Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
20 wrzesnia 2008
Przegląd polskich wydarzeń tygodnia. 14 - 20 września 2008
oprac. Krzysztof Bajkowski


Przymiarki do Euro – PiS zakłada własną telewizję – Topnieją oszczędności w funduszach - Podwójne życie Wolszczana – List Kukiza do Ziobry – Gafa z „Pieśnią Niemców” – Klaudia, która wzruszyła całą Polskę


W 2011 roku Polska powinna osiągnąć gotowość do przyjęcia Euro - powiedział premier Donald Tusk po spotkaniu z ministrem finansów, prezesem NBP i członkami Rady Polityki Pieniężnej.

Szef rządu powiedział, że rok 2011 powinien być rokiem spełnienia kryteriów i pozytywnej decyzji Komisji Europejskiej dotyczącej wejścia Polski do strefy Euro.

Premier dodał, że rząd, Rada Polityki Pieniężnej i Narodowy Bank Polski są gotowe do ścisłej współpracy, aby osiągnąć ten cel. W przyszłym miesiącu, po konsultacjach politycznych, zostanie przygotowany szczegółowy harmonogram prac.

Według prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego wprowadzenie waluty euro w 2011 roku w Polsce byłoby "w najwyższym stopniu ryzykowne", a w konsekwencji przyniosłoby obniżenie stopy życiowej Polaków


Prawo i Sprawiedliwość zakłada własną telewizję. Będzie to kanał informacyjny, możliwy do oglądania tylko w internecie. Studio ma działać w użytkowanych przez PiS pomieszczeniach sejmowych, nad funkcjonowaniem stacji ma zaś czuwać biuro prasowe klubu parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości. Bydgoski poseł PiS, członek sejmowej komisji kultury i środków przekazu Andrzej Walkowiak twierdzi, że to odpowiedź partii na nierówne traktowanie poszczególnych ugrupowań przez media.

Tymczasem szef klubu PiS Przemysław Gosiewski wystąpił do Jarosława Kaczyńskiego o zawieszenie posła Zbigniewa Girzyńskiego w prawach członka partii za złamanie trwającego od lipca przez PiS bojkotu TVN.

Klub chce ukarania Zbigniewa Girzyńskiego za to, że w środę, wbrew trwającemu bojkotowi TVN, poseł wystąpił w programie "Magazyn 24 godziny" w TVN24. Poseł zapowiedział w programie, że sam wystąpi do władz swej partii o ukaranie go za udział w audycji TVN.


Kulisy konfliktu pokoleniowego wśród toruńskich astronomów, lista uczestników konferencji naukowej, plany stypendialne i "laurkowy" opis szefa - takie informacje można znaleźć w raportach słynnego astronoma prof. Aleksandra Wolszczana dla SB. Oskarżany o współpracę ze służbami naukowiec przyznał, że na kontakty z SB zgodził się "nieopatrznie", bo nie widział w tym wtedy "nic szczególnego".

Według "Gazety Polskiej" Wolszczan donosił między innymi na swojego brata, który w latach 70-tych wyemigrował do Szwecji. "Lange", jak pisze tygodnik, współpracę z SB rozpoczął w 1973 roku i nigdy jej nie przerwał - została zawieszona w 1988 roku. Wolszczan za cenne informacje miał otrzymywać od SB pieniądze i prezenty.

Astronom powiedział, że nikt go nie szantażował, ani nie zmuszał do podjęcia współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa. Wyjaśnił w TVN24, że traktował swoje spotkania z agentami bezpieki jako - jak to ujął - "element niewygody życiowej ówczesnych czasów". Zapewnił, że swoją współpracą z SB w latach 1973-1981 nie skrzywdził żadnych ludzi, ani nie zaszkodził "Solidarności".

- To, co Wolszczan zrobił, to jest nieszczęście, współczuję profesorowi - powiedział Kazimierz Kutz, poseł Platformy Obywatelskiej, komentując sprawę współpracy z SB wybitnego polskiego astronoma.

To, co po sobie pozostawił profesor nie podważy jego przyzwoitości - mówił Kutz w czwartek w TVN24. Taka była gra z tamtejszym ustrojem. Bo, gdyby on będąc młodym człowiekiem, nie mógł wyjechać, nie mielibyśmy człowieka tej rangi. Trzeba to zatem traktować jako ułomność tamtego ustroju - dodał.

Według Kutza, to co się przydarzyło prof. Wolszczanowi, to typowa "dwutwarzowość" w tamtych czasach, w których - jak mówi - absolutnie prowadziło się podwójne życie


Instytut Pamięci Narodowej zdementował pogłoski, jakoby rząd lub przedstawiciele Platformy Obywatelskiej naciskali na władze Instytutu w celu zwolnienia z pracy Sławomira Cenckiewicza.

Wcześniej Cenckiewicz, szef pionu badawczego IPN w Gdańsku, w pisemnej rezygnacji ze stanowiska jako powód podał "nieuzasadnione i brutalne ataki" ekipy rządzącej oraz mediów na IPN i na niego. Jego odejście miało mieć również związek z rzekomymi planami cięć budżetowych wobec IPN.

Sławomir Cenckiewicz wraz z Piotrem Gontarczykiem opublikowali w wydawnictwie IPN książkę "SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii". Książka na podstawie dokumentów będących w zasobie IPN stawiała tezę, że Lech Wałęsa na początku lat 70. podjął współpracę z SB jako tajny współpracownik o pseudonimie Bolek.


Oszczędności Polaków w funduszach inwestycyjnych i emerytalnych zmalały od lipca ubiegłego roku o 50 miliardów złotych - wynika z szacunków "Rzeczpospolitej". Od rekordowego poziomu z lipca ubiegłego roku Warszawski Indeks Giełdowy spadł już o 46%.

Dziennik pisze, że wszystkiemu winny jest kryzys w Stanach Zjednoczonych, którego kolejna odsłona nastąpiła po upadku banku Lehman Brothers. Tylko w ciągu dwóch pierwszych dni tego tygodnia oszczędności w polskich funduszach zmalały o 7 miliardów 700 milionów złotych - co daje 460 złotych na każdego klienta tych funduszy.

"Rzeczpospolita" ostrzega, że może być jeszcze gorzej. Zdaniem analityków, na wzrost na warszawskiej giełdzie nie ma na razie co liczyć, a negatywne skutki kryzysu w Ameryce mogą być coraz bardziej odczuwalne w Europie


Niektóre polskie banki działają równie ryzykownie jak amerykańskie - udzielają kredytów osobom, których nie stać na ich spłatę - alarmuje "Rzeczpospolita". W USA doprowadziło to do kryzysu.

Jak podaje gazeta, nawet 300 tys. zł 30-letniego kredytu hipotecznego może w Polsce dostać czteroosobowa rodzina, zarabiająca 3,5 tys. zł netto miesięcznie. Będzie płacić za niego co miesiąc ok. 2 tys. zł raty, wynika z analizy przeprowadzonej na zlecenie "Rzeczpospolitej" przez firmę Expander. Po zapłacie raty na utrzymanie każdego członka rodziny pozostanie niecałe 400 zł.

Nadzór finansowy ostrzega, że 10 spośród 37 działających w Polsce największych banków zbyt łagodnie podchodzi do oceny zdolności kredytowej Polaków. A ci korzystają i na potęgę zaciągają kredyty hipoteczne. Ich zadłużenie sięga już 140 mld zł i tylko w pierwszej połowie tego roku zwiększyło się o 36 mld zł.


Około dwustu związkowców manifestowało w Brukseli w obronie polskich stoczni. Demonstrowali głównie stoczniowcy ze Szczecina przy wsparciu kolegów z Gdyni i około 40 górników z Katowic.

"Wasza decyzja, nasze życie", "Brukselo, pozwól żyć" - z takimi transparentami przyjechali stoczniowcy na manifestację do belgijskiej stolicy. Zabiegali o pozytywną decyzję Komisji Europejskiej w sprawie stoczni - zaakceptowanie planów restrukturyzacyjnych i zgodę na przyznanie rządowego wsparcia.

Stoczniowcy uważają, że plany restrukturyzacyjne, który w ubiegły piątek zostały przysłane do Brukseli, gwarantują, że zakłady w Gdyni, Gdańsku i Szczecinie będą mogły samodzielnie funkcjonować na rynku. Swoje racje przedstawili podczas spotkania z komisarz do spraw konkurencji. Neelie Kroes zapewniała, że przy podejmowaniu decyzji będzie obiektywna i będzie brać pod uwagę unijne zasady dotyczące konkurencji. Obiecała im, że następnym razem przyjedzie do Polski i choć nie sprecyzowała kiedy, związkowcy mają nadzieję, że to dobry sygnał zwiastujący pozytywną decyzję.


Sejm uchwalił nowelizację Kodeksu karnego dotyczącą m.in. przestępstw pedofilskich. Zgodnie z nią karane będzie teraz rozpowszechnianie treści pedofilskich również z nierzeczywistymi - wytworzonymi np. komputerowo - wizerunkami dzieci.

Celem regulacji jest wprowadzenie do polskiego porządku prawnego niektórych przepisów obowiązujących w Unii Europejskiej. Chodzi o kwestie związane z przeciwdziałaniem pedofilii, a także dotyczące przestępczości internetowej i hackingu, czyli włamywania się do systemów informatycznych.

Jedną z najważniejszych zmian, które wprowadza nowelizacja, jest zapis, zgodnie z którym przestępstwa pedofilskie nie będę się przedawniały przed upływem pięciu lat od chwili ukończenia przez pokrzywdzonego 18 lat.

To rozwiązanie ma ułatwić postawienie przed wymiarem sprawiedliwości osób, których ofiary w dzieciństwie obawiały się, lub z różnych powodów nie mogły ujawnić przestępstwa.

Przestępstwem ma być też produkowanie, rozpowszechnianie, prezentowanie, a nawet posiadanie treści pornograficznych zawierających nierzeczywiste, ale wytworzone lub przetworzone komputerowo wizerunki dzieci uczestniczących w czynnościach seksualnych.

Osoba pokazująca takie treści małoletniemu będzie mogła trafić do więzienia nawet na dwa lata.


Koło poselskie SdPl i Demokratyczne Koło Poselskie (DKP) krytykują pomysły rządu zaostrzenia kar wobec pedofilów. Ich zdaniem, obecne zapisy są już wystarczające. Nowe propozycje są - ich zdaniem - nastawione na uciechę gawiedzi i mogą być naruszeniem praw człowieka.

Premier Donald Tusk zapowiedział, że rząd przygotowuje projekt, który umożliwi kierowanie pedofilów - po odbyciu wyroku - na przymusową kastrację farmakologiczną, stosowaną jako środek zapobiegawczy. Stało się to po tym gdy ujawniono sprawę 45-letniego mieszkańca okolic Siemiatycz, podejrzanego o wielokrotne gwałcenie i więzienie córki.

Jednostkowe zdarzenia, nawet najbardziej bulwersujące i dramatyczne, nie powinny skutkować działaniami legislacyjnymi - powiedział Jan Widacki z DKP.


Blisko pięćset osób pożegnało w Kutnie (Łódzkie) tragicznie zmarłych 15-letniego Kamila, 12-letniego Pawła i 4-letniego Jakuba - trzech braci, którzy niespełna tydzień temu zostali zamordowani przez własnego ojca.

Msza żałobna została odprawiona w kościele pod wezwaniem św. Stanisława w Kutnie-Łąkoszynie. Pogrzeb odbył się na oddalonym o kilkaset metrów od kościoła cmentarzu parafialnym. Ciała chłopców złożono w rodzinnym grobie. Chłopcy zginęli 13 września w swoim mieszkaniu w Kutnie. Według ustaleń policji wszyscy zostali zabici przez 40-letniego ojca, który później popełnił samobójstwo. Prokuratura nadal nie ujawnia treści listu pożegnalnego pozostawionego przez zabójcę, choć przyznaje, że ma on duże znaczenie dla ustalenia motywów działania mężczyzny. Nieoficjalnie mówi się, że przyczyną tragedii były nieporozumienia pomiędzy małżonkami.


Paweł Kukiz napisał list otwarty do Zbigniewa Ziobry, w którym wyrzuca byłemu ministrowi sprawiedliwości, że po jego słowach o Mirosławie G. spadła liczba przeszczepów. Muzyk przywołał chorobę swojej 8-letniej córki, która żyje tylko dzięki transplantacji. Na miejscu Ziobry, po tym, co zrobił, przywdziałbym włosiennicę. Byłoby dobrze, gdyby potrafił przyznać się do błędu. Powinno tu paść słowo „przepraszam” – tak intencje listu Kukiz tłumaczy w rozmowie z Wirtualną Polską.

Jak mówi Wirtualnej Polsce Kukiz pismo powstało pod wpływem wypowiedzi Ziobry sprzed kilku dni. Poseł PiS zapowiedział wówczas, że pozwie każdego, kto będzie cytował jego słowa „już nikt nigdy przez tego pana życia pozbawiony nie będzie”. Miałem nadzieję, że poseł zrobił w swoim sumieniu rachunek, ile uczynił złego, a ile dobrego w związku z tą sprawą. Okazuje się, że nie ma świadomości negatywnych skutków swojej wypowiedzi. Tu nie chodzi o posła Ziobrę, tylko o to, by politycy, którzy dostali mandat 40 milionowego społeczeństwa, potrafili ważyć swoje słowa - tłumaczy Kukiz.

To nie słowa na słynnej konferencji po zatrzymaniu doktora G., a to, że lekarz mocno naruszył zaufanie opinii publicz nej, mogło wpłynąć na polską transplantologię. Tak odpowiedziasł były Zbigniew Ziobro Kukizowi. Tymczasem rodziny zmarłych pacjentów doktora G. chcą, by kardiochirurg odpowiedział przed sądem lekarskim. Do czasu wydania decyzji wnoszą o zawieszenie go pracy.


Podczas gdy na Zachodzie tempo zatrudnienia maleje, w Polsce planuje się rekrutację nowych pracowników. Rekrutacje zapowiada co czwarty polski pracodawca. Wzrost zatrudnienia deklarują przede wszystkim firmy z sektorów: Budownictwo (34% przedsiębiorstw), kopalnie/przemysł wydobywczy (32%) oraz finanse/ubezpieczenia/nieruchomości/usługi (29%).

Najwięcej ofert pracy można się spodziewać w regionie południowo-zachodnim (25% firm) i centralnym (22%)


Kardynał Stanisław Dziwisz wyraził zgodę na ekshumację zwłok gen. Władysława Sikorskiego - powiedział rzecznik archidiecezji krakowskiej ks. Robert Nęcek. W środę kard. Dziwisz spotkał się z prezesem IPN Januszem Kurtyką i prokurator Ewą Koj - naczelnikiem pionu śledczego IPN w Katowicach prowadzącego śledztwo ws. śmierci Sikorskiego.

Śledztwo w sprawie śmierci gen. Sikorskiego katowicki IPN wszczął 3 września. Instytut uznał, że są przesłanki do postawienia hipotezy, że Sikorski zginął w wyniku spisku. Wcześniej szczeciński oddział IPN odmawiał rozpoczęcia śledztwa uznając, że generał zginął w katastrofie, a nie w zamachu.

W 65. rocznicę śmierci Sikorskiego w mediach odżyły opinie tych, którzy uważają, że generała zamordowano. Prezydent Lech Kaczyński i premier Donald Tusk poparli postulat, by dokonać ekshumacji zwłok gen. Sikorskiego w celu wyjaśnienia przyczyn jego śmierci.


Dalajlama, Tony Blair, Madeleine Albright, Jose Manuel Barosso – to tylko niektórzy goście Lecha Wałęsy, którzy będą świętować 25-lecie przyznania mu Pokojowej Nagrody Nobla. Wielka jubileuszowa feta odbędzie się w dwóch odsłonach - czytamy w "Dzienniku". Pierwsza już w poniedziałek 29 września.

Tego dnia przypada 25. rocznica ogłoszenia, że legendarny przywódca "Solidarności" otrzymał to wyróżnienie. W tym też dniu były prezydent obchodzi 65. urodziny. W południe, na Zamku Królewskim w Warszawie, odbędzie się sesja naukowa, w czasie której laudacje wygłoszą m.in. marszałek Sejmu Bronisław Komorowski, brytyjski historyk Norman Davies oraz arcybiskup Tadeusz Gocłowski. Wieczorem zaplanowano dla gości koncert w Teatrze Wielkim. Jego organizatorzy, Instytut Lecha Wałęsy i Miasto Stołeczne Warszawa, zaprosili również prezydenta Lecha Kaczyńskiego.


Do wielkiej gafy doszło podczas wizyty niemieckich samorządowców w Wińsku na Dolnym Śląsku. Pod koniec spotkania z głośników - zamiast obecnego hymnu Niemiec - rozbrzmiewał... hymn III Rzeczy. "Deutschland, Deutschland über alles in der Welt" – taki hymn usłyszeli niemieccy samorządowcy z Hollenstedt w Dolnej Saksonii - donosi dziennik "Polska". Wpadka jest o tyle bolesna, że gmina pierwszy raz podpisywała umowę o współpracy z zagranicznym partnerem.

Okazało się, że przygotowujący płytę z hymnem dyrektor Gminnego Ośrodka Upowszechniania Kultury Waldemar Fedorczak nie wiedział, iż współczesny hymn Niemiec składa się z jednej, ostatniej zwrotki "Pieśni Niemców". Pierwsza została uznana za nazistowską, a druga za zbyt banalną, jak na hymn.

"Pieśń Niemców" w 1922 roku uzna za niemiecki hymn. W 1945 r. została zakazana jako symbol nazizmu. Od 1952 r. śpiewana jest tylko trzecia zwrotka zaczynająca się od słów "Jedność, prawo i wolność".


Trzy polskie konsulaty w Wielkiej Brytanii zupełnie nie radzą sobie z obsługą przebywających na Wyspach setek tysięcy emigrantów. Przed placówkami ustawiają się długie kolejki, a urzędnicy, których telefony dzwonią non stop, już nie podnoszą słuchawek - alarmuje "Dziennik".

Efekt jest taki, że emigranci nie mogą miesiącami załatwić podstawowych formalności, takich jak odtworzenie dokumentów czy uzyskanie porady prawnej.

Polacy, nie znajdując pomocy w polskich przedstawicielstwach, kierują się do brytyjskich organizacji charytatywnych. Te z kolei przytłoczone ilością polskich spraw zwróciły się o pomoc do brytyjskiego deputowanego Izby Gmin Daniela Kawczynskiego, Polaka z pochodzenia.

Mam wrażenie, że angielskie organizacje robią dużo więcej, żeby pomóc Polakom w trudnej sytuacji, niż polskie konsulaty - mówi Kawczynski.

Według oficjalnych danych na Wyspach przebywa 800 tys. Polaków. Otworzony w maju konsulat w Manchesterze z 10 urzędnikami ma obsługiwać 350 tys. z nich. Dla porównania we Francji oprócz ambasady jest aż siedem konsulatów, a Polaków tylko kilkanaście tysięcy.


W Warszawie od czwartku weszły w życie nowe przepisy zabraniające palić pod wiatami przystanków. Strażnicy w pierwszych tygodniach obowiązywania przepisu będą pouczać i informować mieszkańców o zakazie, później karać mandatami.

Uchwała wprowadza zakaz palenia tytoniu: na przystankach komunikacji miejskiej, przez które należy rozumieć teren pod wiatami, na całym obszarze miejskich placów zabaw dla dzieci. Za to wykroczenie oprócz pouczenia grozi mandat karny w kwocie od 20 do 500 złotych lub wniosek o ukaranie do sądu grodzkiego.


Media są jednym z najbardziej wyrazistych znaków polskiej wolności, okupionej wielkimi ofiarami, wymodlonej i wycierpianej przez pokolenia - napisał przewodniczący Rady ds. Środków Społecznego Przekazu KEP abp Sławoj Leszek Głódź w liście z okazji 42. Światowego Dnia Środków Społecznego Przekazu, obchodzonego w Polsce w niedzielę, 21 września. W liście do dziennikarzy abp Głódź podkreśla, że obchodzony Rok Świętego Pawła Apostoła sprzyja refleksji o wartości słowa.

"Cenimy i dostrzegamy to wszystko, co w wymiarze radia i telewizji publicznej służy wartościom, m.in. umocnieniu rodziny, wartości życia, ideałom etycznym, odpowiedzialnej debacie o Polsce, wartościom religijnym, duchowym, kulturalnym. Słowem temu wszystkiemu, co służy budowaniu polskiej wspólnoty, pamięci, tożsamości i harmonii społecznej" - pisze abp Głódź w liście do dziennikarzy.

Według Przewodniczącego Rady, "media stały się jednym z najważniejszych areopagów współczesnego świata". Jak podkreśla, już 45 lat temu Ojcowie Soboru Watykańskiego II jasno zdawali sobie sprawę z wagi rozwijających się dynamicznie środków społecznego przekazu dla ewangelizacyjnej misji Kościoła i dlatego zainicjowali obchody Światowego Dnia Środków Przekazu.

Nawiązując do tegorocznego orędzia papieża Benedykta XVI do ludzi mediów, zatytułowanego "Media na rozdrożu między gwiazdorstwem a służbą", abp Głódź podkreśla: "Trzeba więc unikać relatywizmu etycznego, trywializowania ludzkiego życia, obdzierania go z godności i duchowych wartości. Nie wolno ulec promocji tego, co stanowi ciemną stronę natury ludzkiej, pogoń za sensacją, za +newsem+, nie zważając zwykle na ludzkie łzy, ból, rozpacz".

Za Benedyktem XVI abp Głódź powtarza, że media "mają służyć prawdzie, dobru, pięknu, duchowemu wzrostowi człowieka, także autentycznej komunikacji międzyludzkiej wspartej o wartości etyczne i religijne".


Jednym krótkim występem sprawiła, że z miejsca pokochała ją cała Polska. Jury i prowadzących na kolana rzuciła skromniutka dziewczynka o głosie jak dzwon - Klaudia Kulawik.

11-letnia Klaudia stala się momentalnie niekwestionowaną gwiazdą pierwszego odcinka nowego reality-show w TVN - "MAM TALENT!", za porywające wykonanie piosenki "Dziwny jest ten świat" Czesława Niemena. Zasiadająca w jury znana z hardości piosenkarka rockowa Agnieszka Chylińska po występie dziewczynki była bezradna wobec tego, co usłyszała i popłakała się.

- Kurde, sorry, że to powiem - jesteś za***ista - powiedziała Chylińska ocierając łzy. - Ponieważ mamy do czynienia z 11-latką, to przetłumaczę - wyjaśniał Kuba Wojewódzki - bardzo się Agnieszce podobałaś. Trzecia jurorka - Małgorzata Formaniak wstała i złożyła pokłon małej piosenkarce.

Emocji nie potrafiła ukryć także sama, niezwykle skromna Klaudia. Podobnie jak była wokalistka zespołu O.N.A., ukradkiem przecierała mokre oczy, gdy deszcz komplementów spływał na nią ze strony jury i prowadzących. MAM TALENT!" to znane na całym świecie show, w którym wystąpić może prawie każdy. W programie zaprezentować się można w pojednkę lub w większej grupie, nie ma żadnych ograniczeń wiekowych. Na castingi do polskiej edycji zgłosiło się ponad 4000 osób, z których ponad 300 zostało przesłuchanych przez jurorów. Posłuchaj jak śpiewa Klaudia


W Tatrach i Karkonoszach pojawił się pierwszy po letniej przerwie śnieg. Biało zrobiło się nie tylko wysoko w górach, ale i na Hali Kondratowej oraz w rejonie Kalatówek. Zaskoczeni są sami górale.


Informacja walutowa: Średni kurs australijskiego dolara wg tabeli NBP w dniu 19.09.08: 1.89 PLN