Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
4 października 2008
Przegląd polskich wydarzeń tygodnia. 28 września - 4 października 2008
oprac. Krzysztof Bajkowski


Koniec misji w Iraku – Polska wojna futbolowa – Jaruzelski broni się – Protesty stoczniowców – Podwójny jubileusz Wałęsy
Po ponad pięciu latach kończy się misja polskich żołnierzy w Iraku, do końca października wyjadą oni z Iraku. Pozostanie tam około 20 wojskowych w ramach misji NATO.

Szef MON Bogdan Klich uczestniczący w ceremonii oficjalnego zakończenia misji, powiedział: „ O ile w kwestiach politycznych i militarnych nasz pięcioletni pobyt w Iraku jest ewidentnym sukcesem, o tyle rzeczywiście na polu gospodarki, wymiany handlowej, kontaktów ekonomicznych, współpracy finansowej Polska nie odniosła korzyści ze swojego wielkiego wysiłku w operacji irackiej”. Dodał, że odpowiedzialność za to ponosi rząd Leszka Millera.

Nasi żołnierze przekazali Amerykanom dowodzenie bazą w Diwaniji. Tym samym skończyli pełnić obowiązki i zaczynają wyjeżdżać do kraju.

Na uroczystość w bazie w Diwaniji przyjechali przedstawiciele irackiego i amerykańskiego wojska oraz lokalne władze. Wszyscy dziękowali Polakom za pięć lat obecności w Iraku. Dowodzący wojskami koalicyjnymi w tym kraju amerykański generał Raymond Odierno mówił, że na Polaków zawsze można było liczyć. - W ciągu tych pięciu lat, kiedy zdarzały się też bardzo trudne momenty byliście więcej niż tylko bliskimi sojusznikami. Byliście bliskimi i godnymi zaufania przyjaciółmi - powiedział Odierno.

Bogdan Klichł na uroczystość w Diwaniji również dziękował żołnierzom za zaangażowanie. Mówił, że Polska jest ze swojej armii dumna. Przypomniał też o 22 żołnierzach, którzy zginęli w Iraku. - Przelali swoją krew za to, co dla naszego kraju zawsze było najważniejsze - za bezpieczeństwo Polski - dodał Klich.

Podsumowując pięcioletnią obecność w Iraku pod względem wojskowym, prof. Stanisław Koziej, emerytowany generał powiedział, że "niewątpliwie zaowocowało ono unowocześnieniem armii, czego najbardziej widocznym efektem jest decyzja o przejściu na armię zawodową". "To pod wpływem doświadczeń z Iraku Sztab Generalny i politycy, którzy raczej opowiadali się za utrzymaniem armii z poboru, podjęli tę decyzję" - zaznaczył Koziej.


Od cytowania wypowiedzi na swój temat autorstwa Lecha i Jarosława Kaczyńskich gen. Wojciech Jaruzelski zaczął swe wyjaśnienia przed Sądem Okręgowym w Warszawie. W procesie autorów stanu wojennego z grudnia 1981 r. 84-letni Jaruzelski – ówczesny I sekretarz KC PZPR, premier PRL i szef MON, a także szef tzw. Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego zeznawał prawie 4 godziny. Nie przyznał się do zarzutów stawianych mu przez IPN.

Przywołał wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego, który nazwał go zdrajcą, domagając się dlań „najwyższej kary” oraz Lecha Kaczyńskiego, że cieszy się, iż dożył postawienia zarzutów autorom stanu wojennego. – Też się cieszę razem z panem prezydentem, bo ufam, że sprawę obiektywnie rozpatrzy niezawisły sąd – mówił.

Wojciech Jaruzelski powiedział w czwartek przed sądem, że decyzja o wprowadzeniu stanu wojennego dyktowana była wyższą koniecznością i ocaliła Polskę przed katastrofą. Gen. Jaruzelski zaprzeczył, by już od powstania "Solidarności" w 1980 roku władze z premedytacją planowały jej likwidację - jak głosi akt oskarżenia IPN.

Jaruzelski powiedział, że planowanie działań na wypadek stanów nadzwyczajnych to obowiązek każdej władzy.

To świadczy o poczuciu odpowiedzialności, by uniknąć chaosu i konfrontacji, która mogłaby się zakończyć krwawo - dodał oskarżony. Powołał się na wypowiedzi opozycjonistów z PRL, że gdyby stan wojenny nie był tak precyzyjnie zaplanowany, to doszłoby do krwawych walk.

Generał potwierdził, że stan wojenny był złem, jednak – jak to ujął – złem mniejszym od tego, które groziło realnie i niechybnie. Jaruzelski dodał, że „Solidarność” miała dalekosiężną historyczną rację, która w ostatecznym rachunku jako demokratyczny wolnościowy cel i wizja, zwyciężyła. – My jako władze mieliśmy rację pragmatyczną, sytuacyjną – mówił generał. Jego zdaniem, pozwoliło to zapobiec katastrofie i dojść do punktu, w którym przemiany mogły zrealizować się nie jako konfrontacyjne burzenie, ale jako pokojowy demontaż.

Wprowadzenie stanu wojennego pozwoliło nam na dojście do wolności bez konfrontacji – mówil Jaruzelski - Zwrócił uwagę, że zawarto około 700 porozumień. Jeśli miały by byc wykonane, to dwukrotnie przekroczyłyby dochód narodowy.

Wspomniał o ofiarach, m.in. poległych w kopalni Wujek. Od momentu wprowadzenia stanu wojennego śmiertelne ofiary zaistniały: dziewięciu górników, trzy osoby ranione podczas zajść ulicznych i jeden milicjant. Żałuję, jeśli przyczyniłem się do czyjejś krzywdy, ale to nie oznacza przyznania się do winy w myśl aktu oskarżenia – od razu zaznaczył.

Podzielam doniosłą rolę Solidarności i Lecha Wałęsy, ale w 1981 roku nie była ona „10-milionowym hufcem aniołów” – wyjaśnił generał Wojciech Jaruzelski.

Tekst wyjaśnień 84-letniego generała liczy ponad 200 stron.

W kwietniu 2007 r. pion śledczy IPN w Katowicach skierował akt oskarżenia wobec członków władz PRL, członków utworzonej w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 r. WRON oraz członków Rady Państwa PRL (która formalnie wprowadziła stan wojenny i wydała odpowiednie dekrety). Główni oskarżeni to Jaruzelski, 82-letni gen. Kiszczak – członek WRON i ówczesny szef MSW oraz 80-letni Kania, były już wtedy I sekretarz KC PZPR.

Postawione im zarzuty – które przedawnią się dopiero w 2020 r. – dotyczące kierowania i udziału w „związku przestępczym o charakterze zbrojnym, mającym na celu popełnianie przestępstw” oraz przekroczenia uprawnień.


W poniedziałek Trybunał Arbitrażowy przy PKOl, na wniosek ministra sportu, ustanowił w PZPN kuratora – Roberta Zawłockiego. Jego pierwszą decyzją było zawieszenie zarządu oraz odwołanie zaplanowanych na 30 października wyborów władz związku. Tymczasem FIFA i UEFA nie uznają nowego kuratora Polskiego Związku Piłki Nożnej – poinformowały obie federacje piłkarskie we wspólnym oświadczeniu. Światowa i europejska organizacja oceniły zawieszenie dotychczasowych władz PZPN za nielegalne.

Wprowadzenie kuratora ma miejsce zaledwie trzy dni po tym, jak UEFA zapewniła, że Polsce i Ukrainie nie zostanie odebrana organizacja Euro 2012.

Szef resortu sportu Mirosław Drzewiecki deklaruje, że nie ugnie się walce o „przywrócenie normalności w PZPN”. – W PZPN, tak jak w każdym innym związku musi być przestrzegany statut a przede wszystkim prawo. Jutro wysyłamy kurierem dokumenty, jakie dały podstawę naszej decyzji wobec PZPN, pokazujące jak zarząd łamał prawo. Dokumenty mają trafić do Michela Platiniego i Sepa Blattera – mówi Drzewiecki.

Według szefa klubu PO Zbigniewa Chlebowskiego skala zaniedbań i zepsucia w PZPN jest „naprawdę ogromna”. Jego zdaniem działacze PZPN żyją od dłuższego czasu własnym życiem, odporni na to co mówią dziennikarze i opinia publiczna. Szef klubu PO wyraził nadzieje, że minister Drzewiecki będzie w swoich działaniach konsekwentny do końca i nie odpuści, pomimo pojawiających się gróźb ze strony międzynarodowych instytucji futbolowych.

Istnieje groźba, że jeśli do poniedziałku Trybunał Arbitrażowy nie wycofa kuratora, to FIFA zawiesi reprezentację Polski, a UEFA może podjąć kroki w sprawie zmiany organizatora Euro 2012.

Tymczasem jak nieoficjalnie dowiedział się „Dziennik” z dwóch niezależnych źródeł, minister Drzewiecki rozmawiał z Seppem Blatterem, prezydentem FIFA podczas pobytu na olimpiadzie w Pekinie. Drzewiecki i Blatter spotkali się na przyjęciu w ambasadzie francuskiej.

Według „Dziennika” polski minister sondował Blattera, jak zachowa się FIFA, gdyby do PZPN został wprowadzony komisarz. Szef resortu mówił, że decyzje będzie podejmował nie rząd, ale niezależny Trybunał Arbitrażowy przy komitecie olimpijskim. W odpowiedzi Drzewiecki miał usłyszeć od Blattera, że takie rozwiązanie mogłoby być zaakceptowane.

– Nie zrezygnuję z funkcji mimo presji Światowej Federacji Piłkarskiej – oświadczył kurator Polskiego Związku Piłki Nożnej Robert Zawłocki w piątek na konferencji prasowej. Zapowiedział, że niezwłocznie poinformuje Trybunał Arbitrażowy przy PKOl o bezprawnych – jego zdaniem – działaniach związku.

We wtorek odbyło się posiedzenie zawieszonego zarządu PZPN, co łamie poniedziałkowe ustalenia kuratora.

Zdaniem Roberta Zawłockiego podważanie decyzji kuratora przez PZPN to kpina z Trybunału Arbitrażowego i kibiców oraz przykład bezprawia związku.

„Dziennik”, podobnie jak wszystkie inne czwartkowe gazety, poświęca wiele uwagi wojnie futbolowej i akcentuje, że polski rząd nie zamierza cofnąć się nawet o pół kroku.Wg gazety to działacze PZPN wymogli na FIFA i EEFA, by jak najmocniej zareagowały na wejście kuratora do Polskiego Związku Piłki Nożnej. Jeśli FIFA i UEFA nie zmienią zdania, to rząd poskarży się na piłkarskie federacje do Komisji Europejskiej.


Polak porwany w niedzielę w Pakistanie żyje – powiedział w piątek wiceszef MSZ Ryszard Schnepf. Z komunikatu MSZ wynika, że że porwany Polak znajduje się w rękach pakistańskich talibów.

Według władz pakistańskich Polak jest przetrzymywany na tzw. terenach FATA (terytorium plemienne na pograniczu z Afganistanem). Pracownik Geofizyki Kraków został uprowadzony w niedzielę ok. 200 km na południowy zachód od Islamabadu. Uzbrojeni napastnicy zabili trzech towarzyszących mu Pakistańczyków.


Stoczniowcy w Szczecinie protestowali przeciwko negatywnej opinii dotyczącej prywatyzacji Stoczni Nowa. Wśród dymu palonych opon i huku petard, półtora tysiąca demonstrantów dotarło pod Urząd Wojewódzki, gdzie wezwali premiera Donalda Tuska do kolejnych rozmów z nimi.

Tymczasem związki zawodowe działające w Stoczni Gdynia wysłały do najwyższych władz Unii Europejskiej list w sprawie stoczni w Gdańsku i Gdyni. Proszą w nim o „szansę uratowania stoczni w Gdańsku i w Gdyni przed upadłością”. – „Odrzucenie przez Komisję Europejską przedstawionego przez inwestora i polski rząd planu restrukturyzacji oznacza upadłość naszych zakładów pracy, a co za tym idzie utratę 80 tys. miejsc pracy i tragedię wielu tysięcy polskich rodzin” – napisano w liście.


Najpierw spotkanie z ludźmi kultury, nauki i polityki, a wieczorem koncert w Teatrze Wielkim – tak wyglądał scenariusz pierwszej części obchodów 25. rocznicy pokojowej nagrody Nobla dla Lecha Wałęsy.

W trakcie uroczystości laudacje wygłosili prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz, marszałek Sejmu Bronisław Komorowski, arcybiskup Tadeusz Gocłowski, były przewodniczący Rady Najwyższej Białorusi, obecnie opozycjonista w tym kraju prof. Stanisław Szuszkiewicz oraz prof. Norman Davies.

Wieczorny koncert Nobel'83 w Teatrze Wielkim zakończył pierwszy dzień obchodów. – Naszemu pokoleniu udało się zamknąć epokę podziałów granic /.../ Wiele pokoleń o tym marzyło, ale to nam się zdarzyło – powiedział b. prezydent. Wałęsa podziękował prezydent Warszawy Hannie Gronkiewicz-Waltz za możliwość zorganizowanie koncertu. – Cieszę się, że nie widziała żadnego agenta – żartował Wałęsa.

Wicepremier, minister spraw wewnętrznych i administracji Grzegorz Schetyna odczytał list od nieobecnego premiera Donalda Tuska. Tusk podkreślił w liście, że „o niewielu można powiedzieć, że uczynili tak wiele”. Premier podziękował Wałęsie m.in. za heroiczną walkę, za lata poświęceń w Solidarności, za chwile wzruszeń, kiedy przyznano mu pokojową nagrodę Nobla. – Naród, który nie potrafi chronić własnych mitów, traci tożsamość – ocenił Tusk.

Życzenia obchodzącemu w poniedziałek 65 urodziny L. Wałęsie złożyli ze sceny także artyści. – Trzymaj się Lech, wszystkiego dobrego – powiedział podczas występów wokalista zespołu T.Love - Muniek Staszczyk.

Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz mówiła na Zamku, że dzień przyznania Wałęsie Nagrody Nobla był dla Polaków „dniem niezwykłym, dniem triumfu woli nad dyktaturą totalitaryzmu”. Podkreśliła, że wydarzenie to „podniosło Polaków z kolan, przyniosła nadzieję i dodała sił”. Lecha Wałęsę określiła mianem osoby szanowanej, znanej na całym świecie, z której słowami liczy się cały świat.

Marszałek Sejmu Bronisław Komorowski przypomniał zasługi Lecha Wałęsy dla odzyskania niepodległosci Polski i skrytykował tych, którzy dorobek noblisty chcą zdyskredytować. Wspominał, że kiedy zobaczył Wałęsę przemawiającego przed bramą Stoczni Gdańskiej widział w nim uosobienie polskich marzeń o wolności i jedności: – Wtedy, patrząc na Lecha Wałęsę myślałem: koniec Marksa, koniec walki klas, początek wielkiej solidarności narodowej w polskich marzeniach o wolności – mówiła Komorowski

5 października 1983 roku Komitet Noblowski przyznał Lechowi Wałęsie pokojową Nagrodę Nobla, w uznaniu działalności „Solidarności” na rzecz wolności i demokracji w Polsce. Wcześniej władze PRL za wszelki cenę chciały zablokować przyznanie nagrody przewodniczącemu „Solidarności”, a SB preparowała dokumenty kompromitujące Wałęsę.


Instytut Pamięci Narodowej ma przeprosić znanego dziennikarza Tadeusza Sznuka za bezprawne pomówienie o współpracę z tajnymi służbami PRL – orzekł prawomocnie Sąd Apelacyjny w Warszawie. Oddalił tym samym apelację wniesioną przez IPN i utrzymał wyrok stołecznego Sądu Okręgowego, który w październiku ubiegłego roku uznał naruszenie dóbr osobistych dziennikarza.

pełnomocnik Sznuka, mec. Jacek Trela podkreślał, że aby mówić o współpracy ze służbami trzeba udowodnić świadome i tajne przekazywanie informacji, a materiał dowodowy nie pozwalał na formułowanie takich wniosków i dlatego były one „szczególną nieprawdą”. Od takiego organu jak IPN wymaga się wyjątkowej rozwagi i obiektywizmu – stwierdził mec. Trela.

W 2005 r. nazwisko Sznuka znalazło się na tzw. „liście Wildsteina” (spisie katalogowym IPN ze 160 tys. nazwiskami funkcjonariuszy i agentów SB oraz osób wytypowanych przez nią do współpracy). Sznuk wystąpił wtedy do IPN o status pokrzywdzonego – bez czego niemożliwy był wtedy dostęp do własnych akt z IPN. Instytut odmówił.

Tadeusz Sznuk to popularny prezenter radiowy i telewizyjny. W 1973 r. tworzył audycję „Sygnały dnia” w Polskim Radiu. Popularność przyniosła mu audycja „Lato z Radiem”. Startował w wyborach do Senatu w 1989 r. jako kandydat niezależny. Laureat m.in. Złotego Mikrofonu (1988) i Telekamery (2003). Został w ubiegłym roku zwolniony z Polskiego Radia.


Szykują się rewolucyjne zmiany w prywatnych uczelniach. Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego zamierza na nich wymusić podniesienie poziomu nauczania. Przy zdawaniu na studia magisterskie będzie miało znaczenie także to, jaką uczelnię skończył przyszły absolwent.

Nowelizacja ustawy o szkolnictwie wyższym zwiększy kompetencje Państwowej Komisji Akredytacyjnej, organu przyznającego licencje na prowadzenie szkoły wyższej – twierdzi„Dziennik”. Komisja będzie mogła zapraszać do siebie studentów poszczególnych uczelni i przepytywać na temat warunków nauczania.

Dziś szkoły wyższe muszą wykazać tylko, że posiadają zaplecze, kadrę naukową i programy. W przyszłości resort zbada również ich osiągnięcia, a nawet policzy procent byłych studentów prowadzących działalność naukową.

Ukrócony ma być też handel dyplomami. Obecnie studenci mniej wymagających, ale płatnych uczelni prywatnych uzyskują wyższe średnie ocen niż studiujący na uczelniach państwowych i dlatego łatwiej im po uzyskaniu licencjatu dostać się na studia magisterskie, na które obowiązuje konkurs dyplomów.


Informacja walutowa: Średni kurs australijskiego dolara wg tabeli NBP w dniu 3.10.08: 1.92 PLN