Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
10 wrzesnia 2008
Na manowcach internetu: Lewica bez Cenzury
Wojciech Wybranowski

Komunistyczni ekstremiści zacierają ślady. Po trzech miesiącach od rozpoczęcia postępowania przez warszawską prokuraturę w sprawie możliwości popełnienia przestępstwa przez Michała Nowickiego kierującego portalem Lewica Bez Cenzury, na którym wzywano do prześladowania przeciwników politycznych, księży i przedsiębiorców, do niszczenia miejsc pamięci narodowej, a także propagowano totalitarne praktyki komunistyczne, haniebna strona internetowa działa bez żadnych przeszkód.

Prokuratorzy tłumaczą się kompletowaniem dowodów. Tymczasem te są systematycznie usuwane z niezablokowanej strony przez lewackich bojówkarzy. Zdziwieni są posłowie, którzy pytają, czym spowodowane są powolne działania prokuratury w przypadku komunistycznego portalu, skoro w podobnej sprawie - nazistowskiej strony Blood&Honor - śledczy potrafili zadziałać sprawnie i skutecznie.

A. Nowicki, który publikował apele wzywające do mordowania i torturowania polskich żołnierzy na misjach wojskowych w Iraku i Afganistanie, szydził z Polaków zamordowanych w Katyniu, nie został postawiony w stan oskarżenia.

Postępowanie w sprawie działalności portalu Lewica Bez Cenzury i związanej z nim bojówkarskiej organizacji o tej samej nazwie kierowanej przez Michała Nowickiego, syna proaborcyjnej działaczki Wandy Nowickiej, wszczęte po publikacjach "Naszego Dziennika" na polecenie Prokuratury Krajowej weszło wreszcie w fazę postępowania przygotowawczego.

Jak poinformowała nas Katarzyna Szeska, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie, dotyczy ono "publicznego nawoływania w bliżej nieokreślonym czasie, jednak nie później niż w dniu 04.06.2008 r., do popełnienia przestępstwa publicznego propagowania totalitarnego ustroju państwa oraz publicznego znieważania grupy ludności z powodu jej przynależności narodowej i wyznaniowej na łamach portalu internetowego Organizacji Młodzieżowej - Lewica Bez Cenzury".

Mimo że prokuraturze udało się w końcu ustalić właściciela serwera, na którym umieszczona jest strona LBC, i potwierdzić nasze wcześniejsze informacje, wskazujące na to, iż administratorem i osobą odpowiedzialną za propagowanie totalitarnych praktyk komunistycznych jest właśnie Michał Nowicki - nie doprowadzono do zablokowania strony.

A Nowicki, który publikował apele wzywające do mordowania i torturowania polskich żołnierzy na misjach wojskowych w Iraku i Afganistanie, szydził z Polaków zamordowanych w Katyniu, nie został postawiony w stan oskarżenia.

- Przedmiotowe postępowanie prowadzone jest w sprawie, do chwili obecnej nikomu zarzuty nie zostały przedstawione - przyznaje prokurator Katarzyna Szeska. Nie uważa, by postępowanie toczyło się zbyt wolno czy przewlekle. Jak tłumaczy, prokuratura intensywnie zajmuje się sprawą LBC. - Na bieżąco gromadzony jest materiał dowodowy w postaci uzyskiwania danych informatycznych, trwają także przesłuchania świadków - informuje prokurator Szeska.

Nie wiadomo, dlaczego śledczy nie doprowadzili - jak w przypadku podobnego śledztwa, tyle że dotyczącego nie komunistycznego, a nazistowskiego portalu Blood&Honor - do zablokowania portalu i uniemożliwienia tym samym umieszczania w nim publikacji zawierających m.in. pogróżki wobec dziennikarzy, historyków i polityków interweniujących w tej sprawie. Prokuratura nie chce też ujawnić, czy udało się przesłuchać samego Nowickiego.

- W chwili obecnej upublicznienie szczegółów związanych z ustaleniami poczynionymi w postępowaniu mogłoby niekorzystnie wpłynąć na wynik zaplanowanych czynności procesowych - tłumaczy prokurator Katarzyna Szeska. Według informacji "Naszego Dziennika", Michał Nowicki po pierwszych medialnych publikacjach, w których informowano o wszczęciu postępowania, opuścił Warszawę, rozwiązał kierowaną przez siebie i powiązaną z portalem "Organizację Młodzieżową Lewica Bez Cenzury im. Feliksa Dzierżyńskiego", a zarządzanie propagującym komunizm portalem LBC powierzył swoim kolegom, m.in. Dawidowi Jakubowskiemu.

Jak wynika z naszych ustaleń, od kilku tygodni nowe "władze" LBC próbują utrudniać prokuratorskie śledztwo i zacierać ślady, usuwając z portalu materiały, które stały się przedmiotem dochodzenia: artykuły gloryfikujące Feliksa Dzierżyńskiego i Józefa Stalina, szydzące z mordu katyńskiego, wreszcie wzywające do rozprawienia się metodami Czeki z przeciwnikami politycznymi, dziennikarzami.

"Stanowczą większością głosów przegłosowano, że stalinizm całkowicie znika z Lewicy Bez Cenzury. Nie chcemy być kojarzeni z milionowymi ofiarami zdrajcy komunizmu Józefa Stalina (...). Postanowiliśmy rozpocząć destalinizację LBC. Towarzysz Koba został wezwany do samokrytyki, szczególnie dotyczącej jego wypowiedzi wychwalających ludobójstwo i zbrodnie stalinizmu i maoizmu. Niestety, okazał się dogmatykiem, niezdolnym zrozumieć, że 'rewolucjonistą kieruje przede wszystkim uczucie miłości' (Che). (...) Towarzysze! Okres stalinistyczny LBC to okres błędów i wypaczeń. Portal zboczył z wyznaczonego kursu, jednak my zawrócimy go na właściwą drogę!" - ogłaszają na portalu LBC młodzi komuniści, zapowiadając poświęcenie się "prawdziwemu marksizmowi".

- Zastanawiam się, dlaczego prokuratura tak długo bada tę sprawę. Przecież albo kwestia jest oczywista - portal łamie prawo, propagując komunizm, i wtedy należy postawić zarzuty, albo też śledczy nie dopatrują się znamion przestępstwa i wtedy powinna być decyzja o umorzeniu, od której przysługuje odwołanie. Nadmierne przewlekanie śledztwa nie służy dobru postępowania - komentuje poseł Andrzej Dera (PiS), członek Krajowej Rady Sądowniczej.

LBC przenika na Naszą-klasę

Działacze LBC, którzy po wszczęciu postępowania przez prokuraturę próbują - przynajmniej chwilowo - usunąć z portalu treści łamiące przepisy Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, nie rezygnują z propagowania komunizmu i "przenikają" na portal społecznościowy Nasza-klasa. Po wykasowaniu przez administratorów profilu jednego z lewackich "wolontariuszy" zatytułowanego "Manifest Komunistyczny" znaleźli sposób na obejście nałożonych przez właścicieli portalu zabezpieczeń, zakładając forum dyskusyjne, gdzie bezkarnie propagują zbrodniczy system. Jednym z bardziej aktywnych "wolontariuszy komunizmu" jest Dawid Jakubowski, absolwent Instytutu Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego, obecnie niepracujący, który - jak sam o sobie pisze - wcześniej współpracował m.in. z Muzeum Powstania Warszawskiego.

- Nikt taki nie był zatrudniony w Muzeum. Akurat jestem w stanie to sprawdzić, bo właśnie jest tutaj pani odpowiedzialna za kadry. Potwierdzam, Jakubowski nie pracował w Muzeum Powstania Warszawskiego - mówi poseł Jan Ołdakowski (PiS), dyrektor tej placówki.

Licealista komunista

Z kolei autorem forum pochwalającego komunizm jest Arkadiusz M., uczeń Liceum Ogólnokształcącego w Zespole Szkół nr 3 w Nowym Sączu. Sam pisze o sobie: "Krótko, zwięźle i na temat - komunista", zaś działalność charakteryzuje jednoznacznie: "szerzenie propagandy komunistycznej". Licealista usprawiedliwia praktyki komunistyczne propagowane przez LBC, w tym wzywanie do prześladowań przedsiębiorców i księży katolickich. "Burżuazja to nie są niewinne osoby, szczególnie na Kubie, gdzie była dyktatura i terror (...), wstydzę się tego, że urodziłem się w rodzinie burżuazyjnej, ale niestety nikt sobie rodziny nie wybiera" - pisze nastolatek.

- To są straszne rzeczy. Taka osoba chyba nie wymaga komentarza. Być może jest to spowodowane tym, że jeszcze nie przerabiał historii najnowszej. Nie chcę oceniać poziomu nauki w tym liceum, być może nauczyciele są wspaniali, tylko trafili na osobę, która jest odporna na praktyki pedagogiczno-wychowawcze. Sam w swoim nauczycielskim doświadczeniu się z takimi przypadkami spotykałem - komentuje poseł Zbigniew Dolata (PiS), członek sejmowej Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży.

Wojciech Wybranowski
Za Naszym Dziennikiem