Ballada Lecha Makowieckiego "Katyń 1940, ostatni list" obejrzyj na YouTube
MAREK BATEROWICZ - ELEGIA KATYNSKA
W leśnych usypiskach Spoczęły ich ciała, Bez trumien…Bez krzyży… -w ich oczach umierały światła rodzinnych domów,poranków ojczystych.
Polegli w uścisku bolesnym rąk skrępowanych , w krzyku- stłumionym kulą o poranku śmierci- gdy brzozy nuciły”Wróć Jasieńku ,wróć…” i w ciszy brzasku potężniał chór brzóz…
Śpiewały zabitym z całej mocy liści, A na krew prószył śnieg wiosenny, czysty -dwie barwy drogie topiąc w jeden całun, w jednej glinie kryjąc ślady złoczyńców i ofiar, w tej samej bieli i w śmiertelnych mrokach.
W niedomkniętych oczach tliły się obrazy w ostatniej chwili sercem przywołane -imiona bliskich stygły na ustach, z ostatnim wołaniem uleciały… W zaciśniętych dłoniach obcej ziemi gruda.
Milczały ptaki, wiatr przysiadł na gałęzi. Złoczyńcy pili wódkę, odłożywszy broń, paląc skręty z tytoniu zabranego zmarłym, bawiąc się obrączkami zdjętymi z ich rąk i licząc ruble spod wyklętej gwiazdy…
A na niebie wschodziło polskie requiem w obłokach hymnu i Dies Irae- z promieni słońca wijąc wieńce, gdy biesy stały nad mogiłą … I nadal brzmi – nieukojone polskie requiem.
Marek Baterowicz Tygodnik Polski, 23 marca 2005
Lech Makowiecki, ballada "Katyń 1940, ostatni list" Posłuchajcie.
|