Któregoś dnia poczta elektroniczna przyniosła kopię listu pożegnalnego Wojciecha Sumlińskiego. Przeczytałam i zrozumiałam tyle, że dziennikarz tropiący nieprawidłowości popełniane przez polskie służby specjalne postanowił popełnić samobójstwo, a w swoim liście przekazać całą (swoją) prawdę. Wstrząśnieta, zajrzałam do internetu; ten sam list znalazłam opublikowany przez
portal Niezależna.pl.
Nie było jasne, czy żyje. Szukałam więc jakiegoś potwierdzenia o losach zdesperowanego dziennikarza. I oto w Rzeczpospolitej znalazłam artykuł pt.
Desperacki krok, w którym napisano, że "Sumliński, podejrzany o płatną protekcję, próbował wczoraj popełnić samobójstwo". Okazuje się, że Sumliński podciął sobie żyły w kościele św. Stanisława Kostki. Rannego zabrało pogotowie do Szpitala Bielańskiego, gdzie po opatrzeniu ran został skierowany na oddział psychiatryczny.
Jak napisano w Rzeczpospolitej,"powodem próby samobójczej była decyzja sądu, który postanowił o aresztowaniu dziennikarza w związku ze stawianym mu zarzutem żądania łapówki za załatwienie pozytywnej weryfikacji oficerowi WSI..." Tymczasem z listu pożegnalnego wynikało,że zarzuty przeciwko niemu są fabrykowane. Więc gdzie jest prawda? Co na to SDP?
30 lipca 2008 r. Zarząd Główny SDP wydał następujące oświadczenie
opublikowane w Rzeczpospolitej
"Zarząd Główny Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich protestuje przeciwko brutalnej formie naruszenia zawodowej godności dziennikarza śledczego Wojciecha Sumlińskiego. Okoliczności sprawy rodzą podejrzenie, że w grę może wchodzić zemsta służb specjalnych wobec tropiącego ich nieprawidłowości dziennikarza.
Zwracamy uwagę, że dziennikarstwo śledcze często zastępuje w Polsce działania powołanych do tego urzędów, ale w przeciwieństwie do urzędników, sędziów i prokuratorów, dziennikarzy nie chroni immunitet.
Działanie przeciw dziennikarzowi o tak znaczącym dorobku w dziennikarskich śledztwach może być uważane za próbę ograniczenia wolności słowa.
Zarząd Główny SDP"
Wikipedia: biogram Sumlińskiego
Dramatyczny list Sumlińskiego do ministra sprawiedliwości
Sumliński ma kilka książek w swoim dorobku. Jedna z nich (z roku 2005) nosi tytuł "Kto naprawdę go zabił". Opowiada ona o jednej z najokropniejszych, do dziś niewyjaśnionych zbrodni politycznych z okresu PRL: morderstwie księdza Jerzego Popiełuszki. "Sumliński dotarł do rewelacyjnych, do dzisiaj nieznanych dokumentów, które nakazują całkowite zrewidowanie naszej wiedzy o okolicznościach zbrodni, o procesie toruńskim, o osobach sprawców. Książka relacjonuje śledztwo, prowadzone przez lubelskich prokuratorów IPN, a od roku - po przekazaniu materiałów do Katowic - praktycznie zaniechane. Lektura książki skłania do pytania, jak to możliwe, że w piętnaście lat po powstaniu III Rzeczypospolitej nie można wyjaśnić do końca zagadki morderstwa księdza Jerzego."
W portalu Niezależna znajdujemy artykuł pt. Nie chciał pozwolić się zniszczyć.
Wstrząsające, osobiste wyznanie Sumlińskiego, opublikowane w Niezależnej, zaczyna sie tak:
Zdarzają się sytuacje, które diametralnie odmieniają los człowieka, po których nic nie jest – i nigdy już nie będzie – takie same, jak wcześniej. Zdarzają się takie dni, które dzielą życie na „do” i „po”, które powodują, że człowiek umiera - chociaż żyje. Dla mnie ten dzień, najbardziej tragiczny dzień mojego życia, nadszedł 13 maja br. Tego dnia o godzinie 6 rano w moim warszawskim mieszkaniu obudził mnie cichy dzwonek do drzwi.
Niezwykła to lektura, skłaniająca do refleksji, jakich chyba wolelibyśmy nie mieć...
ESK, Rzeczpospolita, Niezależna.pl
|