Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
24 stycznia 2010
Czarnowidztwo normą
Marek Baterowicz
Pierwszy dziennik TV z Polski, emitowany 3 stycznia br na kanale SBS, poświęcono w dużej mierze wypowiedziom obywateli IIIRP, a nie były one entuzjastyczne. Wprost przeciwnie, dominowało w nich czarnowidztwo, a w głosach tych ludzi drżało wielkie przygnębienie, na granicy rozpaczy. W telewizyjnej ankiecie pokazano bowiem ofiary transformacji, prowadzonej w warunkach chaosu, a z lekceważeniem w dodatku praworządności. Upadają firmy i zakłady, ludzie tracą pracę, a znaleźć nową posadę nie jest łatwo. Z braku dochodów zaczyna się więc wegetacja, a przedsiębiorcy porzucają swych pracowników na łasce losu, wypłacając w najlepszym wypadku – na otarcie łez – raptem pięćset złotych.

To mniej niż chuda pensyjka emeryta lub byłego kombatanta „Solidarności”, któremu zomowcy wybili zęby. Otrzymuje on grosze w porównaniu z emeryturami ubeków, którzy odpowiadają za brutalne akty przemocy i prześladowania demokratycznej opozycji oraz księży w czasach PRL-u. Wprawdzie uchwalono ustawę o obniżeniu tych bajecznych apanaży dla byłych katów, ale czy sprawiedliwości stanie się zadość ? Układ post-komunistyczny może niestety odwołać się do Trybunału Konstytucyjnego, gdzie ma swoich agentów, by unieważnić tę ustawę. W ten sposób storpedowano plany lustracji, proponowanej przez rząd PiS-u w latach 2005-2007.

Niezależnie od spraw emerytur nie jest najlepiej, a temu właśnie dawali wyraz obywatele indagowani przez reporterów TV. Rzadki to program otwartości dozowanej na szklanym ekranie. Ludzie przewidują dalszy wzrost cen, podatków oraz kolejnych plajt zakładów. Taki koszmar jest dla ludzi codziennością, w której nie umieją się odnaleźć. Kokosy robią przecież tylko wybrani, a nie szary obywatel. Cóż z tego, że na półkach sklepowych większa różnorodność towarów niż w Australii! Samym oglądaniem tych smakowitości – choćby wielu odmian szynek – nie napełni się żołądka. Podaż przerasta popyt. Kolejne plajty zaś wskazują, że z gospodarką nie jest aż tak cudownie jak twierdzi premier, entuzjasta futbolu. A już na pewno jej kuracją nie będzie wyprzedaż narodowego majątku. Natomiast w przypadku stoczni wyprzedaż miała znamiona zemsty komunistów na „Solidarności”.

Inna sprawa, że nie wszystko podlega sprzedaży, bo np. Niemcy otrzymują domy na podstawie wyroków sądowych. W ten sposób wracają na nasze „ziemie odzyskane” jakże tanim kosztem: kilkaset złotych kosztów sądowych plus kilka tysięcy dla adwokata. Może tylko dziwić łatwość, z jaką polskie sądy restytuują to mienie, niegdyś piastowskie, potem niemieckie, wreszcie „odzyskane”, a teraz jakby bardziej unijne niż nasze ? Jednocześnie kuleje reprywatyzacja wobec rdzennych Polaków.

Ale wróćmy do czarnowidztwa obywateli IIIRP. Ich pesymizm płynie z poczucia realizmu, w końcu żyją nad brzegami Wisły, widzą co się tam dzieje. A to, co widzą, odziera ich ze złudzeń. Karuzela afer jest dowodem nieokiełznanej korupcji. Można z ironią rzec, że to „siła napędowa” IIIRP, ale siła destrukcyjna. Lewe interesy robi kasta tych samych nietykalnych, którzy pociąg do afer mieli już w okresie PRL-u. Kasta ta, rzecz jasna, poszerzyła swoje szeregi o nowych adeptów z pokoleń IIIRP. Magnes przyciąga gwoździe i opiłki, a lewe interesy to potężny magnes, gdy ma się poczucie bezkarności.

A szary obywatel czeka z utęsknieniem na państwo prawa, jak mówiła jedna z bezrobotnych po upadku firmy. Tymczasem działania rządu wcale nie obiecują poprawy pod tym względem, ludzie sumienia – o których dla Polski prosił kiedyś Wojtyła – niszczeni są bez żenady. A śledztwa w sprawach afer manipulowane od lat, obecnie nawet z góry przekreślane są doborem członków komisji. W aferze hazardowej nie będzie zatem przedstawicieli PiS-u, usunięto ich z komisji na żądanie Tuska, który coraz bardziej przypomina dyktatora zza miedzy, a nie premiera rzekomo demokratycznego kraju. Odsunięcie od śledztwa dwóch posłów PiS-u w aferze hazardowej, oznacza że Platforma Obywatelska spreparuje wygodny dla niej werdykt.

Oburzyło to nawet jednego z polityków PO, Jarosława Gowina, a jedynego z poczuciem etyki. Uważa on, że postawi to pod znakiem zapytania moralną wiarygodność komisji śledczej. I tak będzie, działania premiera Tuska jednak nie liczą się już z opinią społeczną, nie dbają o zachowanie pozorów. Komisja zdominowana przez polityków liberalnie traktujących przestępstwa swoich kolegów, oto szczyt marzeń premiera. A zarazem szczyt arogancji. A zatem jak może być dobrze w Polsce przy takiej przewadze zwolenników korupcji ?

W Nigerii ludzie demonstrują z napisem: „Lets kill corruption before it kills us”! Murzyni są inteligentni! A w Polsce wielu tylko wzruszy ramionami… Po objęciu rządów przez Platformę w 2007 minister Ziobro dał taką diagnozę: przychodzi „front obrony przestępców”. Niestety, nie pomylił się. A w dodatku okazuje się, że Tusk buduje państwo oparte na bezprawiu tajnych służb jak czytamy w przenikliwych analizach A.Macierewicza ( „Gazeta Polska” nr.46/2009, str.9). A nominalnie jako premier jest tylko pokornym wasalem Krzysztofa Bondaryka, szefa ABW, który skupił w swym ręku niemal wszystkie decyzje.

Powierzchowny optymizm wielu naiwnych pęka jak bańka mydlana. Okazuje się, że rację mieli sceptycy, a czarnowidztwo jest dziś w kraju normą. Mieszkając nad Pacyfikiem – o dziwo – podzielałem zawsze racje ostrożnych sceptyków i nie nosiłem nigdy różowych okularów. Sprawy w dalekiej Ojczyźnie widziałem bowiem bez osłonek, a także pozostawałem w empatii z tymi, którzy muszą żyć w cieniu kasty nietykalnych.

Marek Baterowicz