Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
28 maja 2010
Widziałem Polskę zdradzoną
Marek Baterowicz

WIDZIAŁEM POLSKĘ ZDRADZONĄ…to tytuł książki Arthura Bliss Lane, ambasadora USA w Polsce w latach 1945-1947 ( tytuł oryginału „I saw Poland betrayed”, 1948), którą od razu przetłumaczono i wydano w Chicago, z pewnymi skrótami. Pełny tekst pamiętników ambasadora ukazał się w roku 1984 w podziemnej oficynie „Krąg”, a wznowiono go w roku 2008 nakładem wydawnictwa Fronda ( 2008).

Arthur Bliss Lane, absolwent University of Yale, znalazł się w zrujnowanej Warszawie w lipcu 1945 roku a opuścił nasz kraj w lutym 1947 r., w miesiąc po sfałszowanych przez komunistów wyborach do Sejmu. Po powrocie do USA Lane wystąpił ze służby dyplomatycznej – w pewnym sensie na znak protestu – by poinformować opinię wolnego świata o prawdziwej sytuacji w okupowanej przez Armię Czerwoną Polsce. I wtedy powstały jego pamiętniki…

Trzeba też dodać, że Lane sam zrezygnował ze stanowiska ambasadora ( 19 stycznia 1947), ponieważ w obliczu politycznego oszustwa jego dalszy pobyt w Warszawie mógłby oznaczać milczącą zgodę na złamanie klauzul jałtańskich o „wolnych i nieskrępowanych wyborach”, potwierdzonych w Poczdamie. Inna rzecz to prawie dziecinna naiwność ( lub dziwna uległość!) okazana Stalinowi przez Roosevelta i Churchilla już podczas konferencji w Teheranie, a potem w Jałcie. Mogli oni bowiem przewidzieć, że zapewnienia Moskwy o wolnych wyborach w Polsce nigdy nie będą respektowane! Ba, Moskwa nie dotrzymała tych obietnic ani w Bułgarii, ani na Węgrzech, ani w Jugosławii, Czechosłowacji, Rumunii – budując w ten sposób swoje imperium, ufundowane na naiwności Anglosasów, którzy sami stworzyli sobie potężnego wroga, skazując się na wyścig zbrojeń…

Dziesięć dni przed swym zgonem Roosevelt wysłał depeszę do Stalina, a w niej wspomniał o niepokoju, z jakim śledzi rozwój wypadków po Jałcie. Ale Stalin poradził sobie też z jego następcą, prezydentem Trumanem…A także z Churchillem, który obudził się z wiosną 1946 roku w słynnym przemówieniu o „żelaznej kurtynie”, o policyjnych państwach na wschód od Łaby, o dążeniu Rosjan do zbierania owoców zwycięstwa bez walki…

Było już za późno, a naprawdę Polacy przegrali z góry szansę walki o niepodległość z nowym okupantem wywołując powstanie warszawskie, do czego wzywały audycje z Moskwy! I Polacy dali się nabrać, zaufali apelom Związku Patriotów Polskich (!) z moskiewskiej rozgłośni, a dywizje Armii Czerwonej były już pod Warszawą. Ich samoloty przelatywały codziennie nad miastem, a kiedy jeszcze sztab AK otrzymał wiadomość o spotkaniu Mikołajczyka ze Stalinem, gen. Bór-Komorowski wydał rozkaz do ataku…I na to właśnie czekali Rosjanie, natychmiast wstrzymując ofensywę, odmawiając w dodatku aliantom powietrznej operacji, która zakładała zrzuty broni powstańcom, zbombardowanie lotnisk niemieckich, a następnie lądowanie po stronie zajętej już przez Armię Czerwoną. Zezwolenie uzyskano dopiero 18 września, gdy powstanie dogorywało...

W tej sytuacji powstańcy mogli liczyć tylko na skromne dostawy z dalekich baz aliantów we Włoszech. Cały rozdział książki Lane’a poświęcony jest powstaniu, tej „niewiarygodnej zbrodni”, za pomocą której Sowieci osiągnęli dwa cele: zdyskredytowanie rządu londyńskiego oraz rozbicie Armii Krajowej, przez co nie była ona potem w stanie przeciwstawić się władzy lubelskiego „rządu” lub gangu jak pisze o nim Lane. Autor wspomina jeszcze, że Armia Czerwona nie ruszyła do ofensywy nawet po powstaniu, czekając do połowy stycznia 1945, by hitlerowcy mogli spokojnie dokonać dzieła zniszczenia Warszawy…I to było w planie Stalina!

Pamiętniki Lane’a odznaczają się ogromną sumą wiadomości, relacji ze spotkań z wieloma politykami ( np. z Witosem, Mikołajczykiem czy z ludźmi nowej nomenklatury) lub prezydentami, cytowane są dokumenty, przeważa jednak narracja jakby z powieści – książkę połyka się niepostrzeżenie! Nie brak scen niby drugorzędnych jak np. wzmianka o występie Mieczysława Fogga, który zaśpiewał sowieckim generałom syberyjską piosenkę, później zakazaną. A kiedy Lane pisze o generale Sikorskim możemy wręcz sami domyśleć się, kto stał za tragedią w Gibraltarze ( vide str. 43/44)…W powojennej Polsce pod kuratelą były też zachodnie ambasady, ich depesze szły przez Moskwę – potem okazało się, że ze stu wysłanych depesz do Waszyngtonu doszło tylko 57!


Nieraz szykanowano polski personel ambasad, zmuszając ludzi biciem do kolaboracji, a nawet wytaczając im sfingowane procesy. Nękano też Polaków mających obywatelstwo amerykańskie, wtrącano do więzień, często skazywano na śmierć. Amabasada USA była tu bezsilna…Lane przedstawia jak – krok po kroku – Stalin rujnował wszelkie obietnice z Jałty, a bierność Zachodu przełknęła nawet porwanie samolotem do Moskwy 16 przywódców Polski. Myśleli, że lecą do Londynu…

Dowiadujemy się, że Moskwa nie zgadzała się na szeroki plan pomocy dla społeczeństwa polskiego ze strony UNRRA, ale paczki trafiały do rządu, a często do…sklepów, by zdyskredytować dobroczynną organizację! Nie wpuszczono też początkowo do Polski przedstawicieli Amerykańskiego Czerwonego Krzyża, odrzucano kredyty z USA, podczas gdy sowieccy żołnierze wywozili z Polski, co popadnie : np. maszyny do szycia, rowery, pościel, wanny, gramofony itp. Wywożono tez fabryki, urządzenia stoczni itd., gdy w kraju panował niewyobrażalny terror, a reżim odmawiał przeprowadzenia wolnych wyborów, przewidzianych jeszcze w Jałcie. Odwlekano ich termin, by wcześniej sterroryzować społeczeństwo wraz z antykomunistyczną opozycją, rozbić partie – a zwłaszcza PSL, który był celem straszliwych represji.

Zamordowano 110 członków tego stronnictwa, innych aresztowano lub wcielano pod przymusem do partii rządowych, zmuszano ludzi do współpracy z UB pod groźbą represji, usuwano z pracy czy gospodarstw, a ponadto demolowano siedziby PSL-u w kilkunastu miastach, rozpędzano wiece PSL-u lub zawieszano jego działalność w pewnych powiatach, dokonywano napadów na członków PSL-u ( a pobicie kończyło się nieraz trwałym kalectwem ), przeprowadzano bezprawne rewizje w domach podrzucając broń czy ulotki, a oczywiście ograniczano nakład prasy związanej z opozycją, stosowano cenzurę lub odmowę udostępnienia drukarni. Polska stała sie ofiarą wszechobecnego gwałtu, przesunięto jej też granice – trzej „panowie” z Teheranu i Jałty przyznali Rosji odwiecznie polski Lwów wraz z polami naftowymi w tym regionie. I miliony przemieszczano na tzw. ziemie odzyskane.

Kulminacją terroru były dni przed sławetnymi „wyborami”, które wyznaczono na dzień 19 stycznia 1946, aby mrozami ograniczyć frekwencję! Wcześniej zaś kontynuowano terror wobec PSL-u, a z drugiej strony ubecy chodzili od domu do domu żądając podpisów wyborców pod petycją popierajacą kandydatów reżimu! Za odmowę stosowano tortury, np. stanie przez 2-3 dni po kolana w lodowatej wodzie! Jeden mężczyzna wytrzymał 72 godziny tej tortury, ale potem amputowano mu obie stopy! Oto jakimi metodami budowano PRL…Od XVIII-tego wieku Rosjanie pragnęli zawsze polskiego rządu zupełnie im posłusznego, a nie inaczej jest teraz…Może dlatego PO nazywane jest Płaszczyzną Oszustwa ?

Po sfałszowanych wyborach ambasador Arthur Bliss Lane wrócił do USA, a oprócz swych pamiętników publikował „The Polish Review”. Ten Amerykanin o polskim sercu zasługuje na naszą pamięć, był z pewnością lepszym Polakiem niż ci, którzy dzisiaj cieszą się z katastrofy pod Smoleńskiem…

Marek Baterowicz