Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
13 wrzesnia 2008
Przegląd polskich wydarzeń tygodnia. 7 - 13 września 2008
oprac. Krzysztof Bajkowski


Ławrow w Warszawie – Sikorski na Białorusi – Ruszył proces autorów stanu wojennego – Krwawa Julka wytropiona – Polski sukces w Saragossie – Polacy wygrali taneczną Eurowizję


Premier Donald Tusk spotkał się z szefem rosyjskiej dyplomacji Siergiejem Ławrowem. - Rozmowa odbyła się w rzeczowej, konstruktywnej atmosferze - zapewniał po spotkaniu minister w kancelarii premiera Sławomir Nowak. Wcześniej Ławrow rozmawiał z Radosławem Sikorskim. - Polska i Rosja są otwarte na dialog nawet w okresie większych napięć międzynarodowych - oświadczył szef polskiego MSZ po spotkaniu z Ławrowem. - Będziemy zacieśniać współpracę. Nie oznacza to, że nie mamy rozbieżności – wtórował Ławrow.

- Premier podtrzymał dezaprobatę dla konfliktu na Kaukazie i wyraził poparcie dla jedności terytorialnej Gruzji oraz planu UE wobec konfliktu z Rosją – powiedział minister w kancelarii premiera Sławomir Nowak. Dodał, że obie strony pozostały przy swoim zdaniu w tych kwestiach. Nowak zaznaczył, że politycy rozmawiali też o odblokowaniu Cieśniny Pilawskiej na Mierzei Wislanej. - Jest szansa, że żegluga na zalewie może wrócić do końca tego roku - mówił minister.

Tematem rozmów był też gazociąg północny i tarcza antyrakietowa. - Obie strony zgodziły się, że tarczy nie można traktować jako elementu nowego wyścigu zbrojeń. Rosjanie zostają przy swoim stanowisku, ale są gotowi do rozmów choćby o inspekcjach wojskowych dotyczących elementów tarczy - podkreślił minister.

Tusk i Ławrow rozmawiali też o tzw. komisji ds. trudnych. - Ta komisja ma szansę odblokować sprawę katyńską po raz pierwszy od wielu lat. Bez dialogu z Rosją nie da się wyjaśnić do końca kwestii katynskich - mówił Nowak.

Przed wizytą w kancelarii premiera Ławrow rozmawiał z szefem polskiego MSZ Radosławem Sikorskim. Konferencja po spotkaniu przebiegła w miłej i dość łagodnej atmosferze. Nie było ani niespodzianek, ani przełomowych oświadczeń. Z ilości czasu poświęconej konkretnym sprawom w oświadczeniach obu ministrów można było odnieść wrażenie, że Sikorski z Ławrowem rozmawiali głównie o polsko-rosyjskiej współpracy... kulturalnej. Szef rosyjskiej dyplomacji podziękował za festiwal rosyjskiej piosenki oraz rosyjskiego filmu w Polsce i wspomniał sezon kultury polskiej w Moskwie.

Zgrzytem w tej miłej atmosferze była jednak reakcja Sikorskiego na pytanie o wypowiedzi rosyjskich generałów na temat instalacji w Polsce elementów amerykańskiej tarczy antyrakietowej. Zastępca szefa sztabu generalnego sił zbrojnych Rosji, generał Anatolij Nogowicyn ostrzegł, że taki obiekt zawsze jest wśród celów niszczonych w pierwszej kolejności.

- Rozmawiałem z ministrem Ławrowem również o tym, że generałowie powinni bardziej ważyć słowa, żeby niepotrzebnie nie straszyć Europy - stwierdził szef polskiej dyplomacji. Jak dodał, ma nadzieję, że rosyjskie obawy dotyczące tarczy z czasem ustąpią.

Ławrow zdania jednak nie zmienił. - Nie dostrzegamy żadnych zagrożeń dla Federacji Rosyjskiej ze strony polskiej, ale nie możemy ignorować tego faktu, że elementy tarczy są integralną częścią strategicznego systemu Stanów Zjednoczonych - oświadczył. Jak zaznaczył, sprawa ta przez dłuższy czas była regulowana porozumieniami między Związkiem Radzieckim a Stanami Zjednoczonymi i na tym się opierał parytet w systemie zbrojeń, ale USA dosyć dawno wypowiedziały tę umowę. - USA w tej chwili opracowują projekt błyskawicznego globalnego uderzenia i jest to poważne zagrożenie dla koncepcji parytetu, która obowiązywała wcześniej. Oczywiste jest, że w tej sytuacji rosyjscy wojskowi muszą podejmować środki w celu zabezpieczenia kraju - mówił rosyjski dyplomata.

Szef rosyjskiego MSZ nie pozostawił złudzeń, że Rosja nie zrezygnuje z niepodległych Abchazji i Osetii Południowej. Wypowiedział się też przeciw rozszerzaniu NATO i UE - w domyśle o Gruzję i Ukrainę. - Uważamy, że nie ma ku temu żadnych przyczyn. Podobne działania zakłócają bezpieczeństwo europejskie - stwierdził Ławrow.

Dzięki twardej postawie prezydenta Lecha Kaczyńskiego Rosja zrozumiała, że bez Polski trudno wyobrażać sobie politykę wschodnią Unii Europejskiej, że z naszym krajem trzeba się liczyć - tak wizytę Ławrowa w Warszawie skomentował sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta Michał Kamiński.


Ekipa TVP została zatrzymana w poniedziałek w strefie buforowej między Gruzją a Osetią Południową. Dziennikarz TVP Dariusz Bohatkiewicz poinformował w rozmowie z TVP Info, że on i jego koledzy znajdują się już po stronie gruzińskiej i są bezpieczni. W uwolnienie Bohatkiewicza, operatora Marcina Wesołowskiego oraz ich gruzińskiego kierowcy i przewodnika Lewana Guliaszwilego zaangażowani byli dyplomaci i OBWE.

Podczas przesłuchań Polakom zarzucono, że są szpiegami i że pracują dla służb specjalnych Gruzji. Reporterzy trafili na posterunek w Cchinwali, stolicy Osetii Południowej, gdzie spędzili noc.

Jak powiedział Bohatkiewicz, na miejscu zorganizowano konferencję prasową, na którą przybyli tylko dziennikarze z rosyjskich stacji telewizyjnych. – Mówiliśmy podczas konferencji, że przyjechaliśmy zrobić rzetelny dziennikarski materiał, a usłyszeliśmy, że jesteśmy amerykańskimi i angielskimi szpiegami – relacjonował dziennikarz. Dodał, że przez kilka godzin byli pozbawieni kontaktu z rodzinami i redakcją. Potem jednak ekipie oddano telefony, sprzęt i pieniądze.

Prezes TVP Andrzej Urbański w wydanym oświadczeniu ocenił, że zatrzymanie ekipy telewizji publicznej w trakcie przygotowywania materiału do wieczornych Wiadomości to „oburzający akt barbarzyństwa, niezgodny z normami cywilizowanego świata”.

Dariusz Bohatkiewicz nie po raz pierwszy relacjonuje konflikt wojenny. Wcześniej przygotowywał materiały m.in. w Iraku. Tam w 2006 r. przeżył wypadek śmigłowca. W Wiadomościach TVP relacjonuje także wydarzenia polityczne.


Ruszył proces autorów stanu wojennego z 1981 r., w tym Wojciecha Jaruzelskiego, Czesława Kiszczaka i Stanisława Kani. Nie przeszkodziła temu nieobecność Kiszczaka, którą sąd uznał za nieusprawiedliwioną. Dzięki temu prokurator IPN mógł przedstawić akt oskarżenia i jego uzasadnienie.

Postawione zarzuty - które przedawnią się dopiero w 2020 r. - dotyczą kierowania i udziału w "związku przestępczym o charakterze zbrojnym, mającym na celu popełnianie przestępstw" oraz przekroczenia uprawnień. Podsądni odrzucają te zarzuty i twierdzą, że nie popełnili przestępstwa, bo działali w stanie tzw. wyższej konieczności wobec groźby sowieckiej interwencji.

W grudniu 1981 r. nie było groźby takiej interwencji, a państwa Układu Warszawskiego uznały, że sprawa leży w wyłącznej gestii władz PRL – mówił prok. Piotr Piątek przed sądem. Podkreślał, że władze ZSRR były konsultowane w przygotowaniach do stanu wojennego (drukowano tam m.in. obwieszczenia uliczne) i "miały pełną wiedzę, jak będzie on wyglądać".

Piątek dodał, że prawo PRL przewidywało, że stan wojenny ma poprzedzać ogłoszenie stanu wojny - co mogło nastąpić tylko w przypadku zagrożenia dla PRL ze strony państw kapitalistycznych.

Wczoraj gen. Jaruzelski milczał co do zarzutów (sądowi powiedział, że ma 7 tys. zł emerytury). W 2006 r., gdy IPN stawiał mu zarzuty, odrzucał je i mówił, że liczy, iż "niezawisły sąd będzie potrafił ocenić bolesną prawdę". Dodał, że jeśli dojdzie do procesu, będzie to "sąd moralny" nad "tymi w mundurach i bez mundurów" oraz z "milionami, którzy poparli stan wojenny". Zapewniał, że zależy mu na szybkim procesie i powtarza, że stan wojenny był ocaleniem kraju przed katastrofą.

- Gdyby to ode mnie zależało, to Kania nie siedziałby dzisiaj na ławie oskarżonych. On był politycznie przeciwny tej machinie. Usiłował prowadzić grę z "Solidarnością" jak długo się dało, by uniknąć ostatecznej konfrontacji. Dlatego zastąpiono go Jaruzelskim - uważa dr Antoni Dudek, historyk IPN. Według niego, grupa generałów złamała konstytucję wprowadzając stan wojenny. - Wówczas, jeśli trwały obrady Sejmu, to tylko ten organ mógł o tym zdecydować. A to była fikcja, bo zaczęto internowania na dwie godziny przez zebraniem się Rady Państwa, tego skorumpowanego ciała - podkreślił historyk w TVN24.

To "Błędny proces generała Jaruzelskiego" - pisze na pierwszej stronie dzisiejszego wydania "Corriere della Sera" nestor komentatorów gazety - Sergio Romano, były ambasador Włoch w Moskwie. W obszernym komentarzu podkreśla, że proces jest owocem "nowej inkwizycji", rozpoczętej z inicjatywy braci Kaczyńskich.

Romano wyraża przekonanie, że w 1981 roku Związek Radziecki, "przerażony" tym, że wydarzenia w Polsce mogą okazać się "zaraźliwe", był gotów interweniować w tym "najbardziej nieprzewidywalnym kraju ze wszystkich sowieckich satelitów". "Jaruzelski - dodaje - uprzedził ruch i wziął na siebie odpowiedzialność za represje".

"Solidarność, naturalnie, nigdy nie przyjęła wyjaśnień generała. Ale 10 lat później, kiedy Polska była już demokratyczna, ofiara stanu wojennego - Adam Michnik, oddał generałowi honory" - stwierdza włoski publicysta.


Po latach udało się odkryć miejsce pobytu „Krwawej Julki”, byłej agentki Gestapo. Helena Mateja wydała Niemcom przywódców AK na Górnym Śląsku. Jej adres zamieszkania ustalili dziennikarze „Polski”. 86-letnia Mateja mieszka w Londynie, ma też brytyjskie obywatelstwo. Instytut Pamięci Narodowej rozpoczął już walkę o ekstradycję.

Zarzuca się jej rozbicie śląskiego ruchu oporu i zdradę jego przywódców. W obozach koncentracyjnych, na gilotynie i na szubienicach, zginęło przez nią setki konspiratorów. Zgodnie z zarzutami prokuratury, ta wówczas młoda i piękna kobieta była konfidentką gestapowca Paula Brauche. Wskazała mu dowódców ruchu oporu. Już w czasie wojny dostała od Armii Krajowej wyrok śmierci. Zaraz po wojnie znalazła się na międzynarodowej liście zbrodniarzy wojennych.

Krwawa Julka uciekła z kraju zaraz po wojnie, gdy zaczynały się śledztwa przeciwko agentom gestapo. Paweł Ulczok, jeden ze skazanych na pięciokrotną karę śmierci, zaczął ją sypać. Do prokuratury zgłaszali się świadkowie; ktoś twierdził, że w Katowicach ludzie sami powieszą ją na suchej gałęzi, tak jest znienawidzona. Już w 1941 roku podziemie wydało na Mateję wyrok śmierci.

Mateja próbowała wrócić, zbierała głosy na swoją obronę, ale jej się to nie udało. Uciekła z kraju najpierw do Austrii, potem przedostała się do Wielkiej Brytanii. Polska już w 1949 roku wnioskowała do rządu brytyjskiego o jej wydanie, ale w 1947 roku Anglia zmieniła przepisy, utrudniając ekstradycje do krajów socjalistycznych. Helena Mateja pod nazwiskiem Służewska pracowała w firmie produkującej żywność; ukrywała swoją przeszłość.


- Polska uważa Białoruś za europejskiego sąsiada - powiedział minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski po spotkaniu z szefem białoruskiej dyplomacji Siarhiejem Martynauem. Sikorski był z kilkugodzinną wizytą na Białorusi na zaproszenie tamtejszego MSZ. Ministrowie spotkali się w Wiskulach w pobliżu Brześcia, po białoruskiej stronie Puszczy Białowieskiej.

Szef polskiego MSZ podkreślił, że wizyta odbyła się za wiedzą odpowiedniego komisarza UE oraz francuskiej prezydencji. – Wizyta odbyła się w kontekście liberalizacji na Białorusi. Była ona możliwa, bo Białoruś wypuściła ostatnich więźniów politycznych. Dodał, że wkrótce odbędą się tam wybory parlamentarne, a nasz wschodni sąsiad zgodził się na udział obserwatorów międzynarodowych, w tym z Polski. Strona białoruska cały dzień komentowała spotkanie szefów MSZ Polski i Białorusi.

"Worek z cudami rozsypał się, lody zostały przełamane" - pisała białoruska agencja BiełaPAN. "Po wprowadzeniu w 1997 roku przez UE zakazu spotykania się przedstawicieli Unii z białoruskimi urzędnikami wysokiego stopnia jest to wręcz nie rzadkość, lecz sensacja" - podkreśla agencja. Ostatni raz europejski minister spraw zagranicznych był na Białorusi w 2004 roku. Mińsk odwiedził wtedy Sołomon Pasy, szef resortu spraw zagranicznych Bułgarii i jednocześnie ówczesny przewodniczący OBWE.

- Nasi europejscy sąsiedzi bardziej niż inni są zainteresowani tym, abyśmy nie wpadli w objęcia Rosji już nie formalnie, lecz faktycznie - ocenił piątkowe spotkanie politolog Andriej Fiodorow.


– Rząd będzie dążył do wejścia Polski do strefy euro w 2011 roku – powiedział w środę podczas otwarcia Forum Ekonomicznego w Krynicy premier Donald Tusk. Uczestniczą w nim unijni komisarze, ministrowie z Europy Środkowo-Wschodniej oraz delegacje rządowo-parlamentarne. Premier podkreślił, że rząd będzie musiał uzyskać akceptację Polaków. – Wierzę, że w przyszłości taką akceptację uzyskamy. Nie mówię o referendum; to musi dobrze służyć ludziom, to nie może być zachcianka rządu – wyjaśnił.

– Mam nadzieję, że procedury wymagane przez strefę euro, a więc co najmniej dwa lata stabilności, wymaganej przez przepisy, Polska będzie w stanie spełnić – dodał szef rządu.

Przed zmianą lokalnej waluty na euro każdy kraj musi spełnić kryteria z Maastricht. Inflacja nie może być wyższa niż 1,5 pkt proc. od średniej stopy inflacji w trzech krajach UE, gdzie inflacja była najniższa. Długoterminowe stopy procentowe nie mogą przekraczać więcej niż o 2 pkt proc. średniej stóp procentowych w 3 krajach UE o najniższej inflacji.

Ponadto dług publiczny nie może przekraczać 60 proc. PKB, a deficyt budżetowy – 3 proc. PKB.


Sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta Michał Kamiński - komentując wypowiedź premiera Donalda Tuska dotyczącą karania pedofilów - powiedział, że Lech Kaczyński z pewnością nie będzie spierał w tej sprawie z premierem, "tylko znajdą wspólne rozwiązanie, aby takich zboczeńców i bandytów surowo karać". We wtorek premier Donald Tusk, komentując sprawę 45-letniego mieszkańca okolic Siemiatycz, podejrzanego o wielokrotne gwałcenie i więzienie córki, powiedział, że chciałby, aby w Polsce wprowadzono kastrację farmakologiczną pedofilów.

Kamiński zaznaczył też, że Lech Kaczyński "był autorem najbardziej restrykcyjnego kodeksu karnego, który był kiedykolwiek w Polsce zaprezentowany, ale niestety był zawetowany przez poprzedniego prezydenta".

79 proc. Polaków popiera pomysł, aby u pedofilów skazanych prawomocnym wyrokiem stosować tzw kastrację farmakologiczną.


Ponad 500-stronicowa autobiografia Lecha Wałęsy ukaże się na przełomie października i listopada. Były przewodniczący „Solidarności” i były prezydent w ostatniej chwili dopisał do niej fragment dotyczący oskarżeń historyków IPN Piotra Gontarczyka i Sławomira Cenckiewicza o jego współpracę z SB – pisze „Dziennik”.

Planowano, że „Droga do prawdy” Wałęsy trafi do księgarń we wrześniu. Ale po sporze wywołanym przez książkę „SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii” wydanej przez IPN były prezydent postanowił odnieść się do stawianych mu zarzutów. Fragment, w którym Wałęsa odnosi się do swoich kontaktów z SB, jest jedynie niewielkim elementem całej książki, informuje Paweł Szwed, redaktor naczelny „Świata Książki”, która wydaje pracę byłego prezydenta.

Jednak zarówno Wałęsa, jak i wydawca książki podkreślają, że nie kontakty z esbekami są w niej najważniejsze. Publikacja ma bowiem odkrywać nowe szczegóły z życia byłego prezydenta.


Polski pawilon zajął trzecie miejsce pod względem jakości ekspozycji na kończącej się w niedzielę Światowej Wystawie Expo 2008 w Saragossie. Lepsze okazały się tylko ekspozycje Zjednoczonych Emiratów Arabskich i Danii.

W sumie wyróżnione zostały 24 pawilony krajowe spośród 105 biorących udział w trzymiesięcznym Expo 2008, którego temat przewodni brzmiał: "Woda i Zrównoważony Rozwój". Jury składające się z sześciu przedstawicieli Biura Wystaw Międzynarodowych, po czterokrotnie przeprowadzonych anonimowo wizytach w pawilonach wszystkich krajów, wybrało polski pawilon jako trzeci pod względem oryginalności. Według jury, polski pawilon wyróżnił się jakością ekspozycji, dekoracją wewnętrzną i zewnętrzną, funkcjonalnością oraz związkiem z tematem wystawy.

Organizatorem polskiego pawilonu jest Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości (PARP). Polska po raz pierwszy , jako kraj, otrzymała nagrodę na Światowej Wystawie Expo. Hasłem przewodnim polskiego udziału w Expo 2008 w Saragossie było "Twórz i dbaj". Hasło to z jednej strony miało odwoływać się do nowoczesności i kreatywności Polaków, z drugiej zaś do ich dbałości o tradycję, dziedzictwo kulturowe i środowiskowe.

Zgodnie z tą ideą polski pawilon imitował z zewnątrz tradycyjne tężnie ze spływającą po gałęziach tarniny wodą solankową, zaś w środku imitował futurystyczne wnętrze, gdzie na nieregularnych powierzchniach ścian przypominających żagle wyświetlane były projekcje na temat wody.


W renomowanej londyńskiej sali koncertowej Wembley Arena odbył się największy festiwal polskiej muzyki rozrywkowej poza granicami kraju, skierowany zarówno do Polaków, jak i Anglików. Wielki finał transmitowała telewizyjna Dwójka. W koncercie London Live – Polish Music Festival wystąpili popularni polscy wykonawcy: Bajm, Lady Pank, Kayah, Doda, Monika Brodka, Wilki, Bracia i Natalia Kukulska.

Głównym organizatorem koncertu był bank PKO BP, który w ten sposób chce trafić do potencjalnych klientów na Wyspach. Bank ma oddział w Londynie od jesieni ub. roku, podobnie jak drugi polski bank - mBank. Na koncert przybyło ok. 10 tys. widzów.

Darmowe bilety zostały rozdane w drodze internetowej rejestracji wiele dni wcześniej. Koszty koncertu oceniane są na ok. 1 mln funtów (4,25 mln zł). Impreza reklamowała się m. in. na londyńskich piętrowych autobusach.


Edyta Herbuś i Marcin Mroczek wygrali taneczny konkurs Eurowizji w Glasgow w Szkocji. Wykonali taniec freestyle z połączeniem elementów rumby i cha-chy oraz elementów tańca nowoczesnego i jazzowego. Drugie miejsce zajęła para z Rosji, a trzecie – z Ukrainy. „The Eurovision Dance Contest” to taneczny odpowiednik odbywającego się od wielu lat Konkursu Piosenki Eurowizji. Pary zgłaszane przez stacje członkowskie Europejskiej Unii Nadawców muszą mieć akredytację Międzynarodowej Federacji Tańca Sportowego.

Edyta Herbuś ukończyła studium charakteryzacji i wizażu teatralno-filmowego. Uczęszczała do kieleckiej szkoły tańca „Step by Step”. W tańcach latynoamerykańskich ma najwyższą międzynarodową klasę S. Jest trzykrotną Mistrzynią Polski Formacji Tanecznych, zdobyła wice-mistrzostwo Polski w tańcach latynoamerykańskich. Jest także finalistką Mistrzostw Polski, Europy i Świata.

Marcin Mroczek jest aktorem nieprofesjonalnym, znanym głównie z telewizyjnego serialu „M jak Miłość”.


Informacja walutowa: Średni kurs australijskiego dolara wg tabeli NBP w dniu 12.09.08: 1.93 PLN