Steorn is pleased to announce that the final pre-launch demonstration of its Orbo technology, "Proving Overunity" will take place at 1600 GMT on Saturday January 30th. Steorn invites you to view the demonstration streamed live at www.steorn.com or attend in person at the Waterways Ireland Visitor Centre, Grand Canal Dock, Dublin 4, Ireland. www.steorn.com/demo/. Sean McCarthy, CEO of Steorn, will demonstrate and prove that Orbo is an overunity technology. Oto zaproszenie Steornu do oglądania na żywo udowodnienia, że możliwe jest osiągnięcie sprawności energetycznej obiegów i maszyn energetycznych przekraczającej 100%. Na czym to wszystko polega? Czytajcie!
Między nami inżynierami. Z prywatnej korespondencji emailowej.
Cóż ja mogę powiedzieć na ten temat? Kiedyś podobny list napisałem do dr Adamsa. Czułem, że Adams po prostu nie umiał tamtej grandzie udowodnić, że kurczowe bezkrytyczne trzymanie się 2-giej zasady zachowania energii jest niesłuszne. Sama zasada jest zupełnie słuszna, ale trzeba pamiętać o zakresie jej stosowalności. Zakres ten tutaj omówiłem pokrótce. Ten list nie jest kopią tamtego listu do Adamsa. To nowy list, który także wyślę do Steorn. Sam jestem ciekaw jak oni to uzasadnią - hokus-pokus czy przez rozumne zastosowanie zasad zachowania energii. Życzę przyjemnej lektury i nie wahajcie się napisać mi o tym, jeżeli będziecie innego zdania.
Za moich czasów na studiach zasadą było, że nie można otrzymać z jakiegokolwiek urządzenia więcej energii niż się do niego wkłada. Najlepszym przykładem jest lokomotywa parowa. Wkładamy węgiel kamienny (albo drewno) i uzyskujemy parę, która porusza tłoki maszyny parowej, która z kolei powoduje ruch pociągu. Energia z paliwa została uwięziona w parze i wyzwolona w cylindrze maszyny parowej lokomotywy.
Jednak bardzo mała część energii zawartej w paliwie (około 10%) była wykorzystana. Reszta poszła na straty i zanieczyszczenie środowiska. Straty te można ograniczyć, ale nie można ich wyeliminować. Podobnie jest ze sprawnoscią samego kotła parowego, silnika spalinowego, turbiny wodnej, zespołu prądotwórczego itd, itp. Zatem, sprawność urządzeń energetycznych, którą wyraża stosunek energii otrzymanej do energii włożonej, we wszystkich konwencjonalnych maszynach energetycznych, musi być mniejsza od jedności (albo inaczej od 100%).
A jaką wartość sprawności energetycznej może mieć maszyna niekonwencjonalna? W roku 1997 przeczytałem w piśmie Nexus artykuł Roberta Adamsa z Nowej Zelandii, w którym on twierdził, że zbudował maszynę (silnik-prądnica), która oddawała więcej energii elektrycznej niż pobierała, czyli której sprawność energetyczna była większa niż 100%. Artykuł ten był napisany nie przez domorosłego wynalazcę lecz przez profesjonaslnego doświadczonego inżyniera elektryka, wynalazcę urządzenia.
Urządzenie to było sprawdzane przez komisję składającą się z naukowców, profesjonalnych inżynierów i biurokratów rządowych. Stwierdzili oni, że nie było żadnego oszustwa, tzn. nie było żadnych ukrytych żródeł energii na wejściu do maszyny a maszyna ta dawała więcej energii niż pobierała. A jednak odchodząc powiedzieli Adamsowi i napisali w raporcie rządowym, że jest niemożliwym, aby otrzymywać więcej energii niż się wkłada, bo przeczyłoby to Drugiej Zasadzie Zachowania Energii, przynajmniej ze względu na straty tarcia zachodzące w łożyskach maszyny. Adams nie taił, że w swoim silniku-prądnicy wykorzystał magnesy trwałe. Oni to wszystko wiedzieli i naocznie stwierdzili w czasie inspekcji.
Co zatem stanęło na przeszkodzie tej komisji, aby stwierdzony naocznie stan uznać za fakt. W tym miejscu muszę wrócić prawie czterdzieści lat wstecz do czasów studiów na Politechnice Gdańskiej, gdzie wykładowcy rysując schemat jakiegokolwiek układu czy urządzenia energetycznego, umieszczali je w obwódce rysowanej przerywaną linią - zwykle był to prostokąt. Ta obwódka, mówili, myślowo izoluje dany proces od nieznanych nam wpływów zewnętrznych jak np. energia promieniowania kosmicznego czy energia elektromagnetyczna istniejąca wokół Ziemi. Energii tych, mówili, nie potrafimy ani zmierzyć ani ocenić, zatem dla naszych rozważań lepiej będzie je zignorować, ale nie zapominać o ich istnieniu.
Zakłada się zatem, że nie ma żadnej wymiany ani energii ani materii ze światem zewnętrznym. Na tych założeniach opiera się Druga Zasada Zachowania Energii (DZZE) i definicja sprawności energetycznej procesów i urządzeń.
A co mówi Pierwsza Zasada Zachowania Energii (PZZE)? Mówi, że energii ani nie można stworzyć ani zniszczyć. Energia po prostu istnieje tzn. była, jest i będzie... we wszechświecie. Energię można jedynie przetworzyć z jednej postaci w drugą, np. energię chemiczną węgla w energię ciśnienia i ciepła w parze a tę w energię mechaniczną ruchu tłoka maszyny parowej. Podobnie można przetworzyć energię elektromagnetyczną w energię elektryczną, co dzieje się w prądnicy.
Biorąc pod uwagę założenia, na jakich opiera się DZZE tzn. nie uwzględnienie w obliczeniach sprawności energetycznej wpływu energii z zewnątrz, oraz to, że według PZZE energii nie można wytworzyć, a tymczasem maszyna Adamsa daje więcej energii niż pobiera, nasuwa się wniosek, że w bilansie energetycznym tej maszyny nie została uwzględniona jakaś energia, która w sposób ciągły "wkrada się" w proces energetyczny tej maszyny. Ponieważ energia oddawana jest większa niż energia pobierana, wielkość tej "wkradającej się" energii pokrywa wszystkie straty mechaniczne (jak tarcie w łożyskach) i elektryczne/elektromagnetyczne w układzie elektro-mechanicznym maszyny Adamsa.
Wziąwszy pod uwagę, że silnik-prądnica Adamsa nie ma żadnych urządzeń napędzających spalających paliwa, a których sprawność energetyczna jest z zasady niska, trudno się dziwić, że sprawność energetyczna maszyny Adamsa osiąga wartości większe od jedności (lub inaczej większe od 100%).
Do wyjaśnienia pozostaje problem co to za energia, która "wkrada się" do maszyny Adamsa i dlaczego energia ta nie "wkrada się" do prądnic konwencjonalnych. Jeżeli chodzi o maszynę Adamsa, to aż się prosi aby przyjąć, że tą "wkradającą się" energią jest istniejąca elektromagnetyczna energia globu ziemskiego. Jest to czysta bezpłatna energia wymagająca przetworzenia na energię elektryczną bez użycia jakichkolwiek paliw. Trzeba tylko umieć ją "schwycić". Jak ją schwycić? Kiedyś wyczytałem, że gdybym rozciągnął trzydzieści metrów drutu antenowego i biegł tak aby przecinać nim linie sił ziemskiego pola elektromagnetycznego, okazałoby się, że w antenie płynie prąd. Prąd byłby tym większy, im szybciej bym biegł.
|
Skąd ten prąd! Czy to energia mięśni biegnących z anteną chłopców zamienia się w energię elektryczną w antenie? Tak jest tłumaczone zjawisko zamiany energii chemicznej paliwa w energię mechaniczną silnika spalinowego i jej przepływ wałem napędowym do prądnicy. Proste, ale czy taka jest prawda? Zastanówmy się zatem czy wytworzyłby się prąd elektryczny w tej antenie, gdyby nie było ziemskiego pola elektromagnetycznego? Gdyby nie istniała energia elektromagnetyczna wokół ziemi, przepływu prądu w antenie by nie było. Zatem to nie energia ich mięśni została przetransformowana w energię elektryczną. Ta odpowiedź prowokuje do wypowiedzenia zaprzeczenia poprzedniego stwierdzenia o tym, że energia mechaniczna silnika spalinowego płynie wałem napędowym do prądnicy, co zostanie podważone dalej.
Co się dzieje w konwencjonalnym zespole prądotwórczym np. napędzanym silnikiem spalinowym? Czy tutaj energia chemiczna w paliwie zostaje zamieniona w energię elektryczną? Myślę, że nie. Myślę, że tutaj silnik spalinowy spełnia tę samą rolę co mięśnie tamtych chłopców biegnących z anteną. Oni musieli wywołać ruch anteny względem linii sił pola elektromagnetycznego ziemskiego a w przypadku zespołu prądotwórczego silnik spalinowy obraca zwoje drutu w polu elektromagnetycznym stojana prądnicy. Z dawnych lat pamiętam, że choć nie ma ona magnesów trwałych, magnetyzm szczątkowy istniejący w żelazie rdzenia zwojów miedzianych stojana czy wirnika jest zaczątkiem magnetyzmu, który rośnie w miarę jak rosną obroty wirnika prądnicy. Gdy pole elektromagnetyczne osiągnie swoje maximum, prądnica osiąga pełną moc.
Silnik-prądnica Adamsa zaczyna się obracać, po otrzymaniu prądu z akumulatora (baterii) i jako silnik, ciągle pobiera prąd. W odpowiednim położeniu zwojów wirnika w stosunku do magnesów (trwałych), układ przełączeniowy zasilania stojana zmienia biegunowość zwojów jego cewek, powodując, że wirnik jest ciągle raz przyciągany przez różną biegunowość a po przejściu pewnego punktu odpychany przez jednakową biegunowość pól magnetycznych stojana i wirnika. Ta sama maszyna (ten sam silnik) poprzez inną parę kabli oddaje prąd do innej wyczerpanej baterii, którą ładuje. Start i ruch tej maszyny nie polega na wzbudzaniu coraz silniejszego pola elektromagnetycznego zaczynającego się od magnetyzmu szczątkowego żelaza stojana czy wirnika lecz od istnienia stałego pola magnetycznego wirnika posiadającego silne trwałe magnesy. Im silniejsze magnesy, tym więcej maszyna ta oddaje prądu. Zatem tutaj te magnesy mają jakiś wpływ na ilość oddawanej energii elektrycznej.
Sprawność konwencjonalnych agregatów prądotwórczych nigdy nie osiąga 100%, bo mają one wiele mechanicznych i elektrycznych strat. Sprawność silnika-prądnicy Adamsa przy silnych magnesach trwałych i elektronicznym przełączaniu biegunowości stojana zawsze osiąga wartość wyższą od jedności. Czego to może dowodzić? Myśle, że dowodzi to tego, że maszyna Adamsa potrafi lepiej wykorzystywać źródło energii jakie istnieje dookoła globu ziemskiego. DZZE jest słuszna w omówionym wyżej zakresie. Jeżeli PZZE także jest słuszna, to ani w konwencjonalnym zespole (agregacie) prądotwórczym ani w silniku-prądnicy Adamsa nie wytwarzana jest żadna energia, bo jak mówi to prawo (zasada), energii nie można stworzyć, energia istnieje i jest niezniszczalna. Zatem, w obu przypadkach prawdopodobnie mamy do czynienia z umiejętnością wyłapywania tej energii.
Adams sprawdził, że przy słabych magnesach trwałych, otrzymywał mało energii na wyjściu i sprawność energetyczna maszyny była mała, poniżej stu procent. Najsilniejsze możliwe obecnie do osiągnięcia magnesy trwałe dały sprawność powyżej a nawet dużo powyżej stu procent. Cóż stąd za wniosek? Jeżeli magnes nie produkuje energii, to prawdopodobnie skupia linie sił pola elektromagnetycznego Ziemi tak jak soczewka skupia promienie światła słonecznego. Obie maszyny w końcu działają na podobnych zasadach. Obie mają ten sam "lejek", przez który energia elektromagnetyczna wpada do maszyny.
Jednak po skupieniu tych linii sił pola elektromagnetycznego Ziemi, do tego samego lejka może wejść więcej energii. Konwencjonalne sposoby przetwarzania energii polegające na spalaniu paliw w maszynie napędowej i przyjęty przepływ energii do prądnicy, uniemożliwiają wyobrażenie sobie, że maszyna napędowa służy tylko do wywołania i utrzymania ruchu zwojów prądnicy w istniejącym ziemskim polu elektromagnetycznym a wytworzone sztucznie pole elektromagnetyczne stojana czy wirnika jest taką soczewką skupiającą jak w przypadku maszyny Adamsa lecz o wiele mniejszej sile skupiania a sama maszyna konwencjonalna ma dużo większe straty elektryczne, co ujawnia się temperaturą pracy tego silnika. Maszyna Adamsa powoduje nieznaczny przyrost temperatury maszyny ponad temperaturę otoczenia.
Ta "wkradająca się" do obiegu poza bilansem energetycznym energia z zewnątrz, gdyby była zmierzona i uwzględniona w bilansie energetycznym, sprawiłaby, że sprawność energetyczna tego obiegu, obliczana jako stosunek energii wychodzącej do energii wchodzącej byłaby, jak w obliczeniach konwencjonalnych, także mniejsza od jedności, przynajmniej dlatego, że jest niemożliwym zupełne wyeliminowanie tarcia w łożyskach maszyny. Zatem okazałoby się, że DZZE nadal jest słuszna, ale aby była słuszna, wymaga uwzględnienia wszystkich energii dopływających do rozpatrywanego procesu energetycznego.
Jakie okoliczności pozwalają zaakceptować nieuwzględnianie dopływu energii z zewnątrz przy obliczaniu sprawności energetycznej obiegu czy maszyny? Taką okolicznością jest to, że ta energia istnieje, jest bezpłatną i jej przetworzenie na energię elektryczną nie powoduje żadnych zanieczyszczeń środowiska. W tym przypadku jest korzystnym, że sprawnośc ta jest większa od jedności, bo im większa, oznacza to o ile lepiej została wykorzystana ta istniejąca bezpłatna "czysta" energia.
Wszystko poniżej jedności mówiłoby nie o wykorzystaniu energii lecz o jej marnowaniu. Sprawność równa jedności mówiłaby, że osiągnięta została dolna granica w marnowaniu energii. Sprawność powyżej jedności mówiłaby o efektywności wykorzystania istniejącej bezpłatnej energii elektromagnetycznej Ziemi. Ponieważ nie ma granicy możliwości umysłu ludzkiego, nie można przewidzieć górnej granicy sprawności rozumianej i obliczanej w wyżej wymieniony sposób. Dotychczas, górną nieosiągalną granicą sprawności energetycznej była jedność (albo 100%).
PP: Będziemy jutro prosić o wrażenia i komentarze na temat pokazu technologii dającej nam, ludzkości, czystą i bezpłatną energię.
|