Rozważmy jeszcze raz, jaka Polska będzie wynikiem naszych wyborów: czy znajdziemy się w obwodzie zamkniętym, który zrobi z nas nie drugą Japonię lub Irlandię, ale drugą Hiszpanię, czy też otworzy się pole dla odzyskiwania zrębów naszej niepodległości i suwerenności opartych na zasadach płynących z chrześcijaństwa.
Czeka nas druga tura wyborów, gdzie zmierzy się ze sobą tylko dwóch kandydatów - jeden wystawiony przez Prawo i Sprawiedliwość, drugi przez Platformę Obywatelską. Sztabowcy już pracują, dziennikarze ćwiczą zestawy nowych argumentów, politycy poprawiają krawaty. Będzie walka, i tak naprawdę nie wiadomo, kto wygra. To zaostrza apetyty chętnych i rozgrzewa atmosferę wśród wyborców. I mielibyśmy nieomal mundial na własnym boisku, gdyby nie tragiczny kontekst tych właśnie wyborów i gdyby nie wyjątkowo groźne konsekwencje, jakie mogą one za sobą pociągnąć, gdy władza znajdzie się całkowicie w jednym ręku. Dlatego drugiej tury wyborów nie można przespać.
Cały długi artykuł w Naszym Dzienniku
|