Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
21 maja 2010
Tuż przed smiercią dzwonił do mamy
Magdalena Rubaj

Dokładnie o 8.20, na 21 minut przed smoleńską katastrofą, z pokładu tupolewa prezydent Lech Kaczyński zadzwonił z satelitarnego telefonu do lekarza opiekującego się jego chorą matką. Zapytał się o zdrowie pani Jadwigi. Lekarz z wojskowego szpitala w Warszawie uspokoił prezydenta, mówiąc o poważnym, ale już stabilnym stanie chorej. Prezydent się uśmiechnął, a dobrą wiadomością podzielił się z bratem Jarosławem, do którego zadzwonił chwilę później. To była ostatnia rozmowa Lecha Kaczyńskiego...

To właśnie choroba pani Jadwigi zatrzymała w Warszawie Jarosława Kaczyńskiego (61 l.). Miał lecieć z bratem do Katynia, ale w końcu postanowili, że jeden zostanie przy chorej, a do Rosji poleci tylko prezydent. Lech Kaczyński, mimo choroby matki i strachu o jej życie, starał się najlepiej jak można wypełniać obowiązki głowy państwa. Odwołał tylko kilka krajowych wizyt. Do Katynia na tak ważne obchody polecieć musiał.

Ale codziennie był w stałym kontakcie ze szpitalem. Każdego ranka pytał lekarzy, jakie są rokowania. Przed 10 kwietnia medycy wciąż walczyli o życie pani Jadwigi. Miała ciężkie objawy niewydolności płuc i serca, była podłączona do aparatury wspomagającej oddychanie.

10 kwietnia prezydent dopytywał o z drowie mamy dzwoniąc z pokładu tupolewa, którym leciał do Smoleńska. Połączył się przez satelitarny telefon z doktorem Jerzym Smoszną z wojskowej kliniki. Pierwszy lekarz z zespołu opiekującego się matką braci Kaczyńskich, doktor Wojciech Lubiński (†41 l.), leciał razem z delegacją na pokładzie tupolewa.

– To była bardzo prywatna rozmowa prezydenta – opowiadał szef Komisji Badania Wypadków Lotniczych, akredytowany przy rosyjskiej komisji, Edmund Klich (64 l.).

– Prezydent zadzwonił do mnie o 8.20. Pytał o stan mamy – relacjonował w radiu TOK FM sam doktor Smoszna. – Udzieliłem mu informacji, uspokoiłem. Pan prezydent był pogodny.

Lekarz stwierdził, że stan pani Jadwigi, choć bardzo poważny, już nie zagraża jej życiu i jest stabilny. Ta informacja bardzo dobrze wpłynęła na prezydenta. Zadzwonił do brata Jarosława, z którym podzielił się dobrymi wiadomościami. Kilkanaście minut potem samolot rozbił się przed smoleńskim lotniskiem...

fakt.pl