Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
9 grudnia 2010
Wspomnienie o trzech datach
Hubert Błaszczyk

10 kwietnia 1940 roku, 13 grudnia 1981 roku, 10 kwietnia 2010 roku. Trzy daty z życia naszego narodu. Wszystkie, nawet ta z nich najdawniejsza, są jeszcze świeże w naszej zbiorowej pamięci. Są świeże, bo świeże są rany, które zostały zadane w owych dniach narodowi polskiemu. Rany te jeszcze się nie zasklepiły. Rany te wciąż jeszcze krwawią.

Przez ponad tysiąc lat swego istnienia naród nasz złożył olbrzymią daninę krwi swojej. Krew swoją przelewał walcząc w obronie Ojczyzny i o przywrócenie do życia państwa polskiego. Jakże często składał też swoją ofiarę krwi walcząc o wolność innych narodów. A kto policzy, jak wiele jej przez wieki ofiarował w obronie chrześcijaństwa? Daninę swej krwi naród nasz składał walcząc z wrogiem zewnętrznym, który czyhał na jej bogactwa i pragnął pozbawić nas wolności. Walcząc z wrogiem, który chciał zagarnąć naszą ziemię i zniewolić naród nasz. Wrogiem, którego ostateczny sukces w tej walce zależał jednak w wielkiej mierze od tego, jak wielu z nas, Polaków, zechce dla osiągnięcia iluzorycznych nieraz korzyści zrezygnować ze swej indywidualnej walki o wolność, zrezygnować z zabiegania o nią.

Różne narody różnymi szczycą się osiągnięciami, oraz różne sobie cnoty przypisują. Za cnotę najbardziej polską uznać chyba należałoby walkę o wolność, walkę o prawo każdego narodu do życia niezawisłego i godnego. Walkę „O wolność naszą i waszą”. Wolności nie zdobywa się jednak raz na zawsze. Zdobytą wolność trzeba mozolnie i poświęceniem utrwalać każdego dnia. Po wojnie, wygranej czy przegranej, przychodzi czas pokoju. Czas ten jest także czasem wielkiej próby, wielkiego zmagania. Walki każdego człowieka o zachowanie podarowanej mu przez Boga wolności. Walki o godność.

Dla żołnierzy września 1939 roku pojmanych do niewoli rosyjskiej czasem tej wielkiej próby była wiosna 1940 roku. Egzamin ten zdali, tak przed Bogiem, jak i przed historią. Jak pisał w swych doniesieniach zaufany Stalina i Berii, komisarz NKWD Zarubin, który przeprowadzał z polskim jeńcami rozmowy, 99% spośród przetrzymywanych w obozach w Kozielsku, Ostaszkowie i Starobielsku ‘nie rodziło żadnej nadziei’ na współpracę z Sowietami. Wszyscy oni zachowali wierność Bogu i Ojczyźnie. Wszyscy oni stali na straży Honoru. Dlatego też musieli zginąć. Wybierając śmierć nad hańbę postąpili tak, jak ich bohaterscy przodkowie. Dali wobec świata świadectwo, które setki tysięcy, może nawet miliony Polaków dawały w przeszłości. Wpisali się złotymi zgłoskami w tradycję naszego narodu.

Nie dość było jednak ich męczeństwa. Do ich przelanej krwi dodano truciznę kłamstwa.


Nie dość było jednak ich męczeństwa. Do ich przelanej krwi dodano truciznę kłamstwa i gorycz przemilczenia prawdy o Katyniu. To już trzy pokolenia Polaków czekają na przedstawienie pełnej prawdy o tej zbrodni ludobójstwa popełnionej na bezbronnych i niewinnych jeńcach. Czekają na ostateczne przyznanie się do winy, i na prośbę o przebaczenie.Przez czterdzieści pięć lat panowania reżimu narzuconego przez najeźdźcę sowieckiego i od niego zrazu całkowicie zależnego naród musiał, oprócz opresji i niedostatku, znosić także kłamstwa i milczenie w sprawie tej zbrodni.

Przyszedł rok 1989 r., a wraz z nim obietnica z dawna oczekiwanej wolności, prawdy i sprawiedliwości. Niestety, lata mijały, a wciąż rana, której na imię Katyń nie zabliźniała się. Zmieniły się ustroje i nazwy państw z Polską sąsiadujących, zmieniały się też ich rządy. Niezmienna pozostawała wola spadkobierców Rosji Sowieckiej – a była nią wola zachowania w tajemnicy najważniejszych faktów i kulisów tej zbrodni. Niestety, przekonaliśmy się również, że wiele z rządów III Rzeczpospolitej zbyt łatwo pogodzily się z obstrukcjonizmem władz rosyjskich w sprawie katyńskiej. Racja stanu Rzeczpospolitej nie była w sposób pryncypialny i zdecydowany reprezentowana przez wiele z tych rządów. Przekonaliśmy się również, że niedawny zaborca i hegemon bynajmniej nie utracił jeszcze swych silnych wpływów w Polsce.

Nadzieja na zmianę w tej sprawie pojawiła się wraz z wyborem na stanowisko Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego. Jego nie budzący wątpliwości patriotyzm i bezgraniczne oddanie sprawie odbudowy silnej, sprawiedliwej i niezależnej Polski, tę właśnie nadzieję uzasadniały i podsycały. I rzeczywiście, w latach prezydentury Lecha Kaczyńskiego, Rzeczpospolita powoli stawała się liczącym się autorytetem na scenie europejskiej. Udowadniała też, że stać ją na śmiałe inicjatywy i na prowadzenie skutecznej polityki odpowiadającej jej strategicznym interesom. Swą politykę zmarły prezydent prowadził niestrudzenie, nie zważając na rozliczne stawiane na jego drodze przeszkody, służąc Rzeczypospolitej najlepiej jak umiał.


Jednym z priorytetów Lecha Kaczyńskiego było wyjaśnienie do końca zbrodni katyńskiej i zamknięcie tego jakże bolesnego rozdziału w sposób sprawiedliwy i godny. Godny dla Polski i godny pamięci ofiar tej zbrodni. Zamknięcie to, między innymi, wymagało jego wizyty w Katyniu. I dlatego na tę pielgrzymkę do Katynia Lech Kaczyński udał się, nie zważając na utrudnienia, a nawet zniewagi, jakie urząd prezydencki musiał znosić zabiegając u władz rosyjskich o zgodę na tę wizytę. Katastrofa pod Smoleńskiem położyła kres jego walce. Okoliczności tej katastrofy dają już teraz podstawę do domysłów, co do jej przyczyn.

Raz jeszcze ziemia pod Smoleńskiem spłynęła polską krwią. Raz jeszcze ‘mgłą zadymił katyński las...’. I raz jeszcze, jak tyle razy przedtem, do tej przelanej krwi domieszano truciznę kłamstwa. Zaprawiona ją też goryczą szczególną, której źródłem są znane już nam postępowanie, zachowania i słowa wypowiedzane przed, i po katastrofie, przez niektórych przedstawicieli władz Rzeczpospolitej. Poraża nas postępowanie władz w oczywisty sposób kłócące się z polską racją stanu. Zasmucają nas zachowania nie mieszczące się w dobrej tradycji naszego narodu. Gorszą nas słowa uchybiające godności ofiar katastrofy.

W tym momencie swych dziejów Ojczyzna nasza czeka na pomoc od swych przyjaciół na całym świecie. Jeśli tej pomocy nie otrzyma, jeszcze raz może oczekiwać nas trauma długiego czekania na wyjaśnienie tej ogromnej tragedii i straty, jaką poniosła 10 kwietnia 2010 r.

Stany Zjednoczone zawdzięczają Polsce i Polakom wiele. Amerykanie są z pewnością świadomi swojego długu wobec Kościuszki i Pułaskiego oraz długu wobec wszystkich Polaków, którzy po zdradzeniu przez sojuszników i poddaniu nas knutowi sowieckiemu cierpieli niewolę, opresję oraz ogrom wyrzeczeń po roku 1944. Muszą oni być także świadomi swego długu wobec „Solidarności” i pułkownika Kuklińskiego za ich walne przyczynienie się do rozpadu obozu sowieckiego zagrażającego pokojowi na świecie. Amerykanie muszą sobie zdawać sprawę z tego, że żaden z tych długów nie został jeszcze spłacony. Katastrofa pod Smoleńskiem jest dla Stanów Zjednoczonych, i dla innych przyjaciół Rzeczpospolitej, okazją dla spłacenia choćby części tych długów. Ufamy, że tak się niezadługo stanie.


Wkrótce obchodzić będziemy kolejną, dwudziestą dziewiątą już, rocznicę bezprawnego wprowadzenia stanu wojennego w naszej Ojczyźnie. Stan wojenny został wprowadzony 13 grudnia 1981 r. przez reżim komunistyczny obawiający się rychłej utraty władzy, a wraz z nią - rozliczenia przez naród wszystkich jego zbrodni i nadużyć władzy, a także jego sprzeniewierzania się interesom narodu. Pomimo ciężkich represji, stan wojenny nie doprowadził do załamania ruchu niepodległościowego, nie złamał ducha Polaków i nie zmusił ich do porzucenia marzenia o Polsce prawdziwie wolnej i niepodległej. W 1989 r. upadł reżim komunistyczny i powstała III Rzeczpospolita Polska. Dzisiaj nie powinniśmy jednak zapominać o tym, ze wolność nie jest jednak nigdy dana narodowi raz na zawsze. O wolność trzeba bez przerwy zabiegać, trzeba ją wspierać i pielęgnować, trzeba się o nią modlić. My Polacy powinniśmy być tego w szczególny sposób świadomi właśnie w tym momencie naszych dziejów.

Za Związek Więźniów Politycznych Okresu Stanu Wojennego
Hubert Błaszczyk - Przewodniczący