Piłkarzyk…
Żył sobie nad morzem piłkarzyk, ambicje miał bryzą rozdęte – - on już na studiach wymarzył: zostanę (a co?!) – prezydentem!
Ameba – to coś z polityki… (pokrętną kiwkę miał w genach) i aby zostać libero, faulował już jako - liberał.
Na transfer do „ligi różowych”... Mecz sprzedać?.. Ba! Ale jak?..! „Polskość to nienormalność!” Cyrograf... pisał do pisma „Znak”.
Walkover…(down) & game over i dostał extra podanie by sędzia mógł zmienić drużynę - karnym - na „nocnej zmianie”.
Chłopczyka z kędziorkami począł usilnie trenować ten co obalił komunę, a stoczni nie chciał ratować.
Aby mieć mir u kiboli chwyty pojmował migiem; nie mając ni klasy ni kasy - - postawił na -Bundesligę.
Lud głupi i każdy mecz kupi - chce igrzysk – reszta - ułuda - tak zaczął chodzić po wodzie… We własne jął wierzyć cuda.
W rząd zmienił gabinet cieni (Salonie! – miej je w opiece) jak każą – cienie tak tańczą -„ iluminuję ja – świecę…!”
* * *
Władza pochodzi od Boga - reszta to PR – oczywistość… Pointa takoż się zgadza - wystarczy być – ateistą…
Tadeusz Buraczewski, 16/8/2008
|