Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
3 marca 2010
Prosto z Chile
Zdzisław Jan Ryn
Na wiadomość o groźnym trzęsieniu ziemi w Chile natychmiast wysłałem słowa solidarności z ofiarami i ich bliskimi, a przede wszystkim zapytania o los naszych Rodaków. Minęły dwie doby niespokojnego wyczekiwania na pierwsze informacje. Łączność telefoniczna z Chile oraz z Wyspą Wielkanocną była przerwana. A wróciliśmy z wyspy i z Santiago niespełna trzy tygodnie temu. Dopiero w niedzielę i w poniedziałek nadeszły pocieszające wiadomości. Dzielę się nimi, gdyż spora grupa Polaków przebywała w Chile w tych dramatycznych momentach.

***

Moi Drodzy,
Wczoraj otrzymałem od was pytania o trzęsienie ziemi, i zaraz potem mój laptop Black Berry zamilkł. Dopiero teraz zaczęła działać poczta elektroniczna mojej żony, a więc odpisuję. Być może, że co napisałem wczoraj (27go) o godz. 20:00 czasu polskiego jakoś do was dojdzie ale powtarzam: Podczas trzęsienia nasza rodzina była w Santiago. Wszyscy wyskoczyliśmy z łóżek (ok.3:30 rano), nauczeni stanęliśmy w ramach drzwiowych. Przyjemne to nie było huśtać się jak na statku i liczyć sekundy kiedy to się skończy, bo trzęsło coraz mocniej. Naprawdę można było pomyśleć, że to już wszystko za chwilę się zawali (trwało podobno "tylko" 57 sekund. Teraz wiemy, że w skali Richtera 8 stopni, to powinno być dużo więcej szkód. Na południu 8.7 stopni i dlatego tyle problemów. Cały czas słuchaliśmy jak spadają obrazy ze ścian, przewraca się kredens, stoliki, wazony itp. Nagle cisza- żyjemy!

Już przeżyliśmy w 1985 roku trzęsienie (7,7 w skali Richtera), ale teraz naprawdę myśleliśmy, że to już koniec, będziemy pogrzebani w ruinach.Proszę sobie wyobrazić jak moja córka z rodziną czuli się w bloku, pomimo, że to tylko czwarte piętro. Jak oni tam się huśtali. Syn mieszka w kondominium niskie domki, ale ma restaurację i tam zastał "basenik" alkoholowy z butelek co pospadały z baru. Na szczęście oprócz strat materialnych nikomu z rodziny nic się nie stało. Całą sobotę spędziliśmy na sprzątaniu i od czasu do czasu znowu chowaliśmy się pod futrynami drzwi na czas powtórnych wstrząsów.

W Santiago było dużo mniej strat niż na południu (400 do 800 km od Santiago, gdzie było epicentrum). Wczoraj oficjalnie poinformowano, że zginęło 130 osób (w Santiago 8). Dziś wiadomo że ponad 350 i zaginionych 120. Prawdopodobnie będzie dużo więcej, bo jest dużo miejscowości odizolowanych. Ale naprawdę tragedia nie jest w Santiago, tylko na południu. Tu nie ma chaosu. I to co telewizja pokazuje to nie żarty, ale tam jest naprawdę katastrofalna sytuacja. I rząd wysyła pomoc. Nie mówiąc o tsunami - na szczęście zawiadomiono większość mieszkańców i było stosunkowo mało ofiar. Duże fale pojawiły się aż na Wyspie Wielkanocnej i Juan Fernandez. Alert ogłoszono aż do Japonii. Najbardziej ucierpiały małe miejscowości/wioski, gdzie jeszcze istniały domy budowane z gliny (podobnie jak tragedia w Peru w 2007 roku). I wiele południowych miast w centrum dawno budowanych.

Tu w Santiago jest problem w mniej zamożnych dzielnicach oraz na nowych autostradach, gdzie zniszczonych jest kilka mostów. Metro ma działać od jutra, autobusów było mało bo kierowcy też mieli swoje problemy. Tak ogólnie to i tak szczęście, że to zaczęło się w sobotę rano, bez pełnych szkół, biur itd. Moja córka z rodziną (dwoje dzieci) mieszka w bloku i do dziś nie mają światła i wody. Mieszkają na razie u mnie (mam dom w dzielnicy domów jednorodzinnych).

Wszystkie imprezy zostały oczywiście odwołane, nawet światowy Festival Piosenki Vina de Mar. Można sobie wyobrazić, jak tylu artystów i turystów przeżyło to trzęsienie. Pomimo tak mocnego, żaden z hoteli nie miał większych problemów. Jeśli chodzi o Polonię, to na razie nie słyszałem, aby ktoś miał kłopoty. Znany prawie wszystkim w Polsce Raul Małachowski twierdzi, że to był moment, aby więcej pracować dla dobra Polski. Ale jak mówiłem, tam na południu to naprawdę inna sprawa- prawdziwa tragedia i do dziś są problemy z komunikacją. Kończę, bo znowu zaczęło się trząść!

Andrzej Zabłocki
Prezes
Zjednoczenia Polskiego w Chile im. Ignacego Domeyki

***

Drogi przyjacielu, Dziękuję za solidarną pomoc... Dzięki Bogu, oprócz wielkiego lęku, cała rodzina żyje. Trzęsienie ziemi było największym jakie do tej pory przeżyłem. Dom się utrzymał, ale wszystko znalazło się na ziemi, lampy, meble, telewizory itp. Będę cię informował na bieżąco. Skutki trzęsienia możesz śledzić na następujących stronach: www.emol.com , www.latercera.cl & www.lun.cl Serdecznie pozdrawiam,
Jorge Ponce

***

Drogi Panie doktorze,
Przeczytałem pana list w “Mercurio”, a jestem w Vińa del Mar. Trzęsienie odczuliśmy bardzo mocno. Widziałem jak w powietrzu fruwało wiele przedmiotów, naczynia i książki. Vińa del Mar nie jest bardzo uszkodzona i sytuacja się uspokoiła. Byliśmy w Olmue, tam wszystko jest w porządku. Katastrofa dotknęła południe. Wydaje się, że nikt jeszcze sobie nie uświadamia rozmiarów katastrofy, zwłaszcza tsunami. Największym problemem teraz jest brak łączności, wiele dróg jest przerwanych. Z tego co wiem, marynarka wojenna wysłała z pomocą okręty na wyspę Juan Fernandez i do Talcahuano. Uściski i pozdrowienia z Chile.
Rodrigo Caseres

***

Drogi Panie Profesorze!
(…) U nas w Santiago wszystko w porządku, nasz budynek przetrwał te okropne 3 minuty i razem z nim - my, uciekając w popłochu z szóstego piętra. Mamy nadzieję, że sytuacja się będzie poprawiała dla wszystkich - zwłaszcza dla mieszkańców najbardziej uderzonych przez tę katastrofę na południe od nas..... Będę w kontakcie, pozdrowienia,
Krzysztof

***

Dzięki za pamięć,
na szczęście było to dalej na południe i mamy tylko drobne straty. Ale brak elektryczności w wielu częściach miasta [Santiago] - także i u mnie w domu. Telefony komórkowe często też nie działają. pozdrawiam
Matias Maciej L. Raniewicz

***

Doktorze Ryn,
bardzo dziękuję za wyrazy troski. Spieszę powiadomić, że w naszej rodzinie wszystko jest w porządku. Do La Sereny trzęsienie ziemi dotarło już w słabszym stopniu, nieporównywalnym z katastrofą jaka dotknęła Concepción. Serdecznie pozdrawiam,
Jaime Pozo [Konsul Honorowy RP w La Serenie]

***

Z relacji naszej przyjaciółki Amelii Olivares – radnej na Isla de Pascua (Wyspa Wielkanocna) wynika, że ostrzeżenie o fali tsunami dotarło na wyspę z wyprzedzeniem dzięki różnicy czasu. Mieszkańcy stolicy wyspy Hanga Roa położonej na zachodnim wybrzeżu zdołali się ewakuować na wyżej położone tereny i uniknęli skutków fali morskiej. Tsunami bardziej dotknęło mieszkańców Wyspy Robinsona Cruzoe (Archipelag Juan Fernandez). Na stolicę wyspy San Juan Bautista uderzyła ośmiometrowa fala, kilka osób zginęło, szkody materialne są wysokie.

Trzęsienie ziemi dotknęło również wybrzeże Atlantyku Południowego, a więc drugą stronę kontynentu południowo-amerykańskiego. Z rozmowy telefonicznej z Konsulem Honorowym RP w Comodoro Rivadavia panem Enrique Koprowskim dowiedziałem się, że nikt z członków kolonii polskiej skupionej wokół „Domu Polskiego” nie ucierpiał z powodu trzęsienia ziemi. Jest to kolonia polska wysunięta najbardziej na południe na kuli ziemskiej, w sercu argentyńskiej Patagonii. Tam właśnie, w mieście Esquel u podnóża Andów, mamy polską placówkę misyjną Ojców Redemptorystów, z nowo mianowanym ks. biskupem Józefem Słabym.

Chociaż Chile jest dobrze przygotowane do wszelkich katastrof naturalnych, dobrze się stało, że Pani Prezydent zwróciła się o pomoc międzynarodową. Bowiem rzeczywiste straty są znacznie większe niż o tym wiadomo do tej pory. Ofiary trzęsienia mogą liczyć przede wszystkim na solidarność samych Chilijczyków, zawsze i natychmiast gotowych do bezinteresownej pomocy.

Zdzisław Jan Ryn

Były Ambasador RP w Chile, Boliwii i Argentynie

Materiał nadesłany przez Biuro USOPAŁ