Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
19 kwietnia 2010
Codzienność a Drugi Katyń
Marek Baterowicz
Zderzenia codzienności z wydarzeniami, nieraz jakże tragicznymi, nie są bynajmniej rzadkością. Oto w ubiegłą niedzielę, 11 kwietnia, w Klubie Polskim w Ashfield miano wyświetlić głośny film „Towarzysz generał”, który w Polsce wywołał polemiczną burzę, gdy w lutym wyemitowano go w TVP1. Film zobaczyło wtedy ponad trzy i pół miliona Polaków, a do akcji ruszyło stronnictwo obrońców Jaruzelskiego, jego zaślepionych kibiców. Zarazem dziwi, że wybielaniu Jaruzelskiego towarzyszy oczernianie…Kościuszki! Przypomina się jego wiernopoddańczą przysięgę dla cara po wypuszczeniu z więzienia, ale był to warunek, aby na wolność wyszło też 20 tysięcy jeńców! Kościuszko zrobił to dla nich, podczas gdy Szymborska wiersze o Stalinie pisała dla swej osobistej kariery! Czysty oportunizm.

Wracając do filmu, awanturę rozpętano dopiero po drugiej emisji, bowiem premiera filmu „Towarzysz generał” miała miejsce już 13 grudnia ubiegłego roku w kanale TVP "Historia" przy mniejszej ilości widzów. Nie było wtedy protestów ze strony lewicy, ani „Gazety Wyborczej” czy twórców „Nocy z generałem”, filmu nader grzecznego w porównaniu z bezkompromisowym obrazem Grzegorza Brauna i Roberta Kaczmarka. Istotnie, film „Towarzysz generał” oparty na dokumentach archiwalnych odsłania nieznane szerokiej publiczności fakty z kariery Jaruzelskiego vel agenta sowieckiego o pseudonimie „Wolski”. Musiało to wywołać furię pewnego odłamu „elit” przeżartych agenturą!

Emisję w Klubie Polskim zamierzano odwołać ze względu na żałobę narodową po tragedii pod Smoleńskiem, takie było początkowo stanowisko organizatorów imprezy – Związku Więźniów Politycznych Okresu Stanu Wojennego w Australii – lecz przeważył rozsądek, zwłaszcza najstarszych kombatantów, i film wyświetlono po minucie ciszy ku pamięci ofiar kraksy pod Smoleńskiem. Uznano, że „Towarzysz generał” nie jest filmem rozrywkowym, a pani Jolanta Kotowicz mówiła nawet, iż łączy się on tematycznie ze smoleńską katastrofą. Jest w tym wiele racji : Polska historia jest bowiem nieustannie – od XVIII-ego wieku – deformowana interwencjami czy naciskami ze strony Rosji. A film „Towarzysz Generał” dotyczy ostatniego okresu zniewolenia. Czy naprawdę ostatniego ?

Po kraksie pod Smoleńskiem – jakby drugi to Katyń pod Katyniem! - powstała wielka pustka po stronie obozu patriotycznego, w którą mogą teraz wtargnąć zwolennicy ślepego oddania się znowu pod kuratelę rosyjską. Ich poczynania zresztą już firmuje rząd PO-PSL poprzez prawie całkowite uzależnienie IIIRP od energetycznych dostaw Gazpromu.

Relacja z filmu nie zastąpi osobistego kontaktu z obrazem, dlatego wypada obejrzeć ten „owoc zakazany” przez nadal wpływową WRON-okrację ( w 29 lat po stanie wojennym!), która ukarała Anitę Gargas – prezentatorkę filmu – usunięciem z posady w telewizji. Mało pozytywne fakty z biografii Jaruzelskiego jak np. donosy na ludzi, którzy pomagali mu w robieniu kariery ( jak pułkownicy Dodik, Sadykiewicz) zdzierają z generała napuszoną maskę „obrońcy” narodu przed domniemaną interwencją Sowietów. Oprócz tych detali śledzimy na filmie spory okres polskich dziejów, a dotyczy on lat wojny ( Dywizja Kościuszkowców, uznanych przez rząd londyński za obywateli…sowieckich!), a następnie lat powojennych. Jaruzelski brał wtedy udział w walce z podziemiem.

Zdjęcia pomordowanych AK-owców lub członków ruchu oporu przeciwko władzy z sowieckiego nadania są może najbardziej wstrząsającą sekwencją filmu. Nie ustępują im jednak archiwalne sceny z walk ulicznych na Wybrzeżu 1970 czy ze stanu wojennego. Represjami kierował Jaruzelski zawsze z Warszawy, jakby z ukrycia, dopiero w grudniu 1981 r. wystąpił oficjalnie jako naczelny wódz WRON-u anonsując na ekranie TV dekret o stanie wojennym.

Niezwykle żywa jest konstrukcja tego filmu, przeplatana krótkimi wypowiedziami historyków ( prof.Marek Chodakiewicz, prof. Paweł Wieczorkiewicz, prof. Andrzej Paczkowski, Sławomir Cenckiewicz, Piotr Gontarczyk), autora biografii generała Lecha Kowalskiego czy rosyjskiego dysydenta W. Bukowskiego. A film otwiera John Lenczowski przypominając, iż liczba ofiar komunizmu na świecie przekracza ilość poległych we wszystkich wojnach XX-ego wieku. Film posiada niewątpliwie szeroki kontekst historyczny, nie koncentruje się tylko na nieszczęsnej postaci „towarzysza-generała”, który swym życiem udowodnił, że było mu zawsze bliżej do Sowietów aniżeli do narodu polskiego. Ściskał się niemal z wszystkimi przywódcami Paktu Warszawskiego, a jego kariera nabrała rozmachu dzięki protekcji sowieckiego generała Popławskiego.

Projekcje tego ważnego filmu przewidziane są w innych klubach polskich ( jak Plumpton, Bankstown ) , a w ubiegłą niedzielę miała ona miejsce także w Melbourne przy nabitej sali. I tam uznano, że film ten nie kłóci się z żałobą narodową, dotyczy przecież okresu dziejów, w których żałoba była dominującym nastrojem.

Po dyskusji, a prowadził ją z wrodzonym mu talentem nowy prezes Związku pan Hubert Błaszczyk, już w mniejszym gronie roztrząsaliśmy ostatnią tragedię, a mimo oficjalnych komunikatów daleka jest ona od przejrzystości, nie tylko z racji porannej mgły nad lotniskiem. I choć sam Putin zapewnił, że śledztwo zamierza ustalić przyczyny katastrofy, rodzą się już pytania, na które jakoś brak odpowiedzi. - Dlaczego Rosjanie skonfiskowali kasetę z filmem zrobionym na miejscu wypadku przez montażystę Wiśniewskiego ? Odbierali też taśmy z nagraniami, kasowali zdjęcia fotoreporterom, nikogo nie dopuszczono do wraku.
- Co oznacza huk usłyszany jeszcze przed rozbiciem się samolotu ? Czy na pokładzie doszło do eksplozji ?[] - Dlaczego lot w ostatniej fazie zdradzał blokadę układu kierującego ? Wyklucza to raczej błąd pilota przy lądowaniu, gdyż samolot był już niesterowalny.
- W pierwszych komunikatach mówiono o trzech rannych osobach wiezionych do szpitala, a dziś panuje całkowite milczenie na ich temat , nie podano nawet ich danych personalnych!

Pytań byłoby pewnie więcej, ale czas kończyć felieton. Trudno oprzeć się wrażeniu, że w pobliżu Katynia z 1940 roku doszło do nowej katyńskiej masakry, nawet jeżeli jej powodem była wyłącznie prozaiczna kraksa przy lądowaniu.

Marek Baterowicz