgię’ z podkładem cichutkiej muzyki…

Chciałabym wpisać w wiersze
rzeczy niewielkie
kamyk nogą kopnięty
wiatrem liść muśnięty
ziarnko piachu na moim palcu
i mrówkę na puszystym dmuchawcu

Chciałabym zmieścić w mojej piosence,
malutkie serce w muszelce
parę chwil z kolorem różanym
parę mew srebrzystym wiatrem owianych
i tęsknotę za tobą
w ciszy tykającej cykady rozgoszczona
Chciałabym zatrzymać czas
długo przed tym kiedy już nie będzie nas
by pamiętać dziecięcy głos radosny
spleciony z zapachem pulsującej życiem wiosny
I moja dłoń w twojej dłoni
twój pocałunek na mojej skroni
A zatem wpiszę nas w proste wiersze
Słowa tej poezji będą wieczne.

Nieczęsto się zdarza, aby poeci potrafili sami recytować swoje wiersze, a już na pewno do rzadkości należy, żeby je śpiewali. Solowa prezentacja najnowszego wiersza Elizy: ‘Narodziny piosenki’ sprawiła niepowtarzalną ucztę dla duszy i dla ucha.

Melodia do mnie wyciąga ręce
Klawisze pianina mrugają
W tomikach radośnie tasują się wiersze
A nowe do głowy się pchają
I znowu natchnienie sen słodki przerywa
Uparte jak osłów tysiące
Więc zrywam się z łóżka i chwytam za pióro
Bo słowa piekielnie kuszące
Melodia śpiewając pod pióro się wkrada
I wersy do tańca zaprasza
Piosenka się rodzi z uśmiechem na ustach
O tytuł się będzie dopraszać
I znowu natchnienie sen słodki przerywa
Uparte jak osłów tysiące
Wiec lecę na oślep w kierunku pianina
Bo dźwięki piekielnie kuszące
A ja… jak to ja w wianuszku z poezji
Z nutami splecionym figlarnie
Dziękuję swej Muzie za strofy i nuty
Bo życie poety jest fajne!

I znowu, leciutki jak muśnięcie orzeźwiającej bryzy wierszyk Joli:

Któż ja jestem?
Liść na drzewie, który zaraz spadnie,
Wplącze się w wietrzne wirowanie,
Piruetem zakończy wieczny taniec.
Wspomnieniem zieloności pozostanie.
Wyciszony jak muzyka
Już nie zagra na wietrznych skrzypcach.
O! Za liściem płoche światło umyka –
Drżące zgasło.
I ja zgasnę.
Do widzenia moje zmartwienia -
Mój gryzący koło serca sensie istnienia.
Jutro,
Może,
Coś wymyślę dla ciebie.
Bo dzisiaj nic nie wiem,
Nic nie wiem.

Potem Ela i jej urzekający ‘Wschód słońca’

Gdy się wynurzasz z ciemności
zacierasz granice między oceanem a niebem,
bielą i czernią, jawą i snem.
Poruszona wschodzę z tobą
i wszystko jasne.

Wydawać by się mogło, że o miłości napisano już wszystko… ale strofy, jakie przedstawili sydnejscy Poeci, były niezwykłe… Rozpoczęła Eliza, aby na końcu wypowiedzieć słowa, które jakże często cisną się na myśl każdemu: „…Jak dobrze byłoby móc zacząć świat od nowa we dwoje Inaczej”

Potem Ela i miłość dojrzała: [i]‘Płomienne drzewo’

„…Kobieta co czeka pod szkarłatnym drzewem,
w zachwycie spłonęła dojrzałym rumieńcem
[…]
zapomniała na co tu czeka.
To błogostan chwili nie jakaś demencja.”

A dalej, Bogumił:

‘Jesteś ze mną’
Północ prawie, więc witaj poduszko
Miękka, pulchna, puchowa, puszysta,
Godzin kilka spędzimy znów razem, […]
Anioł skrzydłem wnętrze wymościł
Kluczem z puchu serduszko otwierał.
Jesteś ze mną, jest Ciebie tu dużo
Moja dusza jest w Twoją wpleciona
Lustro dumnie maluje Twą aurę
W sen odpływam...
z Tobą w ramionach.

Ela z ‘Serenadą’, która potwierdza, że „… szept najlepiej słychać nocą…”
I Eliza w niezwykle ekspresyjnym wierszu – piosence: ‘Gra w miłość’

Już tyle lat wiruje nasz świat z miłością za pan brat
Tańczące serca splecione ręce rozstania gorzki smak
Po co to było, źle się skończyło, przyniosło zazdrość gniew
Po to to było, by dobrze było Zanim się skończył śmiech

Refren:
Z toba ze sobą, razem bez siebie
W piekle na ziemi, na ziemi w niebie
W życie wkręceni, młodzi szaleni
Z miłością gramy w grę

Z losem przy stole, życie gra w kości My czekamy na dar
Za wszelką cenę chcemy miłości Nawet gdy łzy nam da
Teraz i zawsze, na wieki wieków Miłość odmierza czas
A ty się męcz z Amorem człowieku Albo ze szczęściem tańcz

Refren:
Już tyle lat wiruje nasz świat z miłością za pan brat
A my nie chcemy albo nie wiemy Jak sobie miłość dać
Czasem nam przyjdzie pokochać siebie Żeby pokochać świat
Kochając siebie wiemy jak dawać Wiemy jak miłość brać

Refren:

I znowu Ela w nastrojowym wierszu ‘Mgła’:

Mleczne poranki, gdy przez szyby
nie widać nawet kształtu drzew.
Białe papugi na gałęziach,
słychać ich blady, mętny śmiech.
Oczy szukają choćby cienia,
wpatrują się w mydlaną bańkę.
Kawa paruje białym szeptem
gdy mi podajesz filiżankę.[]

19 maja, to niedziela pomiędzy dwoma świętami. Tydzień wcześniej 11. maja celebrowaliśmy w Australii Dzień Matki, a za równy tydzień, 26 pamiętać będziemy, że to polskie Święto Matki. I właśnie Matce poświęcona została kolejna porcja poezji. Rozpoczęła Eliza:

Nosiłaś mnie w sobie
Nigdy nie oddałaś
Nawet gdy odeszłam
Po swój pierwszy oddech
Nosiłaś mnie w sobie
Na zawsze zostałam
Choć kroczę po ziemi
Tkając własne szczęście
Nosiłaś mnie w sobie
Nigdy nie przestaniesz
Jak gwiazdy w kosmosie
Będę w tobie wiecznie
Bom w ciebie wpisana
Boskim atramentem
Wibracją atomów
Duszą mą i sercem

Jola recytowała swój kolejny wiersz z podkładem muzycznym Sonaty Beethovena. Jakże przepięknie prawdziwe są te strofy, które prozę życia potrafią zamienić w poezję, kiedy każda, nawet najprostsza, codziennie powtarzana czynność nabiera innego wymiaru…

Jestem matką
gdy tulę małe główki, całuję rączki i wybaczam wszystko
owijam plasterkiem skaleczone paluszki
jestem matką i jestem artystką
Jestem artystką
gdy maluję pastelowe obrazy
piszę wiersze, śpiewam
w wazonie po raz setny układam kwiaty
Jestem rodzinna z serwetkami na stole
a z modłami za zmarłych
a z modłami za zmarłych
jestem niewinna
Jestem
w szmerze poranka deszczowego
sonata Beethovena zanim każdy wstanie
ślady trosk naszych dotykam ręką
i rozwieszam bezsilność gdzieś pomiędzy pranie
Jestem
piorę, sprzątam, gotuję
czaruję na jutro, choć jutro
choć jutro może będzie tak samo trudno
A jednak kocham być matką
W świecie dużym nasz taki mały
wiec otulam maleńkie ciałka
by spokojnie spały

Kolejny wiersz Eli: ’Mama’ to tęsknota duszy wielu, których koleje życia powiodły daleko… i kazały zostawić Matkę tam, w kraju dzieciństwa…

kołyska z listka lub rękawa
w niej wybujałych uczuć lawa
pomiędzy dwoma biegunami
Ty tam ja tu a między nami
ciche cmentarze, na pomniku
Twe imię zimne i odległe
jesienne liście z klonu obok
zimową tkają Ci kołderkę
jak mam odgarniać je złociste
kiedy chłód ręce me odgania
to nie są byle jakie liście
drzewa ratują od zarania
kołyszą mnie tak jak Ty kiedyś
czule szeleszcząc między nami
wędrowne nieugięte ptaki
pomiędzy dwoma biegunami

Tę melodię do słów pięknego wiersza nuciliśmy wspólnie z Elizą - Poetką.

Mama ci wszystko wybaczy
Od rana do końca dnia
Nawet gdy nie ma już siły
Pogłaszcze i buzi da
Choćbyś ją znużył do bólu
Siłę odnajdzie by znów
Usmażyć Ci naleśniczki
I ukołysać do snu
Będzie cię kochać tak mocno jak chcesz
Tak tkliwie żarliwie tak
Do ostatka do szału do łez
Oddana ci będzie jak pies
A kiedy duży urośniesz
Schronienie zawsze Ci da
Obroni przed kolegami
Gdy narozrabiasz jak klaun
Choćbyś po ścianach rysował
Królika za uszy rwał
Mama ci wszystko wybaczy
Bo mama mój skarbie to ja!
Możesz jej skakać po głowie
Latać po domu jak ćma
Mama ci wszystko wybaczy
Bo mama mój skarbie to ja!

Kolejne wiersze oscylowały wokół egzystencji - to poezja życia.
Oto kilka wersetów z wiersza ‘Celebrowanie urodzin’ w wykonaniu Eli

Magnolia przed domem otworzyła pąki, […]
Przy ognisku mężczyźni zajęci rozmową […]
na ruszcie kiełbasa, pies się grzeje obok. […]
W domu kobiety nareszcie ze sobą
rozprawiają naraz o wszystkim i niczym. […]
Goście żegnają się z zachodem słońca,
na trampolinie ciągle skaczą dzieci.

I znowu wiersz Joli. Tym razem pląsający, wirujący z falami ‘Taniec w oceanie’

Tańczę w oceanie, jak na scenie, tańczę koła
bo jak tu w wodnej głębi nie tańczyć, nie wirować
Srebrzy się słońcem woda, fala falę pogania
muszę się w niej zaczarować, entuzjazm mnie ogarnia
Łapię w dłonie krople wody
I znów złota fala mnie goni
Z tysiącem maleńkich gwiazdeczek
w trzeci wymiar mnie niesie

Ocean sinym chłodem
na brzeg zabrał moje niepokoje
Rozpienił, roztrzaskał o kamienie
czy mnie tam nie było?
Nic nie wiem
Wiruję z falą
W taneczne niewiadome
morze kusi szumem
zostaw wszystko
wiruj do mnie
Boże pytam
za ten taniec
jaką dasz mi nagrodę

Po raz kolejny, zaskakująca metafora Eli
‘pranie pamięci’

domowe porządki
ścieranie kurzu z półek na których
nazbierało się wspomnień
przeglądanie starych listów
notatek
oglądanie zdjęć
ze znajomym charakterem
pisma na odwrocie
nowa perspektywa
pranie pamięci wiruje zdarzeniami
wyciska każdą chwilę
z poszarpanej życiem historii

‘Zdjęcia sprzed lat’ to także odświeżanie pamięci w wykonaniu Elizy:

Oglądam zdjęcia sprzed lat
Takie prawdziwe, papierowe
Które mogę rozłożyć na dywanie
I trzymać w dłoniach
Dotykać, głaskać, całować
Zalewać łzami
Albo odkładać na bok do podarcia
Uwielbiam tak wspominać
wszystkimi zmysłami
Kontemplować w ciszy i zadumie
Celebrować bez pośpiechu
Życie którego już nie zmienię
Uwielbiam oglądać
Swoje przeznaczenie

A niezastąpiony Bogumił, znowu rozjaśnił i ubarwił codzienność wierszem ‘Tęcza’:

Na tle chmur ołowiowych
Fascynuje barwami
Gigant – wstęga – kokarda
Tkana deszczu kroplami
Kap, kap krople
Kropelki
Jak na morzu butelki
Niosą prośby
Życzenia
Marzenia
[…]
Milion marzeń i życzeń
Tuż przed pańskim obliczem
Cherubiny
Amory
Przetwarzają w kolory
Płyną farby do góry
Bo fenomen natury
Wielkim pędzlem maluje
Sam Pan Bozia zza chmury
Nie żałuj farb Panie
Nie żałuj
W kolorach tęczy mnie maluj
Pomóż mi Ciebie zrozumieć
Pojąć co nie do pojęcia
Spraw jeśli płakać mam kiedy
To… tylko ze szczęścia

Nieuchronna jesień życia w wierszu Eli: ‘Akacje’
żółkną akacje
mija czas na wróżby
wiatr wyrywa liście
przed trudnym rozstaniem
pożegnały życie
dwie złote obrączki
połączone dawniej
wiosennym kwitnieniem
to palce jesieni
pokrzywione wiatrem
igrają z losem
niepewne pogody
kocha lubi szanuje…
oderwane liście
spadają na ziemię
w niezręcznym milczeniu

Piękno, spokój i dojrzała radość w wierszu Elizy:
Jesieni nadeszłaś - przyniosłaś zadumę
Szelestem liści wabisz mnie do okien
Obnażasz swe wdzięki - zapraszasz na ucztę
Szepczesz: lato odeszło… a ja nie żałuję
Bo twoja czerwień nie ma sobie równych
Eksploduje girlandami - kusi swoim sokiem
Jest jak usta kochanków nabrzmiałe tęsknotą
Których dłonie splątane jak twe liście płoną

Bogumił także uraczył nas posmakiem jesieni. Najpierw wiersz: ‘List jesienny’

Dojrzał
Mimo tego bardzo się zarumienił
I wirując
Miękko siadł na trawie
Jest piękny w kształcie
I w barwach
Podniosłem
Kroplami wieczornej rosy napisałem
Kocham
W miejsce znaczka złożyłem usta
Dopisałem
“EKSPRES”
Uniosłem
Wiatr dobrze znał adres
Romantyczne są te klony

…a potem piosenka – wiersz: ‘Refleksje Jesienne’

Popatrz
jesień nas otula z wolna już
w złoto, w bursztyn
przyodziewa się listowie
Opadają
w Twym wazonie płatki róż
niosąc uśmiech
ten przejęty z Twoich powiek
Każdy płatek
skrywa w sobie nasz sekrecik
taką słodką
tajemniczkę naszą tylko
Więc szybują i wirują
aż dolecą
do kuferka mej pamięci
gdzie nie milkną
Ref. La, la, la. La, la, la. La, la, la, la.
Aksamitny róży płatek
ma też duszę
tak jak my
co przeżywa - w duszę wpisze
Tuli szepty-wyznania do uszek
w romantycznej symfonii kołysze […]

Delikatna, nostalgiczna muzyka… i zwiewne, jak puszek strofy wiersza Joli:
‘Tylko raz’

Dwa razy nic się nie zdarza
czy w środku serca
w kłębku myśli
czy w duszy ołtarza
taki właśnie uśmiech
i oddechu drżenie
tylko raz się zdarza
Usta na mych powiekach
wbrew prawom rozsądku
czas zawieszony w nicości
tam gdzie koniec wypiera się początku
jak jakaś zaraza
tylko raz się zdarza
Zakończonego wątku nostalgiczna nuta
pełna księżyców, słońc, lasów, pól
dla tego kto marzy
wiecznie trwająca minuta
z wiarą szeptaniem powtarza
że to wszystko
tylko raz się zdarza

‘Dwie ojczyzny’, Elizy, to strofy wyjęte z każdej emigranckiej duszy…

… Z dwóch jedną stałyście się
ojczystą przystanią.
– kończy Poetka

O podobnej tematyce recytuje Ela ‘(Nie)porozumienie’:

Dogadujemy się mimo
dzielących nas tysięcy kilometrów
i różnicy czasu. Gdy ty zasypiasz,
ja wschodzę ze słońcem.
Dogadujemy się choć
od lat śnię w innym języku
i dlatego że obie nadal
rozmawiamy w rodzimym.
Dogadujemy się mimo tego
że ty przytulasz brzozy,
a ja próbuję objąć
srebrno-zielone eukaliptusy.
Nie dogadujemy się tylko wtedy
gdy politycy kneblują nam usta,
a my z miłości dławimy się,
każda swoją słuszną prawdą.

Jola jest mistrzynią w dostrzeganiu poezji wszędzie. Przykład? – wiersz ‘Kałuża’

Uwielbiam po porannej burzy
przeglądać się w morzu kałuży.
I co widzę? Może siebie?
Nie! Widzę rozwiane włosy na niebie.
Plączą się rozwiewają, mieszają z kolorem złota.
Mkną po kałuży chmury niebieskie,
Wołają, gdzie jesteś?
Gdzie jestem? Nie ma mnie tu.
Powędrowałam tam, gdzie mieszka poetycka strofa.
Gdzie jestem?
Miałam z nimi pędzić ponad lasy zielone,
zaraz po tym jak pozbieram szkło w kawałki stłuczone.
W środku brunatnej kałuży słońce się rozprószyło,
na tafli tańcząc iskrami kusiło, kusiło.
Obejmę, pochłonę calusieńką sobą świat w tej kałuży,
gdy już będzie z tobą.
A gdy ciebie nie będzie, a gdy ciebie nie będzie,
niech wiatr na kałuży wiatrem przędzie.
Niechaj rozwieje ją jak marzenie
i niech osuszy, niech nie istnieje.
Zostanie tylko szary dzień po burzy
i ślad po marzeniami wypełnionej, ale już suchej kałuży.

Eliza swoim wierszem – piosenką, przenosi nas w krainę wspomnień ‘Warszawskie jesienne wieczory’

Uwielbiam warszawskie jesienne wieczory
I chłody więzione pod czerwienią liści
Uwielbiam, kiedy mrok zamyka drzwi światłu
I szal, w którym chowam swoje senne myśli
Uwielbiam ten moment, gdy herbaty szklanka
Opuszcza me dłonie z ciepła wysączona
Uwielbiam, gdy mocniej tuli mnie kanapa
Szepcząc, że jest latem potwornie zmęczona
Uwielbiam udawać, że nie ma mnie w domu
Gdy telefon drażni nagłym rozkrzyczeniem
Wpatrzona w muśliny złotej mgły za oknem
Pozwalam się pieścić przez jesienne cienie...

Każda strofa spod pióra Eli ma swoją głębię.

W wazonie więdnie stary rok
czy podlewałeś go codziennie?
Może za dużo lałeś wody,
czarując tak samego siebie.
[…]
W wazonie świeży nowy rok,
młodziutki jeszcze pachnie pudrem
Nie lej mu wody, czułość daj,
żeby szczęśliwie dożył grudnia.

Wzruszający, nostalgiczny ‘List’ Joli,

Cały świat w dłoniach zmieszczę
włożę go pomiędzy wiersze
dam ci wszystko, jeśli tylko zechcesz
Pamiętasz naszą porę dnia
z pomarańczą nad falą Bałtyku
gdy wyciszył się wiatr
napuszył ptak
by po chwili udawać maślany lot motyli
Pamiętasz resztki dnia na piasku rozrzucone
i bladoróżowe blaski na niebie
rozbiegane na brzegu mewy wodną tęczą skąpane
i na muszelce, odciśnięte przed chwilą, paluszki dziecięce
Czas popędzał to widowisko
a za czasem było chłodno było mglisto
nas dwoje ciszą zmierzchu otulonych
dłoń w dłoni, nas dwoje skupionych
Pamiętasz?
Cały ten świat w dłoni zmieszczę
dam ci go raz jeszcze
jeśli tylko zechcesz

Bogumił zaśpiewał swoją żartobliwą piosenkę:
‘Na Antypodzie’

Siedzę ja sobie na Antypodzie,
w czaszkę mnie grzeje,
nóżki mam w wodzie. […]

Ta piosenka, to właściwie wstęp do ostatniego segmentu. Popołudnie z poezją zakończyła seria wierszy humorystycznych.

Rozpoczęła Ela wyliczeniem tego co nas codziennie spotyka.

To wiersz ‘(nie)omijanie’

natrętna mucha
pieg na cudzym nosie
pszczoła zakręcona
w kwiecistym ogrodzie
komar co z daleka
grupę krwi wyniucha
[…]
wszystkie one
(nie)omijają człowieka

Jola po prostu przedstawia siebie w wierszu ‘Jestem’

Nie boję się pracy i ścian odrapanych
siebie się boję czasami
[…]
A gdy mnie nie będzie?
Truchleję bo nie wiem

Tę piosenkę Bogumiła warto przytoczyć w całości:
Falstart sztafety (niektórym prezesom)

Fair play sportowiec, jak reguła każe,
Pałeczkę innym chętnie przekaże.
Na tym polega prawdziwa sztafeta
By biec w kierunku tym gdzie jest meta.
Panie prezesie
Co pana niesie,
Że pan jak orzeł nie fruwa?
Jakaż to siła
W fotelik wbiła
I mimo burz …nie przesuwa?
Panie prezesie
Jajo pan zniesie
W fotelu siedząc bez ruchu.
W rączkach zdrętwienie
Dzierżąc siedzenie,
Tłuszczyk pączkuje na brzuchu.
[…]
Panie prezesie
Wiatr “nowe” niesie
Pan żagle zwinął na starcie.
Inni gdzie meta,
Szampan i feta,
A pan w fotelu na warcie.
[…]

Kto kogo tresuje - Pani swojego Burka, czy Burek swoją Panią?
Ela przekazała w wierszu: ‘Moja Pani jest najlepsza’

Wiersz Bogumiła dla tych dbających o linię:‘Profile’

I Eliza ‘Zagram wszystko’ w melorecytacji z muzyką

Zagram wszystko zagram wszędzie
Nawet kiedy was nie będzie
I za sceną i na scenie
Tak by spełnić swe marzenie

Zagram diabła zagram kota
Astronautę i pilota
Zagram ducha zagram zwierza
Niewiniątko i żołnierza

Bo ja umiem chcę i muszę
I za teatr oddam duszę
Bez biletów z biletami
Zagram rolę nad rolami!

Będę mówić, tańczyć, śpiewać
I w kostiumy się odziewać
Bez peruki i z peruką
Będę was olśniewać sztuką !

Ja inaczej nie potrafię
Życie inne mnie nie łapie
Tylko granie inne panie
Tylko innych udawanie

Aby tylko nie mieć czasu...
Na spotkanie z samą sobą...
Aby tylko nie zwariować
Kręcąc własną pustą głową

Tak więc…Panie i Panowie,
Madames et Messieus, Ladies and Gentlemen

Zagram węża zagram grzyba
I wielkiego wieloryba
Zagram książkę dwutomową
I meduzę wielogłową

Zagram wszystko zagram wszędzie
Nawet tam gdzie was nie będzie
Zagram i pioruny w niebie
Aby tylko nie grać siebie!

Kiedy przebrzmiały ostatnie strofy, a główna organizatorka spotkania poetyckiego, Ela Chylewska podziękowała za udział, publiczność brawami wywołała wszystkich czworo Poetów z powrotem na scenę. Z sali posypały się indywidualne podziękowania. Były uściski i kwiaty, a potem wspólna kolacja.

Serdeczne podziękowanie i słowa najwyższego uznania należą się tym czworgu artystom. Poświęcili swój czas, nie szczędząc wysiłku, aby podzielić się pięknem, które wypływa z ich umysłu, wrażliwości – z ich serca..

Kochani, poetyckie strofy przez Was tworzone będą z nami przez kolejne dni, kiedy przyjdzie nam się zmagać z prozą codzienności. Dziękujemy Wam za każde słowo.

Dziękujemy Klubowi Polskiemu w Bankstown za popieranie tak cennych inicjatyw.

Marianna Łacek OAM