Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
19 lipca 2010
Bitwa pod Grunwaldem - zmarnowane zwycięstwo
Marek Baterowicz
Bitwa pod Grunwaldem. W 600 lat po zwycięstwie, które zmarnowano! O samej bitwie – rozegranej 15 lipca 1410 roku - wiemy dość dużo, a jej przebieg szczegółowo przedstawia praca Stefana M.Kuczyńskiego pt. „Wielka wojna z zakonem krzyżackim”. Przypomnijmy tylko, że Krzyżacy dysponowali liczną konnicą ( 21 tysięcy), ponadto mieli 11 tysięcy pieszych. Nie brakowało im rycerzy z Zachodu, którzy stawili się na ochotnika. Natomiast Jagiełło przyprowadził 39 tysięcy wojska, a także do 2 tysięcy posiłków tatarskich. Ciężka jazda koronna liczyła 18 tysięcy, a kawalerii litewsko-ruskiej było około 11 tysięcy.

Korona wystawiła też 4 tysiące pieszych, a Litwini – 6 tysięcy. Były trzy chorągwie smoleńskie pod dowództwem Lingwena, brata Jagiełły. Smoleńszczanie najdzielniej walczyli z całej armii litewskiej, jedną z ich chorągwi Krzyżacy wycięli prawie do nogi…Po zaciętej bitwie jednak to siły polsko-litewskie rozgromiły wroga. Zakon stracił pod Grunwaldem większość wojsk oraz całe dowództwo wraz z wielkim mistrzem Ulrykiem von Jungingen. Ocalał zaledwie wielki szpitalnik Werner von Tettingen, lecz załamany uszedł aż do Elbląga. Niedobitki uciekały w panice, ścigane przez kilka mil…

Zwycięstwo było bezsporne, siły Polski i Litwy odniosły wielki triumf – a droga na Malbork stała otworem… Co zatem sprawiło, że zmarnowane owoce tak bezprzykładnej wiktorii ?

Analizował to Paweł Jasienica w swym znakomitym dziele „Polska Jagiellonów” ( W-wa, PIW 1979) – warto więc przytoczyć tu jego sądy i wyniki badań, a także pewne fakty, nawet dość makabryczne! Otóż zwłoki wielkiego mistrza Jagiełło polecił obmyć, okryć purpurą i wraz z ciałami innych dostojników Zakonu – arcykomtura i wielkiego marszałka – odesłać do Malborka wozem zaprzężonym w cztery konie. Ten wóz pogrzebowy jechał do stolicy Krzyżaków cztery dni, 19 lipca dotarł bowiem pod mury ich twierdzy. Tam czekał już komtur Henryk von Plauen, który nie walczył pod Grunwaldem, a nadciągnął z posiłkami ze Świecia i organizował obronę malborskiego zamku.

Jasienica skomentował to niezwykle trafnym, obrazowym zdaniem: „Karawan wielkiego mistrza Krzyżaków wygrał wyścig z historią Polski”( str.94). Albowiem konna armia Jagiełły stanęła pod Malborkiem dopiero 25 lipca, a zatem w sześć dni później…A w ciągu tego tygodnia komtur von Plauen zdołał zebrać zapasy żywności, ściągnął nawet z Gdańska marynarzy powiększając załogę zamku, a wreszcie spalił miasto dokoła twierdzy, czekając oblężenia.

Z Grunwaldu do Malborka jest około stu kilometrów, gdyby król rzucił od razu w stronę krzyżackiej stolicy bodaj część chorągwi komtur von Plauen nie zdążyłby zorganizować obrony. Domagano się tego na radzie wojennej, lecz Jagiełło wolał biwakować. Ruszono jednak 17 lipca, w tak ślimaczym tempie, że karawan pogrzebowy Krzyżaków był szybszy od królewskiej jazdy aż o sześć dni! Daremnie biskup Kropidło, który dotarł do Malborka z Tczewa, słał gońca do króla z prośbą o szybki marsz, donosząc też o popłochu w stolicy Zakonu. Tymczasem armia polsko-litewska posuwała się z prędkością około…dziesięciu kilometrów na dzień! Na drogę zużyto dziewięć dni…Dano Krzyżakom cenny czas – czy była to decyzja powzięta przez Jagiełłę po rozmowie z Witoldem, kiedy sami objeżdżali konno pole bitwy ? Dodajmy, że jeńców król zwolnił na słowo, co nie ucieszyło rycerzy liczących na okup. Nie wykorzystano więc historycznego momentu, a do pośpiechu powinna skłaniać króla wiadomość o możliwym uderzeniu na Polskę ze strony Zygmunta Luksemburczyka. Jego posłowie wręczyli Jagielle akt wypowiedzenia wojny trzy dni przed grunwaldzką bitwą.

Dalszy rozwój wypadków też budzi poważne wątpliwości, bo kiedy 25 lipca dwaj rycerze polscy Jakub z Kobylan i Dobiesław z Oleśnicy ze swymi pocztami wdarli się w wyłom od strony Nogatu, nie dano im wsparcia! Zmarnowano szansę zdobycia podzamcza, król jakby nie zamierzał opanować twierdzy Zakonu. Propozycję pokoju Jagiełło początkowo przyjął, jednak na radzie wojennej ją odrzucono. Zawarcie pokoju z Krzyżakami oznaczało przecież dalsze istnienie ich państwa, choćby okrojonego…Pozwolono jednak komturowi na kontakt ze światem, von Plauen mógł nawet wysyłać pieniądze na najemników!!

Oblężenie Malborka prowadzono celowo nieudolnie, gdy armia gnuśniała ucztując, a do szturmu ruszały tylko chorągwie polskie lub ruskie. Litwini zresztą we wrześniu odeszli na Litwę, a Witold zażądał aż sześciu polskich chorągwi dla…ochrony! Osłabiono więc siły oblegających, bez rzeczywistej potrzeby. Wszystko wskazuje na to, że Jagiełło z Witoldem istotnie pragnęli ocalić państwo Krzyżaków. Zniesienie Malborka bowiem umacniałoby pozycję Polski w unii polsko-litewskiej.

Pisze Jasienica : „Likwidacja państwa zakonnego uczyniłaby z Korony, która i tak była od Litwy silniejsza, wielką potęgę. Gdańsk, Malbork, Elbląg czy Toruń słuchałyby wszak Krakowa, nie zaś Wilna”. Litewskie kalkulacje oznaczały jednak zupełne niezrozumienie istoty unii, która z obu krajów czyniła jeden polityczny organizm. Osłabienie Korony pociągało za sobą także osłabienie Litwy, co dopiero po wiekach udowodnią Prusy biorąc udział w rozbiorach Rzeczpospolitej! Pozostawienie teutońskiego wrzodu zemściło się na obu krajach pozostających w unii.

Pozory oblężenia trwały, a z początkiem września marszałek inflancki Bern von Hevelmann przyprowadził do Prus nieduże posiłki. Rozejm z nim zawarł Witold, a Hevelmann wraz z 50 rycerzami został wpuszczony do Malborka! Miał rzekomo namawiać Plauena do poddania się, a w rzeczywistości przynosił mu informacje oraz zachętę do wytrwania. Szczególny to akt malborskiej komedii oblężenia w reżyserii Jagiełły!

W końcu 19 września jak pisze Długosz: „ Król, nie usłuchawszy zdrowych a zbawiennych rad rycerzy i obywateli pruskich, zwinąć kazał obozy, porzucił oblężenie i z miejsca pełnego chwały, podobniejszy raczej do zwyciężonego aniżeli do zwycięzcy, ruszył do Polski z powrotem”. Długosz oskarżał Witolda (jego ojcem chrzestnym był komtur von Baldersheim!) o działania na korzyść Krzyżaków, atoli Jagiełło – z pozycji tronu – jeszcze bardziej zaszkodził interesom Korony i Litwy. I on – w 1386 – przyjmując katolicyzm na ojca chrzestnego prosił wielkiego mistrza von Rottensteina! Ten się wymówił, ojcem chrzestnym został więc Władysław Opolczyk. Obaj bracia mieli zatem polityczną słabość do Zakonu.

Konkluduje Jasienica: „…dla dobra polityki litewskiej król i Witold woleli oszczędzić resztkę państwa zakonnego” ( str.101). To „dobro”, źle pojęte, ugodzi potem zarówno w Polskę, jak i w Litwę. A przecież wzięcie Malborka było jedynym logicznym finałem wojny, kończyłoby żywot krzyżackiego państwa. Wiedział o tym von Plauen, a gdy 8 grudnia 1410 roku w Raciążu spotkał się z Jagiełłą, wytknął królowi, że ten aż trzykrotnie zaprzepaścił szanse zdobycia twierdzy. „…A gdybyś tylko do dni piętnastu przedłużył oblężenie (…) zgoła nie mogliśmy już dłużej wytrzymać…”

Swoje analizy Jasienica zamyka smutnym dla nas wnioskiem: „Grunwald nie znajduje analogii w dziejach Europy. Nikt tak wielkiego zwycięstwa w równy sposób nigdy nie zmarnował” … Marek Baterowicz