Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
26 maja 2010
Zawiniła wieża kontrolna (i znów przegląd prasy)
błędy rosyjskiej obsługi naziemnej
Próba obarczania pilotów winą za katastrofę prezydenckiego tupolewa i obciążanie generała Andrzeja Błasika, dowódcy Sił Powietrznych, nie ma oparcia w materiale dowodowym i jest niedorzeczna. Takiego zdania jest pełnomocnik rodzin ofiar mecenas Rafał Rogalski, który od kilku dni zapoznaje się w prokuraturze z przetłumaczonymi protokołami przesłuchań świadków. Prawnicy oceniają, że rodziny pilotów i generała Andrzeja Błasika mogłyby spokojnie wystąpić na drogę prawną w obronie dobrego imienia ich bliskich zmarłych. Wygraną mają w garści.

Mecenas Rafał Rogalski odniósł się do publicznych wypowiedzi Edmunda Klicha, akredytowanego przy rosyjskim MAK, i szefa MSZ Radosława Sikorskiego. Podkreśla, że formułowane tezy o winie pilotów są w świetle protokołów zeznań świadków przekazanych przez stronę rosyjską wątpliwe. - Teza dotycząca winy pilotów jest niedorzeczna z punktu widzenia zgromadzonego dotychczas materiału dowodowego - podkreśla. Mecenas dodaje, iż można mówić o zaniedbaniach i błędach ze strony rosyjskiej obsługi naziemnej. Rogalski ocenia, że wstępny raport MAK jest nierzetelny i zawiera wiele nieprawdziwych stwierdzeń. - Uwiarygodnianie go przez Edmunda Klicha jest działaniem szkodliwym - stwierdza prawnik. Mecenas nie chce ujawniać bliższych szczegółów, zwracając uwagę na dobro prowadzonego śledztwa.

Również politycy PiS twierdzą, że obarczanie winą za katastrofę w Smoleńsku pilotów albo członków delegacji, w sytuacji gdy nie mamy pełnego obrazu sytuacji, jest bezpodstawne. - Jest tak wiele niewiadomych, że tworzenie jakichkolwiek hipotez jest zupełnie nieuprawnione - stwierdził poseł Mariusz Błaszczak (PiS). Odniósł się w ten sposób do medialnych wypowiedzi Edmunda Klicha, który obarczył odpowiedzialnością za katastrofę prezydenckiego tupolewa jego załogę. Powiedział też, że z zapisów czarnych skrzynek wynika, iż w kabinie pilotów przebywał do momentu wypadku generał Andrzej Błasik. Klich zasugerował, że mógł on wywierać tym samym presję na załogę. Sugestie te podchwycił szef MSZ Radosław Sikorski. - Edmund Klich mówi o tym, że jak ktoś stoi za nami, gdy piszemy na komputerze, to może nas to rozpraszać, może być formą odwrócenia naszej uwagi czy wywoływania u nas stresu. Wydaje mi się, że to niestety tak mogło być - mówił minister w radiu TOK FM pytany o obecność generała Błasika w kokpicie. - Nie mamy materiałów dotyczących postępowania, nie mamy zapisów czarnych skrzynek, i tworzenie takich teorii na podstawie fragmentarycznych danych jest bezpodstawne - podkreśla Błaszczak.

- Takie wypowiedzi zaciemniają obraz sprawy - podkreśla mecenas Paweł Śliwa. Dodaje, że ich głównym celem jest wywieranie wpływu na opinię publiczną, ale można by się także zastanowić, czy nie należałoby tego podciągnąć pod działanie zmierzające do utrudnienia śledztwa. Śliwa podkreśla, że rodziny mogą bronić dobrego imienia swoich bliskich i spróbować wystąpić na drogę prawną. PiS apeluje do premiera Donalda Tuska, aby działając zgodnie z polską racją stanu, wystąpił do rządu rosyjskiego o jak najszybsze udostępnienie Polsce rejestratorów lotów Tu-154M.

Pełniący obowiązki szef klubu PiS Marek Kuchciński skierował do szefa polskiego rządu list w tej sprawie. "W imieniu klubu parlamentarnego PiS zwracam się do pana premiera z prośbą o zwrócenie się do strony rosyjskiej o jak najszybsze udostępnienie rejestratorów lotów - tzw. czarnych skrzynek - samolotu Tu-154M, który rozbił się 10 kwietnia 2010 roku" - napisał Kuchciński. Poseł PiS Jarosław Zieliński podkreśla, że jego partia spodziewa się, iż premier "wreszcie podejmie energiczne działania, by Polska otrzymała główny dowód, na którym mogą być zapisane istotne informacje dotyczące przyczyn katastrofy pod Smoleńskiem". Zieliński zaznacza, że PiS domaga się, aby Polska dysponowała "oryginałami rejestratorów, z zapisanymi na nich informacjami", a nie jedynie kopiami. - Kopie nie są głównym dowodem, głównym dowodem są zawsze oryginały - wskazuje Zieliński. - Polska musi mieć możliwość zweryfikowania tego, co zostało zgromadzone przez stronę rosyjską, w tym kopii zapisów czarnych skrzynek - podkreśla.

PiS powołuje się także na opinie prawników, które wskazują, że Polska może mieć udział w dochodzeniu komisyjnym. - Ponad wszelką wątpliwość można stwierdzić, że strona polska nie wykorzystała ani dostępnych instrumentów prawnych, ani sprzyjającej atmosfery i sytuacji do tego, by przejąć pełną odpowiedzialność za działania komisji mającej wyjaśnić okoliczności katastrofy smoleńskiej - czytamy w ekspertyzie prawnej przygotowanej na zlecenie PiS.

Ruch 10 Kwietnia zebrał ponad 50 tys. podpisów pod inicjatywą, aby rząd powołał międzynarodową komisję badającą katastrofę prezydenckiego samolotu. Pismo w tej sprawie ma dziś trafić do Donalda Tuska.

Awaria radiolatarni?

Powołując się na osobę związaną ze śledztwem w sprawie katastrofy prezydenckiego samolotu, TVP Info podała wczoraj wieczorem, że 10 kwietnia mogło dojść do awarii radiolatarni na lotnisku w Smoleńsku. Wysłany przez nią sygnał mógł "przerywać". Uszkodzeniu ulec miała bliższa radiolatarnia, usytuowana około kilometra od lotniska. Naczelna Prokuratura Wojskowa nie potwierdza tej informacji, ale też jej nie zaprzecza. Jak podkreśla w oficjalnym komunikacie, jedną z wersji sprawdzanych w toku prowadzonego śledztwa jest zła organizacja i zabezpieczenie lotu prezydenckiej maszyny.

Zenon Baranowski Nasz Dziennik

Edmund Klich dostarczył "amunicji" rosyjskim gazetom. "Śmiertelnym lądowaniem dowodził dowódca Sił Powietrznych Polski" - napisał dziennik "Izwiestija". Takie rewelacje gazeta podała w związku z doniesieniami o domniemanej obecności generała Andrzeja Błasika w kabinie pilotów w końcowej fazie lotu polskiego Tu-154M 10 kwietnia. Inna gazeta sugeruje nawet, że to generał Błasik osobiście pilotował prezydencką maszynę.

Nasz Dziennik

Wierzyć w dobrą wolę Kremla to naiwność- czytamy w dzienniku "Wall Street Journal". Już na samym wstępie WSJ zauważa, że decyzja polskiego rządu o pozostawieniu śledztwa w rękach rosyjskich prokuratorów musi wywoływać kontrowersje i wzbudzać naturalne obawy, że Rosja będzie starała się zatuszować swoje błędy, do jakich mogło dojść w ramach przygotowywania wizyty polskiego prezydenta, którą w Moskwie uznawano za "prywatną i mało znaczącą".

Cały artykuł w Naszym Dzienniku

Rosjanie prowokują czy ujawniają tajemnice smoleńskiego śledztwa? Rosyjskie dzienniki snują dywagacje, że za sterami prezydenckiego tupolewa mogli siedzieć nie piloci obsługujący maszynę od startu, a zwierzchnik polskiego lotnictwa gen. Andrzej Błasik.

Fakt.pl - To generał Błasik...

List otwarty rosyjskich dysydentów: – Dla rządu polskiego zbliżenie z obecnymi władzami rosyjskimi jest ważniejsze, niż ustalenie prawdy w jednej z największych tragedii narodowych (...)– Jesteśmy zaniepokojeni tym, że w podobnej sytuacji niezależność Polski i dzisiaj, i jutro może się okazać poważnie zagrożona. Mamy nadzieję, że obywatele Polski ceniący swoją wolność potrafią ją obronić. Także przy urnach wyborczych – napisali dysydenci.

Fakt.pl

Półtora miesiąca śledztwa, masa obietnic i deklaracji współpracy płynących z Moskwy, ale efekty mizerne. Na razie polscy prokuratorzy dostali od Rosjan zaledwie 23 wstępne protokoły z badania katastrofy w Smoleńsku. Dlatego Polacy już drugi raz poprosili Moskwę, by umożliwić naszym śledczym przesłuchanie kontrolerów ze smoleńskiego lotniska. Wśród nich szefa zmiany, który - jak ujawnił Fakt - zaledwie trzy dni po tragedii odszedł na... emeryturę. I zniknął.

Fakt.pl - Rosjanie nie pozwalają przesłuchać kontrolerów!

Mało znane zdjęcie pasażerskiej części samolotu