Ostatnia niedziela listopada była w tym roku wyjątkowo gorąca. W zachodnich dzielnicach Sydney zapowiadano temperatury przekraczające nawet 30 stopni, chociaż lato jeszcze się nie zaczęło.
Obawa pogodowego dyskomfortu nie powstrzymała jednak wielu Polaków nawet z odległych dzielnic Sydney, od uczestnictwa w dorocznym Święcie Chrystusa Króla. Święcie szczególnie dla nas ważnym, jako że to święto naszych polskich duszpasterzy – Księży Chrystusowców.
Jak co roku uroczystość Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata zorganizowana została w polskiej świątyni w Marayong. Celebrujący tę uroczystość, ks. Henryk Zasiura powitał zebranych w świątyni Rodaków, podkreślając wagę tej uroczystości. Święto Chrystusa Króla Wszechświata jest ukoronowaniem roku liturgicznego, aby podkreślić tę prawdę, że Chrystus na końcu czasów przekaże Ojcu Niebieskiemu wieczne i powszechne królestwo.
Ze słowami pieśni: ‘Chrystus Wodzem, Chrystus Królem, Chrystus, Chrystus Władcą nam’, do ołtarza zbliżyła się procesja. Kapłanów poprzedzały sztandary oraz szpaler harcerzy i harcerek. Dla nich, jak zawsze zarezerwowane zostały pierwsze ławki.
Rozpoczęła się uroczysta Msza św, koncelebrowana przez pięciu Kapłanów: ks Tadeusz Przybylak, Ks. Józef Kołodziej, ks Antoni Dudek, ks Edmund Budziłowicz oraz główny celebrans, ks Henryk Zasiura.
Słowa homilii, którą przekazał ks Henryk warte są przytoczenia w całości:
Czy jest miejsce na dzisiejszą uroczystość – uroczystość Chrystusa Króla – w rzeczywistości, w której żyjemy? Czy nie jest ona jedynie jakimś zabytkiem z przeszłości, wspomnieniem dawnych czasów, które należy przywołać u końca roku liturgicznego? A należy to zrobić, bo jak to usłyszeliśmy w dzisiejszym słowie Bożym, treść tej uroczystości – oddanie chwały Chrystusowi Królowi – odnosi się jakoś do końca czasów, gdy On powróci w swojej chwale i nikt już nie będzie miał wątpliwości, że to właśnie On, Chrystus, jest królem. Jest królem zwycięskim, który pokonał wszelkie zło, grzech, śmierć, a wszystko, co istnieje, jest Mu poddane. Poza tym... Przecież to listopad, miesiąc, w którym w sposób szczególny myślimy o naszych zmarłych, gdy siłą rzeczy w naszych myślach pojawia się owo nieznośne przeczucie, że nadejdzie koniec... Koniec mojego życia, koniec ludzkości, koniec Wszechświata. Jest więc jakoś pocieszające, że ten koniec będzie naznaczony powrotem Króla, Zwycięzcy tego, co złe, podłe, małe; Króla, który tak mnie ukochał, że życie swoje za mnie oddał; króla, który – jak mówi Pismo – nie zapomni żadnego, choćby najmniejszego dobra, spełnionego przez ludzi i wynagrodzi je, a w głębi Jego miłosierdzia moje grzechy, odżałowane, staną się nicością. Dobrze więc mieć tę uroczystość, prawda?
Prawda. Tak właśnie wierzymy.
Ale z uporem powrócę do pytania, które postawiłem na początku. Czy w rzeczywistości, w której żyjemy, jest naprawdę miejsce na tę uroczystość? Na prawdę o królowaniu Chrystusa?
W jakiej bowiem rzeczywistości żyjemy? A w takiej, w której pojęcie demokracji stało się jednym z kluczowych pojęć, obecnym w każdej dziedzinie życia. Pojęcie to wymyślono dawno temu, jeszcze przed narodzeniem Chrystusa. Demokracja miała być sposobem sprawowania rządów w społeczeństwie, gdzie lud sam, czyli po grecku demos, podejmował decyzje dotyczące wszystkich większością głosów. Różne były koleje tego sposobu sprawowania władzy. Rozbijało się ono o różne tyranie, dyktatury, monarchie absolutne, aż wreszcie, w naszych czasach, zapanowało niemal niepodzielnie w całym prawie świecie.
Akceptujemy to. Możemy, co najwyżej, za Winstonem Churchillem powtórzyć, że jest to kiepska forma rządów, ale nikt na razie nie wymyślił lepszej. Kiepska, bo dwóch osiłków z pustką w głowach, zawsze przegłosuje jednego profesora. Ale tak właśnie jest, żyjemy w demokratycznie rządzonej Polsce, w demokratycznie rządzonej Unii Europejskiej i nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie chyba podejmował walki z wiatrakami.
No właśnie... Ale skoro demokracja, skoro lud rządzi, to czy w takim systemie jest miejsce na króla? No chyba, że na wzór kilku europejskich państw, jak choćby Wielka Brytania, Dania, Belgia, Holandia i kilku innych, zgodzimy się, że król czy królowa mogą istnieć w demokratycznym społeczeństwie, ale tylko jako coś w rodzaju ozdóbki, cennej pamiątki po przeszłości, symbolu jedności narodowej..., bez jakiegokolwiek jednak realnego wpływu na rządzenie, bo to sprawowane jest przez parlamenty, demokratyczne zgromadzenia.
Tylko, że jeśli zgodzimy się z taką wizją, to czy takie właśnie miejsce przewidujemy dla Chrystusa Króla? Rolę symbolu jedynie? Cennej pamiątki odziedziczonej po przodkach? Czasem chyba tak zresztą jest – dla jakże wielu z nas Chrystus jest właśnie kimś takim.
Popatrzmy jednak dalej. Żyjemy w rzeczywistości, gdy demokracja z formy rządów stała się ideologią. Doszliśmy do tego, że demokratycznie, czyli większością głosów, decydujemy o tym, czy coś jest prawdą, czy fałszem, co jest dobre, a co złe. Popatrzcie: demokratycznie niektóre państwa uznają, że rodzina to nie tylko mama, tata i dzieci, ale dwie mamy, dwóch ojców i cokolwiek równie głupiego można jeszcze wymyślić. Albo że do trzeciego miesiąca płód ludzki nie jest człowiekiem, więc można go spokojnie zabić. Demokratycznie uznaje się, że człowiek ma prawo do określania własnej płci. Tak więc demokratycznie nazywamy kłamstwo prawdą, zło dobrem... Podobnie jak kilkadziesiąt lat temu w Rzeszy Niemieckiej uznano, oczywiście demokratycznie, że Żydzi nie są w pełni ludźmi, więc nie przysługuje im ludzkie prawo do życia, do godności...
I biada temu, kto się ośmieli sprzeciwić! Nazwanie rzeczy po imieniu natychmiast ściągnie na kogoś takiego potępienie społeczne: nie jesteś za demokracją, przekreślasz ją! I zaraz uformuje się jakiś komitet, jakiś marsz zielony czy niebieski, który będzie musiał tej demokracji bronić, czyli tak naprawdę jej zaprzeczyć, bo zawsze polega to na tym, że mniejszość chce zmusić większość do przyjęcia swojej wizji świata. To ma być demokracja?
Tymczasem nasz Bóg, Bóg Jezusa Chrystusa, demokratyczny nie jest. Jest jeden wobec wszystkich, lecz to On ma rację. Tak było z Jego prorokami. Prorok Eliasz nie miał demokratycznie żadnych szans przeciw czterystu prorokom Baala. Ale to on miał rację. Jezus z Nazaretu nie miał żadnych szans demokratycznie przeciw Sanhedrynowi. Ale to On miał rację. Mała grupka pierwszych chrześcijan nie miała demokratycznie żadnych szans wobec Imperium Rzymskiego. Ale to ta grupka zwyciężyła. Dlatego, że Eliasz, Jezus, chrześcijanie, wierzyli w prawdę i dobro pochodzące od Stwórcy, prawdę i dobro, o których nie decyduje się głosowaniem, ale się je przyjmuje bądź odrzuca.
I tu dochodzimy do sedna sprawy. Demokracja ma sens tylko wtedy, gdy ludzie decydują nie na podstawie swojego „widzimisię”, swoich żądz, pragnień, wizji świata, nie na bazie interesu politycznego swojej partii, ale na bazie prawdziwych wartości, na bazie prawdy. I gdy zdamy sobie z tego sprawę, to królowanie Chrystusa nie tylko nie przeczy ideałom demokratycznym, ale właśnie sprawia, że służą one dobru. Bo to Chrystus Król wskazuje na takie wartości jak dobro wspólne, poświęcenie dla drugiego, przebaczenie i miłosierdzie, ale zarazem konieczność uznania i wyznania prawdy. Dopiero wtedy, gdy w naszym życiu osobistym, w naszym życiu społecznym Chrystus znajdzie się na właściwym miejscu, to znaczy na tronie naszego serca, umysłu i woli, decyzje będą słuszne, będą służyły nam wszystkim, przede wszystkim będą służyły prawdzie i dobru.
Nie musimy więc, by usprawiedliwić dzisiejszą uroczystość, uciekać od rzeczywistości w marzenia o wieczności. Przeciwnie, odpowiednie zrozumienie sensu tej uroczystości osadza nas mocniej w naszym świecie, świecie naszych wyborów i decyzji. I ukazuje właściwy kierunek.
A więc prosimy: Niech On króluje!
Króluj nam Chryste, zawsze i wszędzie…My Chryste hufiec Twój, my Twa przyboczna straż…Ty nam błogosław wodzu nasz. Amen”
Po zakończeniu Mszy św,, ze śpiewem litanii oraz pieśni eucharystycznych wyruszyła z kościoła procesja. Na szczęście, upał niedzielnego popołudnia nieco zelżał - łagodził go lekki wietrzyk.
Po zakończeniu procesji, już na powrót w chłodzie klimatyzowanej świątyni, miała miejsce kulminacja tej uroczystości. Na ołtarzu stanęła monstrancja z wystawionym Najświętszym Sakramentem. Rozpoczęło się:
Ponowienie Jubileuszowego Aktu Przyjęcia Jezusa Chrystusa za Króla i Pana
Nieśmiertelny Królu Wieków, Panie Jezu Chryste, nasz Boże i Zbawicielu! Oto my, Polacy, stajemy przed Tobą [wraz ze swymi władzami duchownymi i świeckimi], by uznać Twoje Panowanie, poddać się Twemu Prawu, zawierzyć i poświęcić Tobie naszą Ojczyznę i cały Naród.
Wyznajemy wobec nieba i ziemi, że Twego królowania nam potrzeba. Wyznajemy, że Ty jeden masz do nas święte i nigdy niewygasłe prawa. Dlatego z pokorą chyląc swe czoła przed Tobą, Królem Wszechświata, uznajemy Twe Panowanie nad Polską i całym naszym Narodem, żyjącym w Ojczyźnie i w świecie.
Pragnąc uwielbić majestat Twej potęgi i chwały, z wielką wiarą i miłością wołamy: Króluj nam Chryste! – W naszych sercach – Króluj nam Chryste! – W naszych rodzinach – Króluj nam Chryste! – W naszych parafiach – Króluj nam Chryste! – W naszych szkołach i uczelniach – Króluj nam Chryste! – W środkach społecznej komunikacji – Króluj nam Chryste! – W naszych urzędach, miejscach pracy, służby i odpoczynku – Króluj nam Chryste! – W naszych miastach i wioskach – Króluj nam Chryste! – W całym Narodzie i Państwie Polskim – Króluj nam Chryste! Błogosławimy Cię i dziękujemy Ci Panie Jezu Chryste: – Za niezgłębioną Miłość Twojego Najświętszego Serca – Chryste nasz Królu, dziękujemy! – Za łaskę chrztu świętego i przymierze z naszym Narodem zawarte przed wiekami – Chryste nasz Królu, dziękujemy! – Za macierzyńską i królewską obecność Maryi w naszych dziejach – Chryste nasz Królu, dziękujemy! – Za Twoje wielkie Miłosierdzie okazywane nam stale – Chryste nasz Królu, dziękujemy! – Za Twą wierność mimo naszych zdrad i słabości – Chryste nasz Królu, dziękujemy!
Świadomi naszych win i zniewag zadanych Twemu Sercu przepraszamy za wszelkie nasze grzechy, a zwłaszcza za odwracanie się od wiary świętej, za brak miłości względem Ciebie i bliźnich. Przepraszamy Cię za narodowe grzechy społeczne, za wszelkie wady, nałogi i zniewolenia. Wyrzekamy się złego ducha i wszystkich jego spraw.
Pokornie poddajemy się Twemu Panowaniu i Twemu Prawu. Zobowiązujemy się porządkować całe nasze życie osobiste, rodzinne i narodowe według Twego prawa:
– Przyrzekamy bronić Twej świętej czci, głosić Twą królewską chwałę – Chryste nasz Królu, przyrzekamy! – Przyrzekamy pełnić Twoją wolę i strzec prawości naszych sumień – Chryste nasz Królu, przyrzekamy! – Przyrzekamy troszczyć się o świętość naszych rodzin i chrześcijańskie wychowanie dzieci – Chryste nasz Królu, przyrzekamy! – Przyrzekamy budować Twoje królestwo i bronić go w naszym narodzie – Chryste nasz Królu, przyrzekamy! – Przyrzekamy czynnie angażować się w życie Kościoła i strzec jego praw – Chryste nasz Królu, przyrzekamy!
Jedyny Władco państw, narodów i całego stworzenia, Królu królów i Panie panujących! Zawierzamy Ci Państwo Polskie i rządzących Polską. Spraw, aby wszystkie podmioty władzy sprawowały rządy sprawiedliwie i stanowiły prawa zgodne z Prawami Twoimi.
Chryste Królu, z ufnością zawierzamy Twemu Miłosierdziu wszystko, co Polskę stanowi, a zwłaszcza tych członków Narodu, którzy nie podążają Twymi drogami. Obdarz ich swą łaską, oświeć mocą Ducha Świętego i wszystkich nas doprowadź do wiecznej jedności z Ojcem.
W imię miłości bratniej zawierzamy Tobie wszystkie narody świata, a zwłaszcza te, które stały się sprawcami naszego polskiego krzyża. Spraw, by rozpoznały w Tobie swego prawowitego Pana i Króla i wykorzystały czas dany im przez Ojca na dobrowolne poddanie się Twojemu panowaniu.
Panie Jezu Chryste, Królu naszych serc, racz uczynić serca nasze na wzór Najświętszego Serca Twego.
Niech Twój Święty Duch zstąpi i odnowi oblicze ziemi, tej ziemi. Niech wspiera nas w realizacji zobowiązań płynących z tego narodowego aktu, chroni od zła i dokonuje naszego uświęcenia.
W Niepokalanym Sercu Maryi składamy nasze postanowienia i zobowiązania. Matczynej opiece Królowej Polski i wstawiennictwu świętych Patronów naszej Ojczyzny wszyscy się powierzamy.
Króluj nam Chryste! Króluj w naszej Ojczyźnie, króluj w każdym narodzie – na większą chwałę Przenajświętszej Trójcy i dla zbawienia ludzi. Spraw, aby naszą Ojczyznę i świat cały objęło Twe Królestwo: królestwo prawdy i życia, królestwo świętości i łaski, królestwo sprawiedliwości, miłości i pokoju.
Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Świętemu, jak była na początku, teraz i zawsze, i na wieki wieków. Amen.
Było już późne popołudnie, kiedy umocnieni błogosławieństwem Najświętszego Sakramentu, opuszczaliśmy Świątynię, aby na nowo podjąć trud swoich codziennych obowiązków. Wierząc, że królujący w naszych sercach Chrystus dopomoże nam w dochowaniu wierności Jego przykazaniom.
|