Prezes Kopca Kościuszki, dr M. Rokosz | Podróżować nie chcem ale muszem. Miałam do wyboru: jechać z mężem na 9-tygodniową włóczęgę po wiosenno-letniej Europie i Ameryce, lub na australijską zimę zostać sama w domu. Wprawdzie widok samolotu przyprawia mnie o mdłości, a widok walizek o drżenie kręgosłupa, ostatecznie postanowiłam dotrzymać mężowi towarzystwa w jego naukowej podróży... a przy okazji pozałatwiać różne kościuszkowskie sprawy. Tegoroczny K’Ozzie Fest dobiegł końca, trzeba było uruchomić myślenie na temat uroczystych obchodów 170 rocznicy odkrycia Góry Kościuszki, planowanych na 12 marca 2010.
Po upiornej podróży transkontynentalnej do Polski, mąż - wyruszając na serię konferencji naukowych - mądrze upchnął mnie w sanatorium w Wysowej, które słynie z zabiegów leczących schorzenia kręgosłupa. Bardziej niż mój kręgosłup zabiegów potrzebowało prawe ramię tak nieszczęśliwie kontuzjowane kilka miesięcy wcześniej. Kąpiele wirowe, masaż klasyczny, basen z biczami wodnymi i specjalnie dostosowana do mojej sytuacji gimnastyka korekcyjna – to było to! Przyznam, że z trudem zrywałam się na zabiegi i na posiłki. Spałam po 18 godzin, totalnie wyczerpana ostatnim rokiem, niemożnością pogodzenia „dwóch etatów” czyli pracy w Pulsie i organizowana imprez festiwalowych. Byłam jak zombi. Nie interesowała mnie telewizja (chociaż miałam telewizorek w swoim pokoju), ani programy radiowe, nie miałam siły czytać gazet. Dopiero po tygodniu zaczęłam dostrzegać świat i te cudowne świerki wokół „Biaweny”. Coraz chętniej wybierałam się do zdrojowego parku, gdzie po białych kobiercach stokrotek śmigały czarne wiewiórki i rude sarny.
www.uzdrowisko-wysowa.pl/
Wysowa w Beskidzie.Świerki niczym baletniczki. |
No i stopniowo zaczęłam sięgać po prasę i oglądać telewizję. Mieszane uczucia mną zawładnęły, gdy obejrzałam relacje z obchodów wielkiego święta, 4 czerwca. Nie powiem, co poczułam, kiedy zobaczyłam obchody na Wawelu i kardynała Dziwisza, nad którym opiekuńczy parasol rozpiął Włodzimierz Cimoszewicz. W radio było słychać: „Premier miał swoje święto, prezydent swoje święto, a naród znów musiał wybierać.” Telewizyjny panelista oskarżał Tuska, że „ zawłaszczył święto!” Ktoś inny komentując rozdzielne obchody w Gdańsku i Krakowie tak tłumaczył: „Tusk jak wiadomo ma nieokiełznane ambicje prezydenckie, stąd te problemy”.
Kolejny etap podróży to Kraków. Tu wreszcie mogę spędzić czas nie na politykowaniu, a na konkretnych sprawach – oczywiście związanych z Kościuszką. Spotykamy się z Jankiem Wojdakiem z „Waweli”, aby mu osobiście podziękować za skomponowanie ślicznej „Ballady o Górze Kościuszki”, którą wykonała dla nas na ostatnim festiwalu Gloria Strzelecka z Adelajdy. Dostaliśmy od Janka w prezencie komplet nagrań „Waweli” (pięć płyt + DVD) oraz 3 płyty DVD z nagraniami z koncertu finałowego i galowego „Tęczowych piosenek Jana Wojdaka”. Wyjaśnię tu, że Janek już od lat organizuje ogólnopolskie festiwale dla dzieci i młodzieży, poprzez które wyłapuje młode talenty. Dodam, że dzieci śpiewają piosenki różnych kompozytorów, ale chyba najwięcej Pana Janka, bo ma on wielką łatwość komponowania kolorowych i wesołych piosneczek.
Janek z koszulką festiwalową i dyplomem. Po lewej- synowa Kasia. |
Ten po prawej, to Anioł. Festiwalowy konferansjer. |
www.festiwal-jw.pl
Janek z synową Kasią zabrali nas na obiad do bajecznie kolorowej „Zalipianki” (ach, gdyby taką przenieść do Jindabyne!), gdzie z wrażenia przysiadłam swoje okulary, więc zaraz ruszyliśmy do pracowni optycznej Jana Sadowskiego, który natychmiast wyprostował, co potrzeba. Chwalić Boga, bo zapasowych nie miałam. Potem powłóczyliśmy się po Starym Rynku, co krok potykając się o znajomych Janka i wdając się w miłe pogawędki. Na krakowskim Starym Mieście można spotkać nawet Anioła! Nie wierzycie? Popatrzcie na zdjęcie! W kilka dni później dzięki Jankowi trafiłam do krakowskiego Polskiego Radia, gdzie redaktorowi Janowi Stępniowi opowiadałam o naszych bataliach kościuszkowskich, o festiwalach, o dialogu z Aborygenami.
Link do audycji Radia Kraków
Czas opowiedzieć o naszej „pielgrzymce” na Kopiec Kościuszki. Z prezesem Kopca, dr Mieczysławem Rokoszem byliśmy w kontakcie od kilku lat. Na 167 rocznicę odkrycia Góry Kościuszki napisał nam piękne przesłanie, które zostało odczytane z najwyższego miejsca Australii. Teraz przyszedł czas spotkać dr Rokosza osobiście. Spotkaliśmy się z nim dwukrotnie: najpierw w kawiarni w Sukiennicach, w towarzystwie naszego przyjaciela, redaktora kwartalnika „Wierchy”, Zbyszka Wójcika, gdzie obdarowalismy ich koszulkami festiwalowymi (produkcji Pawła Gospodarczyka, dziękujemy Pawle!). Następnie spotkanie już na samym Kopcu.
Naczelny "Wierchów" ma koszulkę z wierchu Kościuszki, z emblematem zaprojektowanym przez Łukasza Świątka, a wydrukowaną przez Pawła z "Wszystko co polskie" |
Na Salwatorze czekał na nas przy srebrnym mercedesie pan w srebrnym garniturze, ze srebrnym włosem i zabrał na Kopiec. Ta wizyta trwała cały dzień. Dr Rokosz dumnie oprowadzał nas po wszystkich zakamarkach swego królestwa: po samym Kopcu, po Forcie, po gabinecie figur woskowych, po wystawach, po salach bankietowych, gdzie odbywają się wesela... Wesela? Tak! Kopiec musi jakoś swój budżet uzupełniać. A poza tym - niechaj ludziska mają szansę swój uroczysty dzień spędzać radośnie w tak historycznym miejscu. Przeglądałam menu. Czegóż tam nie ma, jakie delicje! A to wszystko można wyczytać na weselnej stronie internetowej.
www.weselenakopcu.pl
Kopiec Kościuszki.Obraz Zygmunta Ajdukiewicza: Tadeusz Kościuszko ze swą wielką miłością, Ludwiką Sosnowską, późniejszą księżną Lubomirską. |
Prezes M. Rokosz w swoim biurze na Kopcu |
Wsród pamiątek - kula armatnia, niewybuch spod Racławic |
Najbardziej podobało mi się biuro prezesa, pełne "świętych" bibelotów, portretów i popiersi Kościuszki; były tu i obrazy i ryciny, jak na przykład ta pokazująca Kopiec Kościuszki w Fonteneblau, który zaczęto budować na wniosek pułkownika Frantza Zeltnera. W biurze znajdowały się i takie niezwykłe eksponaty jak niewybuch - kula armatnia spod Racławic czy urna z ziemią z pola bitwy pod Szczekocinami.
Idąc serpentynami na szczyt Kopca (z lekkim zawrotem głowy, bo stromo!) miałam okazję popatrzeć, jak się tę niewygodną strukturę kosi specjalną kosiarką oraz jak się ją podlewa. Po ścieżkach biegała dzieciarnia. Jej się w głowie nie kręciło! Jak wspaniałym erudytą, gawędziarzem i patriotą jest nasz gospodarz, miałam okazję zaobserwować, kiedy na szczyt kopca dotarła młodzieżowa wycieczka z Poznania. (Oby każda wycieczka miała okazję „natknąć” się na szefa!) Kiedy tak słuchałam płomiennej mowy dr Rokosza, pomyślałam: jeszcze 44 takich patriotów, a Polska byłaby inna!
Dr Rokosz zaprosił nas na obiad, który spożylismy w towarzystwie jego najbliższych współpracowników. A po obiedzie był nareszcie czas, aby w spokoju popytać Pana Mieczysława o udział Kościuszki w powstaniu Konstytucji 3 Maja (przecież Kościuszko nie był posłem na Sejm Wielki i mało kiedy bywał w Warszawie). Dr Rokosz powiedział, że twórcy Konstytucji byli oczywiście pod wpływem Kościuszki i jego amerykańskich idei, ale (jego zdaniem) dokumenty Powstaniowe i Uniwersał Połaniecki były dokumentami o tyle bardziej doniosłymi, że stworzyły podwaliny pod nowożytne państwo. To było wielkie osiągnięcie Kościuszki!
Dr Rokosz obiecał nam napisać na przyszłoroczny K’Ozzie Fest rozprawę na ten fascynujący temat. Inne fascynujace tematy znajdziemy w książce dr Rokosza „ Na szańcach pamięci. Szkice z dziedziny tradycji”. Mamy zgodę Autora na dowolny przedruk materiałów z tej książki. Dziękujemy serdecznie! Wraz z innymi podarkami książkę tę wysłałam pocztą, zapewne buja się teraz na morskiej fali i za jakiś miesiąc-dwa dotrze do Australii.
Najbliżsi współpracownicy Prezesa oraz gość z Australii z książką M. Rokosza "Na szańcach pamięci" |
Widok z Kopca Kościuszki |
...no i widok na Kopiec |
Wykład na Kopcu |
Całe bogactwo eksponatów obejrzeliśmy też na wystawie figur woskowych: Kościuszko, Chopin, św. Faustyna, Paderewski, Mickiewicz i inni- jak żywi!Jest nawet Jan Paweł II wysiadający z samolotu. Super ciekawa jest wystawa pt. "Polaków drogi do wolności". Jest tu wszystko: od Kościuszki po Solidarność. Dużo tego, więc szybko robiliśmy zdjęcia w nadziei, że pewnego dnia spokojnie i w skupieniu je obejrzymy. I tak własnie jest. Dzisiaj, w dwa tygodnie po powrocie z wojaży delektuję się każdym zdjęciem, powiększam, studiuję podpisy, oglądam szczególiki. Za serce chwyta mnie fotografia z 1928 roku: na Błoniach krakowskich, z kopcem Kościuszki w tle - nasza generalicja świętująca 11 listopada...
Ze smutkiem ogląda się pełną dokumentację zniszczeń kopca, jakie w latach 1997/98 nastąpiły wskutek katastrofalnych powodzi...dramatyczne listy i apele o pomoc w odbudowaniu...Z oddechem ulgi oglądamy z kolei wystawę dokumentująca proces odbudowy i ponowne oddanie Kopca-relikwii narodowi polskiemu.
Kończąc te relację z Kopca dodam, że kilka osób, w tym dr Rokosz, witało nas w Krakowie gratulacjami, że wygraliśmy bitwę. „Marek Tomalik pisał w Onecie, że nazwa Góry Kościuszko została uratowana” - mówiono, a my wpadaliśmy w konsternację. Dlaczego?
Artykuł Tomalika w Onecie
Na jakiej podstawie Tomalik publikuje mylne wnioski? To, że Góra Kościuszki została wpisana na National Heritage List bynajmniej nie znaczy, że polska nazwa szczytu jest zagwarantowana. Wszak inne instytucje zajmują się dziedzictwem narodowym, a inne reformą parków narodowych. National Heritage Commission nie ma nic wspólnego z ministerstwem ochrony środowiska NPW ( Department of Environment & Climate Change), któremu podlega Kosciuszko National Park.
Powiedzmy jasno: sprawa nazwy góry jest w gestii NSW National Parks & Wildlife Service, czyli ciała, które realizuje kompleksowy plan Kosciuszko National Park Management Plan. Jednym z wielu aspektów tego planu jest dual naming, nadanie podwójnej nazwy niektórym obiektom Parku. (Przypomnijmy, że idea podwójnego nazewnictwa bierze się z programu rządu stanowego, zwanego reconcilliation.) Przy dyrekcji Parków Narodowych znajduje się komitet doradczy, Advisory Committee, złożony w dużym stopniu z Aborygenów, których przodkowie zamieszkiwali rejon Monaro (na terenie którego znajduje się dzis Park Kościuszki).
Oni zapewne będą mieli głos decydujący. Z nimi to od pewnego już czasu szukaliśmy zbliżenia, a teraz organizujemy spotkania, na których mówimy im o humanitarnych wartościach głoszonych przez Kościuszkę i Strzeleckiego. Negocjacje w sprawie nazwy Góry Kościuszki zapewne potrwają jeszcze kilka lat, nie wiadomo, czym sie zakończą. Przedwczesne zatem jest pisanie w wielkim portalu internetowym jakim jest Onet, że nazwa góry „została uratowana”. Szkoda, że Marek Tomalik – wielki miłośnik Australii i Strzeleckiego – nie skonsultował się z nami pisząc swój artykuł.
W następnej relacji - szlakiem Kościuszki: z Kopca przez Warszawę do Panoramy Racławickiej.Dopiero w trzeciej przeniesiemy się do Chicago.
Ernestyna Skurjat-Kozek
Koszenie trawy i jej podlewanie to logistycznie trudne zadania. Dlatego trzeba wynajmować specjalną ekipę. |
Dr M. Rokosz ze zdjęciem domu w Filadelfii, gdzie mieszkał Tadeusz Kościuszko |
W artykule o miłościach Kościuszki znajduje się kilka fotografii woskowej figury Kościuszki z krakowskiego Kopca. Zapraszamy do czytania i oglądania.
|