Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
8 grudnia 2008
Niezwykła historia "dąbrowskiego" Halifaxa JP 276 A
Tekst i zdjęcia: Anna Hudyka

Zdarzenia związane z II wojną poruszają nawet najtwardsze serca. Wtedy też zadajemy sobie pytanie: czym jest bohaterstwo? Według jednych to odruch i reakcja na niebezpieczeństwo, drudzy uważają, że to pragnienie, aby coś znaczyć i być pożytecznym. Podobno też bohaterem się staje, a nie rodzi. Najbardziej zapadają w pamięć te historie o ludziach młodych z marzeniami o spokojnej przyszłości, którzy niosąc pomoc innym narażali swe życie. Obojętnie, jak jest naprawdę oni- lotnicy z "dąbrowskiego" Halifaxa JP 276 A nimi byli i ta kwestia jest po za wszelką dyskusją.

Historia Halifaxa JP 276 A zaczęła się 4 sierpnia 1944 roku. Samolot wystartował według pokładowego dziennika o godzinie 19.56 z bazy z lotniska Campo Casale w Brindisi w północnych Włoszech. Na jego pokładzie było 5 Kanadyjczyków z Royal Canade Air Force oraz Brytyjczyk i Irlandczyk należący do Royal Air Force. Byli to: Kenneth James Ashmore, Arnold Raymond Blynn, Harold L. Brown, Charles Burton Wylie, Arthur George William Liddell, Frederick George Wenham i George Alfred Chapman.


Ci młodzi ludzie - bo najmłodszy z nich miał 20, a najstarszy 35 lat nieśli pomoc dla walczących w Powstaniu Warszawskim. Mieli dokonać zrzutu materiałów opatrunkowych i sanitarnych nad placówką "SAN 215" znajdującej się na północ od Skierniewic i 60 kilometrów od Warszawy. Mówiąc o tym trzeba wiedzieć, że lotnicy brytyjscy mieli zakaz lotu nad Warszawę, której dobra kultury, uczelnie, archiwa, kościoły, biblioteki i całe miasto hitlerowcy mieli rozkaz zniszczyć.

Niestety zamierzenia młodych lotników nie zostały zrealizowane. Początek końca lotu Halifaxa miał miejsce w okolicach Wojnicza. Tam o godzinie 0.04 został trafiony przez niemieckiego pilota z dywizjonu myśliwców nocnych. Nad teren Dąbrowy Tarnowskiej doleciał paląc się a następnie rozbijając. Stało się to na granicy miasta z Morzychną- dokładnie w połowie drogi między ulicami Piłsudskiego i Żabieńską. Część maszyny wbiła się w ziemię na głębokość od 2 do 4 metrów. Resztę nadpalonych elementów znaleziono na obszarze kilkuset metrów. Halifax na swoim pokładzie miał w ogromnej większości wspomniane materiały opatrunkowe i sanitarne. Nie ma potwierdzenia o przewożeniu większej ilości broni, choć mogła być, bo świadkowie pamiętają, że, gdy uderzył w ziemię słychać było eksplozję. Jednak w tym momencie wszystko praktycznie uległo zniszczeniu.


Wybuch zabił też całą załogę. Ich nazwiska umieszczono 6 lat temu na tablicy w sanktuarium maryjnym w niedalekim Odporyszowie.

Dąbrowska ziemia była przez pewien czas miejscem pochówku owych lotników. Szczątki ludzkie, bo były to resztki ciał, włosów i ubrań zostały pozbierane i pochowane na miejscowym cmentarzu parafialnym. Dokonał tego ksiądz Władysław Jakubiak. Miejsce to pamiętają starsi Dąbrowianie. Po wojnie zwłoki ekshumowano i przewieziono do Krakowa. Pochowano je w Kwaterze Żołnierzy Alianckich na Cmentarzu Rakowieckim.

Tak w skrócie wygląda historia bombowca z Dąbrowy Tarnowskiej.

"Dąbrowski" Halifax, bo tak mówią o nim mieszkańcy miasta jest jednym z 4 spośród z 6176 samolotów tego typu, które przetrwały wojnę. Pozostałe znajdują się w muzeach: w kanadyjskim mieście Trentom, brytyjskim York oraz niekompletny w Londynie.


"Ponowne narodziny" Halifaxa miały miejsce pod koniec 2006 roku. Wtedy na terenie Dąbrowy odkopano szczątki samolotu. Głównym powodem rozpoczęcia jego poszukiwań była informacja mieszkańca Śląska Pana Jacka Popiela, pasjonata poszukiwań śladów i wiadomości o katastrofach z czasu II wojny światowej. Poinformował on, że w okolicach wspomnianego miasta doszło do katastrofy bombowca.

Wiadomość dotarła do historyków z Muzeum Powstania Warszawskiego w Warszawie i to właśnie ono zorganizowało badania archeologiczne. Wszelkimi pracami związanymi z wydobyciem niezwykłego znaleziska zajmowali się tamtejsi archeolodzy pod kierownictwem historyków. Prace prowadzono wyjątkowo profesjonalnie z wykorzystaniem najnowszego sprzętu. Później należało tylko go wydobyć. W zlokalizowaniu bardzo ważna okazała się ludzka pamięć. Wiadomo, że po wojnie były próby wydobycia Halifaxa, ale zakończyły się jednak fiaskiem a ówczesnym władzom zależało, aby sprawa nie została nagłośniona.

W czasie niedawnych prac archeologicznych i wydobyciu wszystkich części okazało się, że są w bardzo dobrym stanie technicznym. Ciekawostką jest, że przetrwał nawet olej lub paliwo lotnicze, którego woń można było poczuć. Ale wykopano nie tylko to. Były również kolejne szczątki kości. Wszystkie rzeczy przewieziono do Muzeum Powstania Warszawskiego i poddano specjalistycznym zabiegom oczyszczenia i konserwacji. Chciano opracować całą dokumentację archeologiczną. Dyrektor placówki Jan Ołdakowski był w stałym kontakcie z dąbrowskim Burmistrzem Panem mgr inż. Stanisław Początkiem. Przysłał do niego list, w którym wyraził ogromną wdzięczność za pomoc w realizacji projektu o nazwie "Halifax".

Historia samolotu zaczęła też wtedy zataczać coraz szersze kręgi. 6 sierpnia 2007 roku otwarto specjalną wystawę przygotowaną przez warszawskie muzeum zatytułowaną "1944 - Skrzydła Nadziei. Halifax JP 276 A na pomoc wolnej Polsce". Pokazano na niej wydobyte części oraz prezentację multimedialną tak, aby zwiedzający mieli wrażenie, iż sami są na miejscu katastrofy i uczestniczą w wydobyciu wraku.

Film pokazywał też zdjęcia z miejsca prac archeologów. Na otwarciu byli obecni dyplomaci z Kanady, Wielkiej Brytanii, USA a nawet z RPA. Wzięła w niej udział kilkunastoosobowa grupa gości z Dąbrowy Tarnowskiej, których zaprosił dyrektor muzeum Jan Ołdakowski. W jej składzie znaleźli się m.in. burmistrz miasta Stanisław Początek, ówczesny proboszcz parafii dąbrowskiej ksiądz prałat Józef Poremba, Prezes dąbrowskiego Koła Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej Józef Jaworski, Mieczysław Bojeś oraz świadkowie katastrofy.

W dalszej kolejności pamięć lotników upamiętniono w samej Dąbrowie.

11 sierpnia 2007 roku na miejscowym cmentarzu parafialnym odbyła się uroczystość religijno-patriotyczna, w czasie której odsłonięto pomnik wzniesiony ku pamięci bohaterskich lotników. Na obelisku oprócz ich nazwisk widnieje zmuszający do refleksji napis "Przez walkę do gwiazd...".

W czasie uroczystości padły jakże ważne słowa wypowiedziane przez burmistrza miasta Stanisława mgr inż. Początka: "Uczestnicząc w dzisiejszej uroczystości mamy świadomość, że jest to wydarzenie wyjątkowe. Oddajemy cześć bohaterskim lotnikom, którzy nie będąc Polakami spieszyli na pomoc walczącej Warszawie. Tak też czynili polscy lotnicy walcząc np. w Bitwie o Anglię- ratując m.in. Londyn, co spotkało się z uznaniem Premiera Wielkiej Brytanii Winstona Chirchilla, który powiedział:

"Jeszcze nigdy tak nieliczni nie zrobili tak wiele"

Wtedy też ze strony burmistrza padła obietnica, że w Dąbrowie Tarnowskiej odbędzie się wystawa podobna do tej z Warszawy.

Władze Dąbrowy dążyły do całkowitego poznania historii odkopanego samolotu i wydarzeń z nim związanych. Historycy z warszawskiego Muzeum Powstania Warszawskiego szukali w zagranicznych archiwach wszelkich dostępnych dokumentów mających związek z operacją 148 Dywizjonu, do którego należał znaleziony "Halifax". Miały miejsce próby nawiązania kontaktu z rodzinami jego załogi. Udało się. Dziś burmistrz Dąbrowy jest w kontakcie nie tylko z nimi, ale posiada też bogatą korespondencję ze znajomymi lotników oraz od różnych osób z całego świata, które interesują się tą problematyką.

Władze Dąbrowy bardzo chciałyby też upamiętnić tragedię sprzed 64 lat. Burmistrz Stanisław Początek zwrócił się z tą sprawą do Ambasad Wielkiej Brytanii i Kanady proponując włączenie się tychże przedstawicielstw do sfinansowania kosztów. Na miejscu katastrofy stanąłby pomnik- obelisk upamiętniający wspomnianych bohaterów. Niestety, jak na razie nie nastąpi dalsza część tego planu. Placówki odpowiedziały, że nie mogą udzielić wsparcia finansowego, mimo iż pomysł się im spodobał.

Historia po przeszło 60 latach zatoczyła koło 4 października 2007 roku. Wtedy w swoją ostatnią ziemską podróż udali się bohaterscy lotnicy. Cała siódemka spoczęła w spokojnym wiecznym śnie. Szczątki kości dołączono do Kwatery Żołnierzy Brytyjskiej Wspólnoty Narodów na krakowskim Cmentarzu Rakowickim. W tej wyjątkowej uroczystości oprócz wielu delegacji wzięli udział członkowie rodzin lotników oraz Burmistrz Dąbrowy Stanisław Początek wraz ze świadkiem katastrofy Panem Edwardem Orwatem.


Następnego dnia rodziny zmarłych bohaterów przyjechały do samej Dąbrowy. Tutaj między innymi udali się na cmentarz parafialny, gdzie przy pomniku pamięci swoich bliskich odmówili modlitwy za ich duszami. Złożono symboliczne kwiaty i zapalono znicze. Przy pożegnaniu Burmistrz Stanisław Początek zapewnił obecnych, że pamięć o ich bliskich i tym, czego dokonali będzie przekazywane kolejnym pokoleniom młodych Dąbrowian.

Wcześniej w dąbrowskim Urzędzie Gminy przedstawicielka Europejskiego Oddziału Związku Kombatantów Kanadyjskich wręczyła Stanisławowi Początkowi medalion wybity w Kanadzie w 2005 roku z okazji 60 rocznicy zakończenia II wojny światowej.

Następnego dnia osoby te odwiedziły Warszawę. Wraz z wiceburmistrzem Dąbrowy Markiem Minorczykiem i Panami Józefem Jaworskim oraz Mieczysławem Bojesiem wzięli udział w uroczystości patriotycznej przygotowanej przez Muzeum Powstania Warszawskiego.

Obietnica Burmistrza Dąbrowy Tarnowskiej Stanisława Początka, że "Halifax" powróci raz jeszcze do Dąbrowy została dotrzymana. W stolicy Powiśla Dąbrowskiego w Dąbrowskim Domu Kultury miała miejsce wystawa części samolotu. Została zatytułowana tak, jak ta przygotowana przez warszawskie muzeum- "1944 - Skrzydła Nadziei - Halifax JP 276 A na pomoc wolnej Polsce" i w dużej części była jej odtworzeniem.

Wśród prezentowanych eksponatów były między innymi: silniki i inne części maszyny, przestrzelony przez hitlerowskie kule sweter jednego z lotników, rewolwery stanowiące osobistą broń członków załogi i mapy. Na suficie zawieszony był także wydobyty spadochron. Wszystkie rzeczy pokazano w bardzo ciekawy i interesujący sposób- podświetlało je niebieskie światło a wokół słychać było efekty dźwiękowe dające wrażenie, jakby nad głowami zwiedzających startowały i latały samoloty.


Wystawę oficjalnie zainaugurował jej współorganizator Burmistrz Stanisław Początek 29 stycznia 2008 roku. Dokonując otwarcia poprosił przybyłych o powstanie i uczczenie minutą ciszy pamięć ofiar katastrofy samolotu "CASA", jaka miała miejsce kilka dni wcześniej. Podziękował wszystkim, którzy przyczynili się do wydobycia "Halifaxa" i nagłośnienia jego sprawy wobec, których wyraził ogromną wdzięczność. Następnie głos zabrali Dyrektor Domu Kultury Paweł Chojnowski, Dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego Jan Ołdakowski oraz Kierownik Działu Historycznego muzeum Piotr Śliwowski, który przybliżył historię zestrzelonego samolotu. Dyrektor placówki natomiast złożył na ręce Stanisława Początka słowa uznania i podziękowania za pracę nad powstaniem wystawy.


Prezentowana w Dąbrowie Tarnowskiej wystawa przyciągnęła wielu ludzi. Przybyli na nią mieszkańcy miasta oraz okolicznych miejscowości w tym, co należy zaznaczyć ludzie młodzi. Na jej inauguracji wśród obecnych oprócz przedstawicieli Samorządu Gminnego byli: proboszcz dąbrowskiej parafii Ksiądz Prałat Józef Poremba, Prezes Oddziału Światowego Związku Żołnierzy AK w Dąbrowie- Józef Jaworski, dyrektorzy szkół i instytucji z terenu gmin Dąbrowa Tarnowska i Żabno, świadkowie katastrofy lotniczej sprzed 63 lat: Edward Orwat i Edward Kogut - właściciel pola, na którym odnaleziono wrak samolotu.

Władzom miasta bardzo zależało na tym, aby wystawę oraz miejsce katastrofy samolotu zobaczyli uczniowie wszystkich szkół podległych gminie. Chciano, by młodzi ludzie skorzystali z możliwości przeżycia tej niecodziennej lekcji historii, która na pewno utkwiła im bardziej w pamięci niż jej 45-minutowy odpowiednik w szkolne.

Pamięć o Halifaxie JP 276 A w Dąbrowie Tarnowskiej dalej żyje. Obecnie jest plan opisania całej historii świadków katastrofy. Chciano by też na miejscu wydobycia samolotu zrobić pamiątkową tablicę.

Anna Hudyka