Uchwała Dumy w sprawie zbrodni katyńskiej przyjęta została zaledwie kilka dni po tym, jak rosyjski wiceminister sprawiedliwości Georgij Matiuszkin wysłał do Trybunału w Strasburgu list, w którym napisał, że Rosjanie nie mają obowiązku wyjaśniać losu polskich oficerów „zaginionych w trakcie wydarzeń katyńskich”. Rosyjski rząd stoi więc na stanowisku, że nie wiadomo, kto kogo w Katyniu zabijał. W rosyjskiej polityce zagranicznej nic nie dzieje się przypadkowo, a każde posunięcie rosyjskiej dyplomacji jest starannie przygotowane i obliczone na osiągnięcie konkretnych celów. Rodzi się więc pytanie, jaki jest właściwie stosunek rosyjskich władz do zbrodni katyńskiej i jak interpretować sprzeczne sygnały, które dochodzą z Moskwy.
Warto pamiętać, że uchwała Dumy nie pociąga za sobą żadnych konsekwencji prawnych. W sprawie rehabilitacji ofiar zbrodni katyńskiej i odtajnienia materiałów śledztwa decydujące jest stanowisko rosyjskiego rządu wyrażone w skandalicznym liście Matiuszkina. W tych okolicznościach dokument przyjęty przez parlament można odbierać wyłącznie jako element cynicznej gry rosyjskich władz. Idą one na pozorne ustępstwa, nie wykonując jakichkolwiek ruchów, które pociągałyby za sobą konsekwencje prawne.
W każdej analizie posunięć rosyjskiej dyplomacji najważniejsza jest konstatacja, że długoterminowym celem władz rosyjskich jest uniemożliwienie Polsce prowadzenia aktywnej polityki wschodniej. Jest ona bowiem na ogół sprzeczna z interesami imperialnej Rosji. Obecnie Moskwa stwarza wrażenie, że w sprawie zbrodni katyńskiej – czyli jednej z najważniejszych spraw w stosunkach polsko-rosyjskich – panuje między naszymi krajami zgoda.
Doraźnym celem Rosji jest natomiast odwrócenie uwagi od skandalicznych zaniedbań popełnionych w śledztwie w sprawie katastrofy smoleńskiej. Polacy mają się cieszyć z „nowego otwarcia” w sprawie zbrodni katyńskiej i nie dopytywać o rosyjskie kłamstwa i niszczenie dowodów w sprawie wypadku prezydenckiego samolotu.
Niestety polski rząd daje się wciągać w tę propagandową rozgrywkę i firmuje stanowisko władz rosyjskich, które uparcie twierdzą, że śledztwo jest z ich strony prowadzone normalnie. Polskie władze tak daleko zabrnęły w udawaniu, iż w stosunkach z Rosją wszystko jest w porządku, że nie mogą już zmienić stanowiska, bo straciłyby twarz.
Można podziwiać sprawność rosyjskiej dyplomacji, której z taką łatwością udało się doprowadzić do sytuacji korzystnej dla Kremla i tak obezwładniającej Warszawę. Poraża jednak naiwność polskich polityków, których zachowanie utwierdza Rosjan w przekonaniu, że nie powinni doprowadzać sprawy Katynia do końca, bo pozostaje ona wciąż skutecznym narzędziem manipulowania Polską.
Tekst uchwały Dumy również pozostawia ważne znaki zapytania. Wynika z niej, że Katyń był prywatną zbrodnią Józefa Stalina. Ten obywatel jednak nie żyje od 57 lat, zatem sprawa jest zamknięta... Nie, tak nie jest. Tę zbrodnię popełniło państwo – państwo sowieckie. Jeśli Federacja Rosyjska chce korzystać z korzyści wynikających ze statusu sukcesora Związku Radzieckiego, to musi także przyjąć odpowiedzialność za zbrodnie popełnione przez swego sowieckiego poprzednika.
To trudne dla Moskwy – także dlatego, że elita rządząca obecnie Rosją wywodzi się w ogromnej części z KGB i GRU. Spełnienie polskich postulatów w sprawie Katynia byłoby więc równoznaczne z podważeniem podstawy ideowej obecnej elity władzy państwa rosyjskiego.
Polski rząd w ogóle nie powinien rozmawiać z Rosją o moralnej ocenie zbrodni katyńskiej. Dokładnie wiadomo, co się tam wydarzyło, kto kogo zabił i kto jest za ten mord odpowiedzialny. Deklaracja rosyjskiego parlamentu nie może wnieść do tej sprawy nic nowego. Rozmowy z Rosjanami powinny dotyczyć wyłącznie kwestii prawnych.
Trzeba konsekwentnie domagać się od rosyjskiego rządu odtajnienia wszystkich akt, rehabilitacji ofiar, a przede wszystkim jasnej deklaracji, że zbrodnia katyńska była wymierzona w naród polski, odpowiedzialny jest za nią Związek Radziecki, a państwo rosyjskie jako jego spadkobierca akceptuje wszystkie wynikające z tego faktu konsekwencje prawne.
Uchwała Dumy jest potrzebna samym Rosjanom, którzy w końcu usłyszą od własnych władz o stalinowskich zbrodniach. Jest to część powolnego procesu destalinizacji dyskursu historycznego Rosji. Dla Polaków jest to jedyny powód do zadowolenia. Lepiej mieć za sąsiada państwo, które próbuje radzić sobie z własną przeszłością, niż takie, które ją zakłamuje.
Andrzej Nowak jest historykiem i publicystą, znawcą Rosji, profesorem Uniwersytetu Jagiellońskiego i redaktorem naczelnym dwumiesięcznika „Arcana”
rp.pl
|