Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
27 czerwca 2009
Historia „Wianków” w Szczucinie
Anna Hudyka
W czasach pogańskich plemiona zamieszkujące Europą Środkowo-Wschodnią pod koniec czerwca celebrowały święto ku czci słońca zwane „Sobótką” lub Nocą Kupały. Po wkroczeniu Chrześcijaństwa wszelkie ich zwyczaje dostosowano do katolickich a święto przemianowano na uroczystość narodzin Jana Chrzciciela. Stąd też mowa o nocy świętojańskiej. Jednak mimo wysiłków Kościół Katolicki nigdy do końca nie zwalczył uważanych za najbardziej pogańskie w roku zwyczajów. Nocą z 23 na 24 czerwca przy palących ogniskach odbywało się pełne magii wielkie ludowe święto. Do tradycji należało, że późną wieczorową porą panny rzucały na wodę wianki zrobione z polnych kwiatów i ziół. Siedzący w łodziach młodzieńcy wyławiali je szukając ich właścicielek. Zwyczaj ten pamięta się do dziś. Tak jest też w Powiecie Dąbrowskim, w Szczucinie, gdzie odbywają się uroczystości powiatowe.

„Wianki” w należącym do Powiatu Dąbrowskiego mieście Szczucinie mają bardzo długą tradycję a o tych sprzed kilkudziesięciu lat mówiło się, że były najpiękniejszymi w okolicy. Dawniej w tym dniu Szczucin gościł mieszkańców okolicznych wiosek i miast, w tym: Dąbrowy, Radwana, Maniowa, Lubasza i Słupca.

Uroczystości rozpoczynała w samo południe Msza Sw., po której odbywał się wielki festyn. Wśród atrakcji były m.in. występy dzieci i młodzieży w strojach krakowskich oraz kramy z ciastem i napojami. W godzinach popołudniowych rozpoczynała się zabawa taneczna. Odbywała się na specjalnie przygotowanej na prawie samym brzegu rzeki Wisły. Wieczorem, gdy robiło się ciemno tradycyjnie rozpalano wielkie ogniska przy, których tańczono i śpiewano. Całą noc słychać było muzykę, śpiewy i radość ludzi z pięknej i serdecznej zabawy. Tak świętowano do rana najkrótszej nocy w roku. Najważniejszym momentem było oczywiście rzucanie wianków z włożoną w środek świecą na Wisłę. Odbywało się to, gdy było ciemno i świat rozświetlały tylko ogniska.

W taki sposób na Powiślu Dąbrowskim kilkadziesiąt lat temu celebrowano Noc Świętojańską. W Szczucinie w odróżnieniu od wielu podobnych miejsc zwyczaj przetrwał. Chwała mu za to! Również dziś wszystko wygląda pięknie i wspaniale. Widać radość, słychać śpiewy i muzykę.

W wielu innych miejscach Polski po za kilkoma miastami i wioskami odwieczny zwyczaj został zapomniany lub przeniesiono go na drugi dzień Zielonych Świąt. Jednak i tam, gdzie przetrwał nie posiada już tego samego klimatu, co dawniej. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu ludzie po dniach wypełnionych pracą i obowiązkami umieli bawić się na ludowych świętach. Dziś mało jest osób potrafiących cieszyć się z ludowych tradycji. Wszystko uległo nieuniknionej zmianie związanej z wkroczeniem techniki i nowoczesności. Powoli też zatracamy ducha przeszłości i naszej tożsamości. Biegniemy coraz szybciej do przodu. Nie chcemy się zatrzymać, pomyśleć i zwrócić ku temu, co minione i spróbować, choć częściowo zatrzymać dla przyszłych pokoleń, aby pokazać im, jak dawniej wyglądały małe ojczyzny. Chcemy mieć wszędzie ujednoliconą kulturę, modna jest tzw. „masowa” i w zapomnienie odchodzą najwspanialsze jej obrzędy.

Anna Hudyka